Siedział na ławce, nad Sekwaną i palił papierosa. Zaciągnął się dymem, który dostał się, aż do płuc, i wypuścił powietrze.
Sławny model, sportowiec, a siedzi i użala się nad sobą paląc używki.
Dlaczego moje życie jest bezsensu? - pyta się w duchu.
Nie dawno była u niego Chloe i skoczyli na mały numerek. Potem Adrien wygonił ją z domu, a sam wyszedł w środku nocy na przemyślenie swojego nędznego istnienia na tej planecie.
Kończąc papierosa wyrzucił go do rzeki i wyjął z paczki drugiego. Który to już dzisiaj? - pomyślał. - Ach, tak jedenasty...- spojrzał na budynki za nim i na ulicy zauważył osobę ubraną w ciemne ubrania.
Człowiek szedł wolno, patrząc się w podłoże. Po chwili skręcił w ciemny zaułek. Adrien nie zainteresował się bardziej i odpalił papierosa. Zaciągnął się po raz kolejny dymem i spojrzał w gwiazdy.
Jakie jest moje przeznaczenie? - zapytał się w duchu. - To śmieszne, że tylko z tym kojarzą mi się gwiazdy...
///
Marinette nie mogła spać, dlatego naciągnęła na siebie dużą, czarną bluzę i poszła na spacer.
Chodziła krętymi uliczkami i oglądała różne kamienice, jak i biurowce. Przeszła obok Sekwany, gdzie na ławce siedział jakiś facet i skręciła w ciemną uliczkę.
Ciemniejszą niż wszystkie inne.
Dreszcz przeszedł jej po kręgosłupie, ale rozluźniła się, wzięła głęboki oddech i ruszyła. Nagle przed nią wyrósł jakiś wielki mężczyzna. Przeraziła się, a w płucach zabrakło jej tlenu.
-Gdzie to się panienka wybiera? - zapytał basowym głosem, z małą chrypką.
Chciała go wyminąć, ale ten złapał ją brutalnie za łokieć i przygwoździł do ściany.
-P-proszę mnie zostawić.- powiedziała przerażona i zaczęła się wyrywać.
Ten tylko mocniej przycisnął ją do zimnej kamienicy i oblizał usta.
-Możemy się trochę zabawić. - powiedział ochrypniętym głosem.
Marinette chciała uciekać, znaleźć się jak najdalej od tego szemranego typka.
Koleś wpił się w jej usta i zaczął siłą zrywać z niej ubranie.
Dziewczyna płakała.
Facet oderwał się od niej na chwilę i spojrzał na dół, gdzie to Marinette stała w samym staniku i spodniach. Oblizał usta i uśmiechnął się.
Granatowłosa chciała krzyczeć, ale z gardła nie wydobył się żaden dźwięk. Sądziła, że przegra, a ktoś ją w tej uliczce zgwałci.
///
Adrien nic nie świadomy, co działo się sto metrów dalej, wstał i poszedł w stronę domu. Przechodząc obok uliczki usłyszał płacz, szarpaninę i głos jakiegoś mężczyzny.
Chłopak zakradł się i schował za śmietnikiem. Wyjrzał zza kosza i zobaczył niecodzienny widok. Jakiś typ, około dwóch metrów, przystawiał się do dziewczyny, która pozbawiona została górnych części garderoby.
Adrien przyjrzał się uważniej dziewczynie i coś w nim pękło. To była Marinette.
Moja Marinette- pomyślał.
Wstał i podbiegł do faceta. Odepchnął go od dziewczyny i przywalił prawego sierpowego prosto w twarz
-Nikt. - jeden cios. - Nie. - drugi cios. - Będzie. - kopniak w brzuch. - Dotykał. - kolejny . - Mojej. - następny. - Marinette! - krzyknął i zadał ostateczny cios w głowę, co poskutkowało tym, że zboczeniec stracił przytomność.
Adrien odwrócił się do dziewczyny, która siedziała skulona na chodniku. Podszedł do niej i podniósł podbródek. Zauważył przeszklone oczy i szybko wytarł łzy z policzków jak i kącików oczu Marinette. Ściągnął bluzę i nałożył ją na dziewczynę. Wziął ją na ręce i poczuł jak drżała.
-Ciii, już jesteś bezpieczna. - szeptał jej do ucha. - Już nie płacz. - powiedział i zaniósł ją do swojego domu.
Otworzył jakoś drzwi nogą i dostał się do rezydencji Agrestów. Cicho przeszedł przez hol i zaniósł Marinette do siebie do pokoju. Położył dziewczynę na swoim łóżku i przykrył kołdrą.
Ta już spała.
Odgarnął kosmyki włosów z jej twarzy i popatrzył się na jej usta. Tak bardzo chciał ją pocałować, ale tak, żeby ona też tego chciała. Tak, żeby ona go kochała jak on ją. Pocałował dziewczynę w czoło i położył się na kanapę.
Po kilku minutach zasnął.
///
Obudziła się nie w swoim pokoju. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Było zdecydowanie za duże jak na jej pokój.
Wielkie łóżko biurko z trzema monitorami, ścianka wspinaczkowa, mini boisko do koszykówki, kanapa, telewizor i wielkie okna. Podniosła się z wygodnego posłania i dopiero wtedy wspomnienia uderzyły jej do głowy.
Spacer.
Próba gwałtu.
Adrien.
To on ją uratował.
Spojrzała na siebie i odkryła, że siedzi w nie swojej bluzie. Powąchała ją, a do nozdrzy dostał się zapach męskich perfum.
Zdecydowanie jego.
Ale gdzie on jest?
Wstała i zauważyła blond czuprynę na kanapie. Obeszła mebel i klęknęła przed nim. Patrzyła się na jego przystojną buzię. Idealne rysy twarzy, prosty nos, pełne usta. Teraz wiadomo dlaczego jest modelem.
Odgarnęła włos z czoła chłopaka, a ten otworzył oczy.
Serce na chwilę jej stanęło. Patrzyła w jego zielone jak las tęczówki, a on w jej.
Dlaczego on/ona mnie nie kocha? - pomyśleli równocześnie.
Po chwili wpatrywania się sobie w oczy. Trwali w namiętnym pocałunku.
Pełnym uczuć.
Może doszło by do czegoś więcej gdyby nie pukanie. A dokładnie pukanie mamy Adriena, która wpadła jak burza do pokoju syna.
-Adrien! Co tu się..? - młodzi oderwali się od siebie szybko i jedno odskoczyło na jeden, a drugie na drugi koniec kanapy. - To ja nie przeszkadzam. - i, tak po prostu się wycofała. Adrien spojrzał zakłopotany na Marinette i podrapał się po karku.
-Ja-a prze-przepraszam... - pierwszy raz jąkał się przy jakiejś dziewczynie.
-N-nie t-to j-ja powinnam przeprosić. - odpowiedziała na jednym tchu.
-Ch-chcesz może zostać do o-obiadu? - zaproponował blondyn.
Ta tylko kiwnęła głową.
*
CZYTASZ
Troszkę inaczej... MIRACULUM
FanfictionHistoria troszkę inna niż zwykle. Adrien i Marinette, niegdyś przyjaciele, teraz wrogowie utrudniający sobie życie. Jedno wydarzenie zmienia ich nastawienie do siebie. Czy w świecie kłamstw i niesprawiedliwości mają szansę na szczerą miłość? I i II...