Rozdział pierwszy

10 0 0
                                    


Z gazety "Morningside News" :

"...został zamordowany znany, przemysłowy biznesmen- John Terroy. Mężczyzna umarł w skutek wykrwawienia się po strzale w krtań przez groźnego zabójcę, znanego pod pseudonimem Amazonka. Przestępca nadal pozostaje na wolności. Nie są znane przyczyny zabójstwa, policja donosi..."


- A niech ją cholera weźmie! - krzyknął doniośle detektyw Mark St. Hudson, a jego głos niczym echo odbił się po całym gabinecie. Mężczyzna rozerwał ze złości gazetę w pół i rzucił za siebie, wprost na starą, poobijaną ścianę, z której posypała się jasnożółta farba. Połówki gazety wylądowały z hukiem na wielkiej kupie równie potarganych papierów, których treść dotyczyła jednej i tej samej osoby - Amazonki.


Detektyw wyprostował się na swoim fotelu i sięgnął ręką po poufne akta z policyjnej kartoteki. Z wielkim wysiłkiem wykradł je policji, aby je skopiować dla własnego użytku. Otworzył je i przyjrzał się niewyraźnemu zdjęciu nastolatki o niezwykłym kolorze oczu i włosów, którą uchwycił w swoim obiektywie jeden z policyjnych fotografów. Zastanawiał się czy to wszystko w niej jest prawdziwe?


- Możliwe, że włosy są farbowane, a oczy to zwykłe szkła kontaktowe. – rozmyślał Mark, intensywnie przyglądając się trzymanemu przez siebie zdjęciu. Chciał to wiedzieć, jednak nikt nie był tego pewny, ponieważ nikomu do tej pory nie udało się złapać Amazonki. Była wciąż nieuchwytna. Znana z kocich ruchów i sprytnego umysłu, nigdy nie wpadła w jakąkolwiek pułapkę. Pozostawała perfekcjonistką od ponad trzech lat.


Mark podrapał się w brodę i zaczął czytać to, co miał napisane na kilku kartkach z akt policyjnych. Gdy skończył, nie był pewny czy jest gotowy wypełnić zadanie, które powierzył mu burmistrz miasta, pokrywając je (nie)wielką sumką, która miała wpłynąć na jego konto bankowe po dobrze wykonanej robocie. Miał już zamiar się poddać, czytając pojedyncze słowa z kart. Wiedział niewiele na temat osoby, którą miał złapać. Nie posiadał zbyt wielu poszlak, które mogłyby mu pomóc w dotarciu do poszukiwanej. Ta misja zdawała mu się być niemożliwą, ale powodowała u niego także dreszczyk ekscytacji i adrenaliny. Od dawna marzył o takim przeciwniku, nieuchwytnym dla nikogo, dobrze wyszkolonym i znającym wiele sposobów na ucieczkę. Jeśli tylko udałoby mu się schwytać dziewczynę, otrzymałby tytuł jednego z najbardziej zdolnych detektywów, a co za tym idzie także i więcej zleceń, które poprawiłyby jego finanse. W końcu zacząłby żyć godnie, tak jak od dawna marzył.


- To dzieciak. Uda ci się – wyszeptał i zanim się obejrzał, stał już na blacie swojego biurka i przyjmował wyimaginowany medal za zasługi od burmistrza.


- Co ty robisz? - znajomy głos ściągnął go na ziemię i wyrwał z cudownych marzeń. Patrząc z góry ujrzał jak jego szesnastoletni syn - Christopher, rzuca w kąt swoją szkolną torbę, wysypując tym samym z niej książki. Podszedł do prywatnej lodówki swojego ojca i wyjął z niej puszkę pepsi, po czym otworzył ją z cichym syknięciem. Upił duży łyk i znowu popatrzył na swojego ojca, wciąż stojącego na biurku. Uniósł ze zdziwienia prawą brew ku górze i rzekł do niego:


- Złaź stamtąd. Połamiesz biurko, a nie będziemy kupować nowego.


- Mój cholernie odpowiedzialny i dorosły synek – pomyślał Mark i poczuł rodzicielską dumę. Nie wiedział jak to się stało, że jego mały chłopczyk tak szybko urósł i wydoroślał. Jeszcze niedawno przewijał mu pieluszki i bawił go zabawnymi minami, choć po tragicznej śmierci żony, wcale nie było mu do śmiechu. A teraz stał przed nim dorosły, pewny siebie mężczyzna, gotowy na budowanie własnej przyszłości bez jego pomocy. Poczuł jak łezka kręci mu się w oku. Schodząc z biurka, wytarł ją niepostrzeżenie. Usiadł ponownie na fotelu, a kiedy ujrzał rozrzucone akta, poczuł jak powraca zły humor.

AmazonkaWhere stories live. Discover now