=7=

2.2K 123 80
                                    

*pov narrator*
Do południa siedziałaś z Sebastianem pomagając mu wypełniać papiery. Wszystko ułożyłaś w segregatorach po czym je podpisałaś.

-No powiem ci, że jestem w szoku...-Powiedział Michaelis widząc czystość na swoim biurku.

-Huh?

-Ogarnęłaś dwa tysiące lat i nie wiem ile dusz w mniej niż pięć godzin. Podziwiam.

-Oj tam. Łatwiej się pracuje w porządku.

-Racja, mam pytanie.

-Tak?

-Chciała byś gdzieś wyjść?

-Z Tobą?

-Tak.

-Oczywiście!-Odpowiedziałaś szczęśliwa rzucając się na mężczyznę i tuląc się tak że wasze policzki były przyciśnięte do siebie.

-Cieszę się że jesteś zadowolona.

-Awuuu, urocze. Poczekasz chwilę aż się przebiore?

-Ale....Tam będą tylko moi koledzy....

Nim mężczyzna zdołał się odezwać ty pobiegłaś do swojego pokoju. Założyłaś białe spodnie, czerwoną bluzkę z głębokim dekoltem i odkrytymi ramionami w stylu hiszpanki oraz czarne szpilki. Całości dopełniał nie co mocniejszy makijaż. Zeszłaś schodami na dół.

-I jak?-Zapytałaś się obracając się wokoło. Claude patrzył na ciebie maślanym wzrokiem. Natomiast Sebastian odkrył nową miłość. Mianowicie ty w długich kręconych włosach.

-Damn...-Wydusił Fatustus.

-Cudownie, możemy się zbierać nim będziemy spóźnieni.

-Pewnie!

Wsiadłaś z Sebastianem do auta zapiął pasy ty zaś poprawiałaś usta w lustrku. Złapał za twój pas i zapiął Cię.

-Najpierw bezpieczeństwo potem uroda kochanie...

-Ty i tak jesteś nieśmiertelny.-Odparłaś wesoło.

-Jasne jasne. Właściwie jest coś co powinienem zrobić...-Po tych słowach mężczyzna ściągnął obrożę z szyi która była lekko zaczerwieniona.

Gdy wciąż byl blisko ciebie złapałaś jego twarz i z pełną powagą spojrzałaś mu w oczy.

-Dziękuję.-Rzekłaś groznie.

-Prosze??-Mężczyzna czuł się nie co zmieszany. Uśmiechnęłaś się czule po czym pocałowałaś jego słodkie ciepłe usta czując wyraznie ich smak. Twoje przytrzymanie policzków nie było za mocne lecz sprawiło ze usta ułożyły się w dziubek. Ciemnowłosy nie wiedział co z sobą zrobić. Momentalnie zrobiło mu się goraco a serce biło tak mocno że gdy by nie rzebra z pewnością wypadło by z piersi.

-Dziękuję...-Powtórzyłaś przerywając i pokrywając się kolorem swojej bluzki.

-Nie wiedziałem że to było dla ciebie takie ważne.

-Hah, szukałam po prostu okazji żeby...-Nie dokończyłaś gdyż twoją kwestię zagłuszył Claude kosiarką.

*pov Sebastian*
Czy ona właśnie to zrobiła? Nikt jej do tego nie zmusił... Czyli ona tego chciała...? Czuje się taki mały przy niej a zarazem bezpieczny. Teraz cały drze w środku jak dziecko po pierwszym upadku z roweru. To cudowne...Choć niewiarygodne. Czy ja śnie? Nie, przecież ja nie mam snów od...Od kiedy właściwie? Od kilku wieków. Teraz siedzę trzymając palce na ustach. Wciąż jest na nich ślad jej pomadki. Co mam teraz zrobić? Chce wykorzystać te chwilę w całości. Gdy ona siedziała patrząc na mnie jak nie mogę wyjść z szoku przytuliłem ją do siebie. Jej ciepło rozpala we mnie nowy żar...

"Demon"-Sebastian Michaelis x Reader Where stories live. Discover now