23. Na ratunek Ravenville

1K 51 5
                                    

*Skipper*

Siedzieliśmy w hotelu i burzliwie dyskutowaliśmy. Byli tam : Adrien, Marinette, Scott, Alya, Nino i Chloe. Dowiedziałam się, że muszę wracać do Ravenville, bo jest naprawdę źle. Próbuje dodzwonić się do Pingwin-girl, ale ta nie odbiera. 

- Wracam do domu - oznajmiłam, gdy po raz kolejny, nie udało mi się połączyć z partnerką.  

- Nie możesz tak tam po prostu pojechać. Poza tym, wy i tak za trzy dni wracacie - stwierdziła Chloe.  

- Mogę, a nawet muszę! - odpowiedziałam zdesperowana. Co mnie napadło, żeby stamtąd wyjechać? 

- Na pewno nie pojedziesz tam sama. My jedziemy z tobą - wtrącił się mój kuzyn. 

- Tu się mylisz. 

- Jedziemy z tobą i koniec - poparła go Marinette. - Alya, jesteście w stanie nas kryć? - dziewczyna zwróciła się do swojej przyjaciółki.  

- Ja też jadę - odpowiedziała jej młoda blogerka. - Myślisz, że przegapię taką epicką walkę? Niema szans. 

- Zabieram się z wami - oświadczył Nino.  

- Jeśli oni jadą, to ja też - wtrąciła się Chloe.  

- Tak, najlepiej wszyscy pojedźmy - stwierdziłam z ironią w głosie.  

- To nie głupi pomysł - odezwał się Scott. Posłałam mu zdziwione spojrzenie - Tego, że Biedronka i Czarny Kot z nami pojadą, Sowa bankowo się nie spodziewa - nie wiedziałam, czy to aby na pewno dobry pomysł, ale byłam na przegranej pozycji. Poza tym, nie mieliśmy czasu na dalsze dyskusje. Moje miasto jest w niebezpieczeństwie, musimy ruszać. 

- No dobra - powiedziałam i wyciągnęłam Wielką Księgę Miraculum. Ja, Marinette, Adrien i Scott przemieniliśmy się w superbohaterów i za pomocą zaklęcia do teleportacji przenieśliśmy się do jednego z amerykańskich miast. 

Ravenville oczami Marinette

Przybyliśmy na miejsce i od razu dało się zauważyć, że coś jest nie tak. "Nie tak" to mało powiedziane. Po mieście szalała cała wataha wilkołaków. 

- O, przyjechałam na zjazd rodzinny - zażartowała Wilczyca.  

- Dlaczego miasto zaatakowały wilkołaki? - zapytała Chloe.  

- Mocą posiadacza miraculum Sowy jest urzeczywistnianie legend - oświeciła nas kuzynka mojego chłopaka. Wyciągnęła berło i jeszcze raz spróbowała skontaktować się z posiadaczką miraculum Pingwina. - No nareszcie, za nic nie umiałam się do ciebie dodzwonić. Gdzie ty jesteś?... No ja też, a gdzie konkretnie?... Dobra, spotkamy się tam, pa.  

- I co? - spytał Adrien.  

- Pingwin-girl i Szczurzyca ładują swoje miracula w naszej kryjówce.  

- Wy macie swoją kryjówkę ?! - zdziwiłam się.  

- No.  

W kryjówce

Kiedy Wilczyca mówiła o kryjówce, spodziewałam się jakiegoś bunkru, albo czegoś w tym rodzaju, ale nad jeziorem było tajemne przejście do w miarę normalnego mieszkania. Był tu salon z kanapą i ekranem na całą ścianę. Jak się weszło głębiej, było źródełko z wcześniej wspomnianego jeziora. Skipper mówiła, ze pod wodą jest drugie wejście. Po lewej znajdowała się mała kuchnia, a po prawej łazienka. Nic tylko się wprowadzać.

- Rey, Vera jesteśmy! - zawołała kuzynka Adriena rozglądając się po kryjówce. Z kuchni wyszły dwie, blondwłose dziewczyny. Jedną z nich zdążyłam już poznać, drugą widziałam pierwszy raz na oczy. - Cześć laski - Skipper, Rey i ta trzecia się do siebie przytuliły. 

Miraculum: Rodzina z AmerykiOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz