=11=

3.6K 200 264
                                    

Od samego rana dopisywał jej wyśmienity humor. Może dlatego, że wygadała się Alyi, a może dlatego, że spotka swojego ukochanego w szkole? 

Kto wie?

 Kroczyła dumnie w stronę budynku, który łączy analfabetów. Ubrana w ciemne spodnie i turkusową kurtkę obserwowała ludzi śpieszących się do szkoły, pracy lub na jakieś spotkanie. Przez chwilę wydawało jej się, że ona jedyna jest wyluzowana i ze stoickim spokojem zmierza w swoją stronę. Poprawiła plecak na ramionach, a przed nią pojawił się budynek szkoły. Weszła po schodach i przywitała się miło z woźnym, który jak zawsze stał przy swoim kantorku.

Powiesiła kurtkę w szatni, a niepotrzebne - na razie - książki odłożyła do szafki.

 Z uśmiechem na ustach przekroczyła próg klasy, gdzie powitał ja gwar rozmów i śmiechów. Wzrokiem odnalazła przyjaciółkę i podeszła do ławki, którą z nią dzieliła.

-Hejka. - powiedziała Marinette, mulatka podniosła wzrok i uśmiechnęła się.

-Hej. - przytuliły się na przywitanie.

 Ciemnowłosa rozpakowała się do lekcji i odwróciła w stronę Alyi.

-Co tam? - zagadnęła.

-W sumie spoko. - uśmiechnęła się i spojrzała przed siebie. 

W ławce przed nią siedział chłopak o trochę ciemniejszej cerze niż Alya i słuchał muzyki. Mulatka   spoglądając na niego zarumieniła się.

-Oooo, Alya się zakochała! - zawołała Mari. 

Mulatka szybko przy niej była i zasłoniła ręką usta.

-Cicho! Bo jeszcze usłyszy! - skarciła ją Alya.

-Ma założone słuchawki. - oznajmiła Marinette z uśmiechem. 

Spojrzała na miejsce przed sobą gdzie powinien siedzieć zielonooki blondyn.

 Adrien. 

Miłość Marinette.

 Usposobienie ideału. 

Lub dupek.

 Czytajcie jak chcecie.

 Wracając, ciemnowłosa szturchnęła ręką Nino. Ten odwrócił się i ściągnął słuchawki.

-Tak..?

-Marinette, mam na imię Marinette. - oznajmiła fiołkowooka.

-Jestem Nino. - dziewczyna uśmiechnęła się.

-Wiesz, czemu nie ma Adriena? - zapytała.

-W sumie, to nie. Wczoraj byliśmy w klubie i mieliśmy wpić mało, no w sumie tak było. Adrien potem, w sumie sam nie wiem jak, był pijany. Ale, no po trzech piwach pijanym nie można, aż tak być. Kontynuując wyszedł w środku imprezy i tyle go widziałem. Pisałem do niego chyba miliony wiadomości, ale na żadną nie odpisał. - oznajmił Nino. 

Marinette była przejęta. 

A jeśli mu się coś stało? - zadawała sobie to pytanie.

-Dzięki. - powiedziała, a mulat się odwrócił. 

Zaczęła się lekcja. Ciemnowłosa jednak, nie mogła się skupić.

///

Do zamglonego pokoju wpadało kilka snopów światła. Przez dym nic nie było widać. Mimo to, blondyn leżał na łóżku i wgapiał się w sufit. No który powinien tam być, ale zasłaniała go ściana szarej mgły. 

Nie odpisywał na wiadomości, ani nie odbierał przychodzących połączeń. Jedynie je odczytywał.

 Miał dość.

 Popełnił największy błąd w życiu.

  Jak Marinette się dowie, zostawi mnie. Jeśli mnie zostawi to umrę. Nie mogę bez niej żyć! - myślał prze cały czas.

 Nagle dostał nową wiadomość. Spojrzał na wyświetlacz i zamarł. Na zdjęciu, które mu wysłano, było widać jego i Lilę, nagich śpiących obok siebie. Gorszy był dopisek: "Marinette się ucieszy. Już jej wysyłam".

Zamarł.

  O nie, nie nie! Ten ktoś nie może tego zrobić! - łzy cisnęły mu się do oczu. Chciał odpisać, ale nie mógł ruszyć rękoma. Dostał kolejną wiadomość. Screenschot, gdzie ktoś wysłał te zdjęcie do Marinette. 

Dał upust łzom.

Dupek.

Łajdak.

Debil.

Gówniarz.

Sukinsyn.

Spieprzył wszystko. Rzucił telefonem w kąt pokoju. A głowę przycisnął do poduszki, tłumiąc krzyk. 

Krzyczał jeszcze kilka minut. Krzyki zamieniły się - po upływie czasu - w cichy szloch.

Smutek.

Złość.

Wstyd.

Ból.

Niechęć do życia.

Wszystko się kumulowało. 

Nie wytrzymał.

///

Telefon zostawiła w domu. Zorientowała się, gdy na trzeciej godzinie lekcyjnej chciała sprawdzić jaka jest godzina. 

Może lepiej, że zapomniała?

 Siedziała znudzona do końca zajęć, a po ostatnim dzwonku ruszyła do szatni po kurtkę. Ubrana, wyszła ze szkoły i skierowała się w stronę domu. Weszła przez wielkie drzwi i poszła do pokoju. Odłożyła plecak i poszła do jadalni na obiad. Zjadła posiłek i weszła na górę.

  Gdzie ja dałam ten telefon? - zastanawiała się. Straszny tu bałagan. Może posprzątam i znajdę? - jak pomyślała, tak też zrobiła. 

Lecz telefonu brak.

  Trudno - zasiadła do lekcji.

W czasie odrabiania pracy domowej z biologii. Usłyszała dzwonek powiadomienia swojego telefonu. W ten sposób znalazła go. Wzięła urządzenie do ręki i odkryła, że ktoś do niej napisał. Otworzyła konwersację.

Telefon z impetem upadł na posadzkę. 

Łzy wypłynęły z jej oczu.

 Upadła na kolana, a potem na prawy bok ciała. 

Szlochała.

Ból.

Cierpienie.

Smutek.

Złość.

Samotność.

Odrzucenie.

Jedno zdjęcie. Tyle emocji.


*

Troszkę inaczej... MIRACULUMOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz