don't say anything

259 34 10
                                    

Pusty wzrok wlepiony w ścianę przed sobą

Oops! Ang larawang ito ay hindi sumusunod sa aming mga alituntunin sa nilalaman. Upang magpatuloy sa pag-publish, subukan itong alisin o mag-upload ng bago.

Pusty wzrok wlepiony w ścianę przed sobą. Zaciśnięte pięści, schowane w długich rękawach bluzy. Usta zaciśnięte w cienką kreskę i tylko marzenia o opuszczeniu pomieszczenia.

Jiminnie siedział na jeszcze twardszym niż zwykle krześle w biurze swojego ojca, wysłuchując jego obelg, kierowanych w stronę kogoś zza słuchawki. Widział zmieszanego Yoongiego, który utrzymywał minę poważnego zaraz obok ojca księcia. Chciał stąd wyjść, jak najszybciej opuścić to pomieszczenie, atmosfera przytłaczała go, a on sam po prostu nie miał najmniejszej ochoty później wysłuchiwać podobnych obelg skierowanych właśnie do niego.

Ojciec wezwał go tu, kiedy ten leżał razem z Yoongim w łóżku, zaraz po przebudzeniu. Dzięki bogu postanowił zadzwonić na telefon w komnacie, niżeli wysłać kogoś, aby ten powiadomił Jimina o wezwaniu. Zresztą Jimin cieszył się, że coś przerwało ich wspólny poranek. Bo to, co robili nie było dobre. Nie było odpowiednie, ale gdyby nie ten telefon książę nie potrafiłby sam ponownie wyprosić chłopaka. Więc cieszył się, że ktoś zrobil to za niego.

Szlachic wybudził się ze swoich myśli, kiedy usłyszał dźwięk odkładanej słuchawki i zwrócił swój wzrok na poważną twarz ojca, która praktycznie nie zmieniała swojego wyrazu. Patrzył na niego pustym wzrokiem, zimnym, pozbawionym uczuć spojrzeniem wbitym w chłopaka siedzącego przed nim. Jimin natomiast przybrał tą zwykłą, lekceważącą minę, którą zawsze ukazywał przy rodzicach, zawsze kiedy widział te fałszywe twarze, zawsze w tym całym toksycznym towarzystwie. Przez całe dnie wyglądał jak chłodny, rozwydrzony dzieciak, którym być może był. A może było przeciwnie, sam tego nie wiedział.

ㅡ Kazałem Ci wczoraj przyjść na spotkanie. ㅡ stanowczy głos odbił się echem od ścian pokrytych kaflami, równie zimnych co właściciele. Jimin zamknął oczy i wypuścił spomiędzy warg ciche westchnięcie, chcąc wyrazić tym swoją irytację. Już chciał odpowiedzieć cokolwiek zwodzącego, typu 'zapomniałem' albo 'przepraszam, ale nie mogłem się wtedy zjawić' co może wcale nie łączyło się z tym, co było naprawdę, ale jednak było lepsze od powiedzenia o zwykłej niechęci do tego wszystkiego i tym samym rozpoczęcia kolejnej kłótni z ojcem. Nie teraz. Nie w obecności Yoongiego. Jednak zanim zdąrzył otworzyć usta, jego ojciec postanowił kontynuować. ㅡ Nie raczyłeś się zjawić, zupełnie jak na każdym poprzednim spotkaniu, na którym kazałem Ci być. Nie mogę pozwolić, aby moj jedyny syn był takim nieodpowiedzialnym gówniarzem! ㅡ słowa pełne jadu wbijały się do głowy księcia, kiedy on siedział spokojnie, tylko zaciskając schowane pod stołem pięści. ㅡ Jeżeli wciąż będziesz tak postępował skończy się tak, że pozbawię Cię jakiegokokwiek prawa do tronu, do tytułu, do naszej rodziny i tego miejsca! ㅡ ton zwiększał się coraz bardziej sprawiajac, że powieki Jimina zaciskały się coraz mocniej. Usłyszał cięzki oddech, którym zapewne jego ojcec chciał się uspokoić. ㅡ Albo obejmiesz ten tron, albo zostaniesz wygnany z państwa, którym miałeś rządzić. Zrozumiałeś? ㅡ usłyszał odsuwające się, ciężkie krzesło, a po chwili trzask drzwiami. Wreszcie otworzył swoje oczy, po czym zobaczył przed sobą Yoongiego. Zmartwionego i jakby zaskoczonego. Widział w jego oczach smutek, współczucie, wszystko, czego nienawidzil widzieć. Nienawidził współczucia, nienawidził tego całego cyrku wokół osoby, która przecież potrzebuje pomocy, a nie głupich słów pocieszenia. Ale on nie potrzebowal nawet pomocy. Bo jak można pomóc w takiej sytuacji?

Ponownie wypuścił spomiędzy warg westchnięcie, tym razem głośniejsze, bardziej roztrzęsione i ostrzejsze. Wstał z krzesła, przeczesujac włosy, wciąż czując na sobie wzrok Yoongiego. Zobaczył jak otwiera usta, więc odwrócił się i również skierował się do wyjścia.

ㅡ Tak mi przy- ㅡ usłyszał za sobą skruszony głos swojego hyunga, ale przerwał mu unosząc rękę, nie chcąc słuchać tego wszystkiego.

ㅡ Nie odzywaj się. ㅡ syknął w odpowiedzi, otwierajac ciężkie drzwi i zamykajac je z rozmachem.

Szedł w stronę swojej komnaty. Wręcz biegł, powstrzymując łzy. Łzy, których też nienawidził. Tej całej slabości, która w końcu i tak byla silniejsza niż on sam.

Ale w jego głowie nie był ojciec. Nie było objęcie tronu, groźba wygnania czy cokolwiek innego. W jego głowie był obraz smutnego Yoongiego i za to był najbardziej zły. Zły na siebie, bo zamiast zrobić cokolwiek, powiedzieć albo chociaz wytłumaczyć, on zachował się jak ostatni idiota, uciekając jak zwykle.

(wiem, rozdział jest okropny, przepraszam djshs)
okaay, tak w woli wyjaśnień, bo nie chcę, żeby coś było niejasne:
rozdziały są 'wycięte' z życia jimina, i mean nie są to kolejne dni, tylko jeden jest przykładowo tydzień później, drugi miesiąc, a jeszcze inny rzeczywiście dzien poźniej lub w tym samym momencie ahah
dlatego relacja jimina i yoongiego staje sie coraz lepsza i to nie tak  ze to dzieje się za szybko!

a druga sprawa to
boże tak was przepraszam za nieobecność! mam w ostatnim czasie ogromny natłok wszelkich sprawdzianów, kartkówek i wszystkiego w szkole, i po prostu nie miałam kompletnie czasu, w dodatku miałam ogromną blokade pisarską i jeju.

Falling asleep • m.yg+p.jmTahanan ng mga kuwento. Tumuklas ngayon