=3= Pierwszy dzień.

3.4K 154 94
                                    

UWAGA PRZESUŃ ROZDZIAŁ GDYŻ TO JEST 3 A NIE 2

*Pov.Sebastian*

Gdy wszedłem do jej pokoju, spała. Oooo! W mojej koszuli. Wydawało mi się że słyszałem jak chodziła po pokoju. Cóż może mi się zdawało, albo zasnęła w ubraniach i znów poszła spać. Też całkiem realne. Usiadłem spokojnie na jej łóżku. Żal aż budzić, taka urocza...Słodka...Ogarnij się Sebastian.  Ten dzień będzie dość ciekawy, postaram się jakoś coś zrobić żeby nie czuła się tu sama.

*Pov ty*

Nagle poczułam jak ktoś dotyka moich włosów.

-(t/i) wstajemy piękna...-Rzekł ciepły melodyjny głos. 

-Sebasciaan...-Wyszeptałam wciąż mając zamknięte powieki.

-Jak się spało?-Zapytał spokojnie. A ja otworzyłam oczy.

-SebasCIAAAAAAAAN!-Ostatnią sylabe wywrzeszczałam jak by przemawiały przeze mnie całkiem inne głosy. Przed moim łóżkiem siedział potężny kot! Nie kurwa kot że kot domowy! To był jebany tygrys! Gdy tylko ujrzałam kota od razu zaczęłam się odsuwać i spadłam na podłogę.

-Spokojnie...Spokojnie! Ona tak ma tylko przy obcych. Ona Cię nie skrzywdzi.-Odparł  a ja bylam bliska płaczu.

-TO JEST KURWA TYGRYS!

-No właśnie, nie kurwa a tygrys. Mao! Mówiłem ci żebyś nic nie zrobiła!-Rzekł do gota a chwyciłam w dłonie krzesło by jakoś się bronić.

-PSSIKO! POSZEDŁ! AKYSZ!-Ja pitole! Jak odpedza się tygrysa!

-Nie! Tylko nie krzesło! On...

Nim dokończył olbrzymi kot leżał na mojej klatce piersiowej. Powietrza! Nie mogę wydać z sb nawet pisku. Nie wiem czy nie mogę oddychać bo się boję czy BO SIEDZI NA MNIE PÓŁ TONOWY KOCUR!

-SEBASTIAN! Zrób cos!!-Wrzasnęłam czując jak umierm po raz drugi. Nagle ucisk znikł. Otworzyłam oczy a na moich piersiach leżał tylko kotek w prążki. Nie ruszałam się gdyż bałam się że tymi małymi kłami wyrwie mi serce z piersi.

-Już spokojnie.-Wreszcie go zabrał a ja mogłam nareszcie wstać.

-Gdy by nie fakt że jestem martwa znów bym umarła.-Powiedziałam dając mu do zrozumienia że pobudka tygrysem była słabym pomysłem.

-Przepraszam...Nie chciałem żeby tak wyszło.-Rzekł a kociak na jego rękach miauczał i wyciągał go mnie łapki. Wzięłam go z lekkim strachem.

-Yosh, Yosh...Liczą się chęci.-Powiedziałam przejeżdżając ręką po jego włosach. Spojrzał się na mnie z lekkim niedowierzaniem i delikatnie rozchylonymi ustami. Uroczy się wydaje jak na pana piekieł.

-Co byś chciała zjeść na śniadanie?

-Hmmmm, bezę z truskawkami.

-A coś normalnego?

-OHH Na ziemi się odchudzałam i nie jadłam słodyczy a teraz dla odmiany ty mi zabraniasz?-Kuźwaaa! Nie da się utyć będąc martwym.

-Wiesz, tu też da się utyć. Lepiej byś się zdrowo odżywiała kochanie.-I cały plan jedzenia bez konserwacji podszedł! W pizdu.

-Ughh, może po prostu płatki z mussli?

-Doprawdy schodzisz w skrajności w skrajność. Umiem wiele w kuchni.

-Zaraz...To Ty gotujesz?-Zapytałam. Pewnie się przesłyszałam.

-Jak najbardziej.-WIEDZIAŁAM ŻE ONI ISTNIEJĄ! PERFEKCYJNI MĘŻCZYŹNI Z TALENTEM GOTOWANIA!

"Demon"-Sebastian Michaelis x Reader Where stories live. Discover now