ósmy

2.4K 244 70
                                    

Adrian 15 sierpnia
**************
Rodzice Anki wyjechali więc postanowiła urządzić imprezę. Spora rezydencja, basen, muzyka, czego chcieć więcej?
Chyba tylko Williama...
Ledwie skończyłem picie z plastikowego kubeczka piwa zacząłem wyszukiwać go wzrokiem. Mijałem po drodzę ludzi chcących ze mną pogadać lub też pić... Ale odmawiałem i wypatrywałem tej blond czypryny.
-Adrian!- usłyszałem głos z basenu.
-No tak-podszedłem do krawędzi - zapomniałem karzełku, że ty ćpiesz chlor.
Ledwie skończyłem mówić chwycił mnie za koszulkę i wepchnął do wody, zdąrzyłem tylko pomyśleć jak to dobrze, że odłożyłem telefon na stole w jadalni.
Wynurzyłem się kaszląc i planując zemstę na tym molu książkowym.
-No popatrz cyklopy umieją pływać-zaśmiał się.
-zginiesz-podpłynąłem do niego.
-chociaż-mowił odpływając ode mnie i chowając się za innymi ludźmi w basenie- dla twoich wodorostów to naturalne środowisko-przystanął w płytszym miejscu- więc może...
Podszedłem do niego. Krople wody na jego rzęsach, szeroki uśmiech. Nawet nie myślałem o tym jak wiele osób nas otacza...
William ochlapał mi twarz wodą i zaraz zanurkował w głębokiej wodzie. Popłynąłem za nim, choć nie przepadałem za otwieraniem oczu pod wodą.
Zatrzymał się, nikłe światło oswietlało jego twarz i podkreślało błękitne oczy.
Te chore pragnienie zwyciężyło nad moim rozsądkiem. Szybko przysunąłem go do siebie i pocałowałem głęboko, powodując, że woda wlewała nam się do ust, ale jego wargi były takie miękkie, takie ciepłe...
Odepchnął mnie i wynurzyliśmy się oboj kaszląc. Widziałem jak bezgłośnie jego usta wymawiają "palant", jak wściekły wychodzi z basenu, zabiera z ręki Zoriana whisky i pije jej dużą zawartość.
Widziałem jak odchodzi drżąc z zimna.
Muszę teraz dać jemu...nam czas. Rozłożyłem się plackiem na tafli wody wpatrując w rozgwierzdźone niebo
-Już niedługo koniec wakacji-mruknąłem do siebie starając się tym odgonić dziwne myśli.
Kiedy wyszedłem, napiłem z każdym i przebrałem znalazłem karzełka na kanapie w salonie. Podał mi paczkę prażynek w milczeniu sącząc alkohol.
-alko-wyciągnąłem rękę siadając tuż obok niego.
-pierdol się-odburknął.
-chyba...Dobra przyniosę sobie- wstałem ponownie i wróciłem z pełną butelką.
Było między nami inaczej, ale w końcu tak chyba jest z najlepszymi przyjaciółmi. Nie?

Pozdrowienia dla callmeLulcia i Rachel_331

Wiele Pierwszych PocałunkówWhere stories live. Discover now