32.

14.8K 561 51
                                    

6 lat później

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i poprawiłam materiał białej sukni. Spojrzałam na Rosie, która mi się przyglądała.
- O co chodzi słonko? - zapytałam.
- Ja też kiedyś wezmę ślub? - uśmiechnęła się.
- Oczywiście, że tak. - pokiwałam głową.
- Z Noah? - ucieszyła się.
- Noah to twój brat, nie możesz wziąć z nim ślubu. - zaśmiałam się.
- Ale Noah jest taki ładny i słodki. - zachichotała.
- Spotkasz kogoś innego, kogoś kto nie będzie twoją rodziną. - poprawiłam jej włosy.
- Chcę Tylko Noah. - zaskomlała.
- Porozmawiamy o tym później, skarbie. - ucałowałam ją w czoło.

Do pomieszczenia wszedł mój ojciec. Spojrzał na Rosie, a potem na mnie, a jego uśmiech się powiększył.

- Jesteś gotowa? - podszedł bliżej.
- Tak. - pokiwałam głową.
- No to idziemy. - podał mi rękę.

Rosie wyszła przede mną, razem ze swoją kuzynką i sypała płatki róż na drodze, którą miałam zaraz przejść do ołtarza.

Usłyszałam pierwsze dźwięki i jeszcze bardziej się zestresowałam.
Odnowienie przysięgi to dobry pomysł, bo będzie to ślub z miłości, a nie z przymusu. Jednak teraz stresuje się jeszcze bardziej. To wszystko wiele dla mnie znaczy i jest oznaką wielkiej miłości między mną i Justinem.

Zobaczyłam go. Stał przy ołtarzu i mi się przyglądał. Puścił mi oczko i się szeroko uśmiechnął.
Mijały sekundy, które strasznie mi się dłużyły. Chcę już być przy nim i ponownie zostać panią Clark.

Uścisnął dłoń z moim tatą, a następnie złapał mnie za rękę.

- Wyglądasz pięknie. - szepnął mi do ucha.
- Ty też niczego sobie. - odpowiedziałam równie cicho.

***

- Chanlie... na początku za dobrze się nie znaliśmy i unikaliśmy ze sobą kontaktu. Jednak później wszystko się zmieniło i między nami zaiskrzyło. Zakochałem się w Tobie i z resztą z wzajemnością. - zaśmiał się. - Mieliśmy wiele kłótni, wzlotów, upadków i przeszkód, które przeżywaliśmy i przetrwaliśmy razem. Nawzajem spełnialiśmy swoje marzenia, tworzyliśmy nowe wspomnienia i mam nadzieję, że będzie tego więcej. Kocham Cię najbardziej na świecie. Dziękuję Ci za wszystko, a najbardziej za to, że razem stworzyliśmy tak piękną i kochającą się rodzinę. Nie wyobrażam sobie życia, w którym nie byłoby Ciebie. - powiedział patrząc mi w oczy. Oczywiście doprowadził mnie do płaczu.
- Justin... ja też muszę Ci podziękować. Kiedyś myślałam, że wiodłam idealne życie, ale wtedy pojawiłeś się Ty. Pokazałeś mi, że dopiero z Tobą mogę być na prawdę szczęśliwa i to Ty jesteś moim ideałem. Podobno ich nie ma, ale jest nasz umysł, w którym sami możemy go sobie stworzyć. Wydajesz się i jesteś perfekcyjny, jakbyś został stworzony specjalnie dla mnie. Chciałabym Ci się jakoś odwdzięczyć, ale nie mam pojęcia jak. Mogę ci jedynie obiecać, że nigdy nie przestanę Cię kochać.

***
- Można prosić? - podszedł i wystawił rękę w moją stronę.
- Oczywiście. - podałam mu dłoń.
- Dlaczego jeszcze nic nie wypiłaś? - zdziwił się.
- Nie mogę pić w moim stanie. - lekko się uśmiechnęłam.
- Czy to znaczy, że... - spojrzał na mnie zaskoczony.
- Będziesz tatą po raz trzeci. - zachichotałam.

Widać, że bardzo się ucieszył. Wnioskuję to po tym, że podniósł mnie do góry i kilka razy obkręcił.

- To wspaniała wiadomość. - postawił mnie na ziemię.
- Ciekawe jak zareagują dzieci. - zaśmiałam się.
- Na pewno się ucieszą. - pocałował mnie.

Niemal od razu odwzajemniłam pocałunek. Po dłuższej chwili usłyszeliśmy śmiech dzieci, więc się od siebie odsunęliśmy.

- To obleśne. - skrzywił się Noah.
- Potwierdzam. - pokiwała głową Rose.

Justin się zaśmiał i znowu wpił się w moje usta.

- Powiedzmy im. - szepnął.
- Dobrze. - przytaknęłam.
- Rosie i Noah, chodźcie tutaj. - uścisnął dwójkę.
- Musimy wam coś powiedzieć. - ukucnęłam obok nich.
- Będziecie mieli braciszka, albo siostrzyczkę. - wyznał Justin, a dzieci wytrzeszczyły oczy.
- Na prawdę? - uśmiechnęła się Rosie.
- Tak. - odwzajemniłam jej uśmiech.
- Oby to była dziewczynka, będę mogła się z nią bawić lalkami. - klasnęła ochoczo w małe rączki.
- Co Ty gadasz? To będzie chłopczyk i będzie ze mną grał w gry komputerowe i piłkę nożną. - oznajmił Noah.
- Nie będziesz już grał ze swoim starym? - Justin udawał smutnego.
- Sory tato. - wzruszył ramionami.
- No cóż, postaram się z tym żyć, a teraz... można prosić młodą damę do tańca? - zapytał Rosie.
- Wolę zatańczyć z Noah. - wyznała i pociągnęła brata na środek parkietu.

2 godziny później

Jest już trzecia w nocy, a goście zaczynają się rozchodzić. Dzieci nocują dzisiaj u moich rodziców. Na sali zostaliśmy tylko ja i Justin.

- Można ostatni taniec? Nie przyjmuję odmowy. - powiedział poważnie.
- Ostatni. - westchnęłam, bo byłam zmęczona.

- Kocham Cię, Chanlie i będę tak długo, aż świat nie przestanie się kręcić.- szepnął.
- Ja Ciebie też. - uśmiechnęłam się.
- Ty też co? - zapytał głupio.
- Będę Cię kochać na zawsze.- walnęłam go ramię.
- I żyli długo i szczęśliwie - wpił się w moje usta.

------

KONIEC
Jutro pojawi się jeszcze epilog.

Z Przymusu (ZAKOŃCZONE)Where stories live. Discover now