Prolog

40 1 0
                                    

W pogrążonym w mroku, przepastnym korytarzu rozległ się odgłos kroków na marmurowej posadzce. Nie był on zbyt głośny,jednak na tyle wyraźny aby móc go usłyszeć .Osoba do której należał ten odgłos stąpała delikatnie acz zdecydowanie. W pewnym momencie na korytarzu zapadła cisza by chwilę później zamienić się w skrzypienie otwieranych drzwi.

W izbie panował półmrok. Jedynym źródłem światła był księżyc. Jego łaskawa,eteryczna aura wpadająca przez okno rozświetlała lekko pomieszczenie naturalnym blaskiem. Widać było zarys kobiety wpatrującej się w okno.

-Wejdź -powiedziała spokojnym,przyciszonym głosem nie odrywając wzroku od okna.

- Pani.Myślę,że już czas -głos należał do drugiej kobiety.

Słychać było ciche westchnięcie. Kobieta stojąca przy oknie odwróciła się,podeszła do stojącej w rogu izby kołyski.

-Też tak sądzę,ale boję się. Nie wiem co będzie gdy -odparła  lekko łamiącym się głosem

Kobieta która pojawiła się w pokoju podeszła do stojącej przy kołysce i zwróciła się do niej :

-Wiem że to trudne,ale nie ma innego wyjścia.To jedyny sposób.

-Rozumiem. Pozostaje mi tylko się pożegnać-To mówiąc wyjęła wstążkę,przypatrzyła się jej w świetle księżyca.Pochyliła się nad kołyską i zawiązała kokardkę na małym nadgarstku dziecka. W świetle wstążka mieniła się srebrzyście.

-Żegnaj,być może kiedyś na tym świecie dane nam będzie się znowu spotkać-Ostatnie słowa wyszeptała,brzmiały jak stłumiony,cichy płacz. A może to naprawdę był płacz.

"To jedno wspomnienie"Where stories live. Discover now