Rozdział 20

623 83 20
                                    

Chanhyun wyjechał z domu, aby chociaż wstępnie go poszukać. Widząc z auta jakiegoś chłopaka, siedzącego na ławce, zaparkował pod sklepem i powoli tam podszedł. Rozpoznał go i zadowolony zaszedł od tyłu, wyjmując pistolet z kieszeni. Przystawił go do tyłu jego głowy, zakrywając broń swetrem, aby nikt nie widział.

– Do auta – wywarczał, pochylając się nad nim. Chłopak odwrócił się.

Nie był to Jaebum... Mężczyzna szybko schował broń.

– Przepraszam... Pomyłka – powiedział, jednak nastolatek nie słuchając go, po prostu uciekł. Beom ruszył przed siebie, rozglądając się.

Tym razem był pewny, że chłopak, którego zobaczył kawałek przed sobą, był Jaebumem. Był identycznie ubrany, tatuaże się zgadzały. Zaszedł go od tyłu i przystawił mu od razu broń do pleców.

– Idziemy do auta, Jaebum – wywarczał do jego ucha. Chłopak zadrżał i powoli się odwrócił. Złapał za lufę od pistoletu, chcąc mu go wyrwać. Chanhyun jednak wykręcił mu rękę i dosyć brutalnie zaczął iść z nim do samochodu. Tam wepchnął go do środka, wsiadając obok i od razu blokując drzwi – Popełniłeś błąd, szczeniaku – warknął.

– Zostaw mnie... Zostaw mnie w spokoju – nie patrzył na niego. Byun złapał go za szczękę i skierował jego twarz w swoją stronę.

– Słuchaj szmato. Nie będziesz się tak zachowywać – scisnął go mocno, na co nastolatek skrzywił się z bólu – co krzywisz ten pysk? W poprawczaku jak cię jebali w dupę, też się tak krzywiłeś?

– Spieprzaj... – poczuł silne szarpnięcie. Jego twarz znalazła się przy kroczu Chana.

– Chcesz się zająć tym, do czego się nadajesz głupia dziwko? – kiedy Jae pokręcił głową, mężczyzna puścił go – To grzecznie. Jeszcze raz coś odwalisz, a obiecuję, że wywiozę cię do burdelu – ruszył – Pamiętaj, że jesteś tylko bandytą i dziwką – syknął.




•••



Kibum leżał, patrząc cały czas w sufit. Leeteuk wyszedł, dając mu czas do namysłu. Chłopak nie mógł pojąć, dlaczego tak długo go okłamywano. Westchnął cicho i napił się wody z kubka, który stał na szafce. Przymknął oczy.

– Młody... – usłyszał głos Krisa.

– Cześć... Co tu robisz? – oczy nadal miał zamknięte.

– Przyszedłem zobaczyć, co z tobą – usiadł na stołku, przy łóżku – Jak się czujesz?

– Skopany... Obolały... Okłamany... Czuję się jak zwykły śmieć... – mruknął, kładąc dłoń na czole.

– Teuk mi mówił, że już wiesz... Dasz mu szansę? Jako ojcu?

– Narazie chcę, żeby zostało jak jest... Może jak się bardziej przekonam... Pocieszyło mnie jedynie to, że nie zostawił mnie, tylko po prostu nie wiedział... Eh...

– Tylko się nie załamuj...

– Wiesz, Kris... Jest jedna dobra wiadomość – zaśmiał się pod nosem.

– Jaka?

– Ten szczur nie jest moim bratem, nie mamy tych samych genów – otworzył oczy – To ta dobra część.

– Aj, Kibum. Aż tak go nienawidzisz? – spojrzał na niego uważnie.

– Cholernie... Zabiłbym tego szkodnika z wielką przyjemnością.

✏ I Hate My Daddy I & II | OSH X BBH | PCY X BBH |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz