Rozdział 6: październik część 2

5.6K 506 232
                                    

- Możemy kupić dziesięć? – Spytała Lia siedząc w swoim foteliku w samochodzie Louisa.

- Dziesięć dyń?! – Spytał Louis.

- Dlaczego mielibyśmy potrzebować dziesięć dyń, kochanie? – Zastanawiał się Harry, dzieląc zmartwione spojrzenie z Louisem. Z czterolatkami większość obowiązków związanych z rzeźbieniem w dyniach spadało na rodziców i wyrzeźbienie dziesięciu dyń? Kurwa nie, stary.

Louis zobaczył przez lusterko wsteczne jak Lia wzruszyła ramionami. - Żebyśmy mogli zrobić dziesięć wyjątkowych rzeźb?

- Czy masz już zaplanowane dziesięć różnych? – Spytał Harry, odwracając się do swojej córki.

Zmarszczyła brwi, bawiąc się materiałem swojego ubrania. - Nie...

- Co powiesz na to, że zamiast tego kupimy naprawdę ładną i dużą dynię? – Zasugerował Louis, zerkając na lusterko wsteczne, by ocenić reakcję Lii. Ożywiła się na ten pomysł, uśmiech pojawił się na jej ustach.

- Jak dużą?

- Wystarczająco dużą, żeby matka chrzestna Kopciuszka ją zaakceptowała, oczywiście. – Odpowiedział Louis.

Uśmiech Lii poszerzył się jeszcze bardziej. - Taką dużą na karetę?!

- Oczywiście-

- Zobaczymy. – Powiedział głośno Harry, zagłuszając Louisa. - Połowa zabawy w kupowaniu dyń jest taka, że nie wiesz co tam będzie, dopóki tam nie dotrzesz!

Lia zachichotała na nagły entuzjazm Harry'ego, ale zażądała - chcę największą dynię jaką mają!

Zmieniając temat rozmowy z dala od największej dyń, Louis spytał Lię. - Co chciałabyś wyrzeźbić w swojej, kochanie? Myślisz nad czymś bardziej tradycyjnym, czy... coś związanego z Nemo? Księżniczką? Baleriną?

Oczy Lii rozszerzyły się na te propozycje i zaczęła odpowiadać Louisowi na pytanie, przy czym ciągle się jąkała i zmieniała zdanie co siedem sekund. - Nemo! Nie, n-nie, czekaj, Crush i Squirt! (tłum. chodzi o bohaterów z Gdzie jest Nemo) Albo- chcę- lubię Roszpunkę- nie, Kopciuszka! Kopciuszka i Roszpunkę! NIE! Roszpunkę tańczącą balet! Z tutu! I Nemo! Nie-

- Okej, okej, okej. – Przerwał jej Louis ze śmiechem, Lia wciąż mówiła do siebie propozycje. - Zgaduję, że mamy się nad czym zastanawiać, huh?

Lia go nie usłyszała, wciąż zajęta wymyślaniem nowych pomysłów i mówieniem ich do siebie. Harry przez moment się w nią wpatrywał, zanim spojrzał z powrotem na Louisa ze zmartwionym wyrazem twarzy. - Myślę, że ją zepsułeś.

~~~

Farma z dyniami była zatłoczona, chociaż można się było tego spodziewać w ten cholernie ładny, październikowy dzień. Lia i tak nie miała nic przeciwko. Zaglądała do każdej sekcji z dyniami i wspinała się na ich sterty, tak jak inne dzieci, pomimo rozgoryczenia Harry'ego.

- Te dynie łatwo mogą się rozpaść. – Zaobserwował Harry nerwowym głosem, gdy stał z boku uprawy obok Louisa.

- Jest w porządku, kochanie. – Louis zapewnił Harry'ego, kiedy zrobił kilka zdjęć Lii swoim telefonem. I tak już zrobił żenującą ilość zdjęć, a byli tutaj dopiero od 10 minut. - Dzieciaki wspinają się na te dynie każdego dnia i farma jest nadal otwarta, więc nie sądzę, że zostali pozwani do sądu w sprawie urazów dzieci spowodowanych przez dynie.

Kącik ust Harry'ego uniósł się w uśmiechu. - Zastanawiam się, czy jest taki dział w prawie, który zajmuje się dyniowymi urazami.

Louis obniżył swój telefon, by odwrócić się i spojrzeć na Harry'ego przez swoje okulary przeciwsłoneczne. Minęła chwila, zanim powiedział . - Jesteś taki dziwny, Curls.

If my heart was a compass, you'd be north /larry tłumaczenie pl/Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz