night destroys me

686 66 10
                                    

ㅡ Yoongi? ㅡ Przestraszony głos młodego księcia przeszył spowitą mrokiem komnatę, kiedy otworzył przestraszony oczka

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Yoongi? ㅡ Przestraszony głos młodego księcia przeszył spowitą mrokiem komnatę, kiedy otworzył przestraszony oczka. Nie czuł ciepła przy sobie, dzięki któremu potrafił zasnąć spokojnie.

Spokojnie gwiazdko, jestem tu ㅡ cichy szept starszego otulił uszy Jimina, który zamknął oczy z ulgą. Po tym, jak zgasił lampkę nocną, Yoongi ponownie przybliżył się do skulonego chłopaka, który w nocy zmieniał się w małe, przestraszone i kompletnie bezbronne dziecko podczas gdy w dzień na jego twarzy nie widać było cienia czułości. Ale ten nocny Jimin był tylko jego i za nic nie chciał, by to się zmieniło. Cichy pomruk wymsknął się z ust młodszego, kiedy zapadł ponownie w spokojny sen, a starszy mógł tylko uśmiechać się do siebie i głaskać jego mięciutkie włosy wiedząc, że chce tak pozostać już zawsze.

Park Jimin, ten słynny książę, który "był zadufany w sobie jak nikt inny i nie żałował pieniędzy na nic" siedział teraz umęczony na szerokim parapecie swojej komnaty, wpatrując się pustym, zmęczonym wzrokiem w gwiazdy.

Patrzył oczami, których tak nienawidził na gwiazdy, które tak kochał.

Był zmęczony codziennym brakiem snu, ale nie potrafił zasnąć. Było to dla niego wręcz nie wykonalne, nie wiedział czy to bezsenność, czy po prostu sposób jego bycia. Bał się zasnąć, bo bał się koszmarów. I to nie tak, że czasami zdarzały się jakieś gorsze sny mające jakiś straszny przekaz. One powtarzały się w kółko, o tej samej treści w każdym śnie chłopaka. Dlatego też młody książę wolał spędzać noce, których tak nienawidził, jednocześnie je kochając na podziwianiu nieba.

Gwiazdy przypominały mu jego samego. Były wielkimi skupiskami, było ich pełno, a jednak każdą z nich dzieliły miliony kilometrów. Każda z nich była tak samo samotna i każda z nich miała kiedyś wygasnąć. O ile już tego nie zrobiła, bo jak wiadomo gwiazdy, które widzimy tak naprawdę juz nie istnieją, zastąpione tymi nowymi z szansą na nowy blask.

Park Jimin był właśnie taką gwiazdą, otoczony wieloma innymi równie jasnymi, a jednak był tak samotny i nieszczęśliwy, jakby widniał na tym niebie samotnie.

Nie wiedział, ile już tak siedział, nie wiedział nawet, czy to nie aby pora, aby "wstać". Uśmiechał się bez celu do nieba, każdej z gwiazd nadając swoje znaczenie.

Mrużył oczy, podziwiając migające kropki z osobna, przypatrując się każdej uważnie i układajac z nich jakąś historię. Robił to co noc, a nadal mu się to nie znudziło.

W jego głowie pojawiał się obraz z gwiazd, który mógł zobaczyc tylko on. Kropki łączyły się w jeden obraz, tworząc właśnie tą historię, która byla zupełnie inna od poprzedniej. Dzisiaj jednak było inaczej. Nie widział ani obrazu z gwiazd, ani historii. Nie miał siły.

Ta rutyna wyniszczała go od środka, a on nie mógł nic na to poradzić. Głos w głowie kazał mu iść spać, ale zwyczajnie nie potrafił.

Nie spostrzegł, kiedy spod jego powiek zaczęły wypływać może nawet nic nie znaczące, pojedyńcze, ciepłe łzy. Kreśliły mokrą drogę na jego polikach, wędrując skórą przez szyję by wreszcie swobodnie spaść gdzieś na dół, tracąc znaczenie. Miał dość tego zmęczenia, miał dość męczenia się noc w noc z samym sobą, którego tak szczerze nienawidził. Łzy krzyczały niemo o pomoc, ale ich krzyk mógł usłyszeć jedynie sam chłopak, którego włosy odzwierciedlały duszę.

Może szarą i nie mająca głębszego znaczenia, a może srebrną, bogatą w wiele odbić, które tak ciężko było odkryć komuś przypadkowemu.

Falling asleep • m.yg+p.jmOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz