siedem

87 4 3
                                    

Siedziałam na zapleczu już dosyć długo.
Był na sali tylko jeden klient, już obsłużony, więc miałam sporo czasu "dla siebie".
Zapaliłam papierosa, a potem zrobiłam lekkie porządki na pułkach, bo zauważyłam, że dawno nikt tego nie robił.
No ale skoro Nicol była sama przez dłuższy czas, to pewnie nawet nie miała na to czasu..

Szczerze mówiąc jestem leniuchem i uwielbiam nic nie robić, ale tutaj chyba tak nie potrafię.
A było dopiero po 11..
Wzięłam głęboki oddech, a po sekundzie usłyszałam dźwięk otwieranych drzwi.
No nareeszcie ktoś.
Położyłam tylko worki kawy na swoje miejsce i szybkim krokiem kierowałam się w stronę kasy.
- Dzieeń.. - powiedziałam, a może chciałam powiedzieć, ale kiedy wyszłam zza rogu i zobaczyłam kto stoi po drugiej stronie lady to trochę mnie zamurowało.
- To co zawsze - powiedział chłopak, trzymając w ręce telefon i wpatrując się w niego cały czas.

Ale bezczelny?!
Stwierdziłam, że nie odpowiem i poczekam, aż księciunio przypomni sobie kilka odpowiednich słów, które powinien dodać do tej swojej wyczerpującej "wypowiedzi" i w ogóle spojrzy na mnie.
Po krótkiej chwili chyba wyczuł, że coś jest nie tak bo właśnie to zrobił.

I to był jednak błąd.
Zmieniam zdanie.
Ja jednak poproszę aby gapił się w tego Iphone.

Jego oczy byłyyyy niemożliwie cudowne, a to w jaki sposób patrzał w moje było niedopisania.
Aż przeszedł mnie dreszcz.
Prawie tak samo, jak wtedy pod szkołą.

- Dzień dobry. - wydusiłam z siebie szybko, bo miałam wrażenie, że ta chwila trwa za długo. - Przykro mi, ale niestety nie posiadamy kawy o nazwie "to co zawsze". - powiedziałam twardo, nadal utrzymując z nim kontakt wzrokowy.
Obserwowałam dokładnie jego twarz, tak jak on obserwował moją. Po usłyszeniu mojej odpowiedzi, zaśmiał się lekko pod nosem.
Brzmiało to trochę ironicznie, ale powstrzymałam się od skomentowania tego.
- Podwójne espresso Vanesso.
- Nie ma problemu. Coś jeszcze? - zapytałam gdyby nigdy nic, nabijając kod na kasę, a następnie spojrzałam na niego.
On chyba nadal nie oderwał wzroku od mojej twarzy.
Co za typ??????
- Latte z syropem czekoladowym, mleko może być mocno spienione, ale proszę do tego dolać też trochę zimnego. Nie lubię gorącej kawy. - opowiedział. - I to będzie na wynos, ale poproszę do stolika dwa zamówienia w jednym czasie.
- Oczywiście. - odpowiedziałam i po chwili podałam mu kwotę którą musi zapłacić.
On położył banknot na ladzie i odszedł, mówiąc pod nosem tylko ciche "dzięki", a odrazu po tym odebrał szybko telefon, który wibrował mu w kieszeni.
Rozebrał skórzaną kurtkę i usiadł przy stoliku obok okna.

Odprowadziłam go wzrokiem, a w tym samym czasie włożyłam pieniądze do kasy.
Dał mi spory napiwek.
Spojrzałam na niego i lekko zawiesiłam się..
Obserwowałam tatuaże, które było widać na jego rękach. Jego włosy, które były w nieładzie i palce, którymi cały czas stukał o powierzchnię stołu. Były dosyć długie..
Był bardzo skupiony. Kiedy nie odpowiadał, jego szczęka zaciskała się i dzięki temu widziałam dokładnie jego kości policzkowe.
Chyba ktoś go denerwował.
Po chwili jego głowa odwróciła się w moim kierunku. Spojrzał na mnie przez ramię, a jego wzrok momentalnie złagodniał i delikatnie się do mnie uśmiechnął.

Matko boska???? Co ja robię????

Szybkim krokiem udałam się pod ekspres, przypominając sobie, że kurwa mać mam mu przecież zrobić dwie kawy.

Po chwili zaniosłam je do stolika pana Biebera.
Ogólnie pamięta moje imię, co jest dziwne.
No ale nieważne.

Kiedy kładłam je przed nim, nie rozmawiał już przez telefon, tylko coś tam na nim klikał.
Nie chciałam przeszkadzać, więc tylko je położyłam, a kiedy chciałam odejść, poczułam jak łapie mnie za rękę.
Jak się odwróciłam to puścił ją i popatrzał na mnie, biorąc łyka espresso.
- Długo tu pracujesz? - zapytał, blokując ekran telefonu.
- Od dzisiaj. Dlaczego pytasz?

Jego delikatne piegi na nosie są urocze.

- Przychodzę tu bardzo często, ale od pewnego czasu mnie nie było. Widzę, że sporo się pozmieniało. W takim razie znowu się tutaj przeprowadziłaś? Czy to tylko praca na chwilę? - zapytał prosto z mostu, a ja byłam lekko zdziwiona i chyba to zauważył, bo zaśmiał się pod nosem.

Cudowny dźwięk dla mych uszu, panie Bieber.

- Ja wiem wszystko Vanessa - dopowiedział tylko i przygryzł dolną wargę.
- No skoro zadałeś mi pytania, to jednak nie wiesz wszystkiego. - powiedziałam i tym razem moja twarz przybrała minę pod tytułem "pewna siebie".
- Wracam do pracy, miłego dnia Justin. - posłałam mu słodki, wymuszony uśmiech, a on gapił się na mnie, jego kąciki ust powędrowały ku górze, a kiedy się odwróciłam to czułam, że nadal mnie obserwuje.

Musiał przeprowadzić długi wywiad ze swoją młodszą siostrą, skoro nawet sporo o mnie wie.
Jestem tylko ciekawa po co mu te informacje.

sick darkness // J.B Where stories live. Discover now