Kessel - Kannan
,,A skąd ta pewność mój drogi Kannanie że mnie znałeś?" - to pytanie powtarzało się kilku krotnie w mojej głowie przez co na chwilę straciłem kontakt z rzeczywistością - ,,Co on chciał przez to powiedzieć" - pytam sam siebie. Wtem w ostatniej chwili dostrzegam jak Ezra szarżuje na mnie i niemal przebija czerwonym mieczem moją klatkę piersiową ale na szczęście w ostatniej chwil odskoczyłem lekko w bok a jego miecz odbiłem swoim. Przez chwile się siłowaliśmy mieczami po czym lekko się od siebie odsunęliśmy by po chwili zasypać się serią uderzeń. Syk mieczy i zapach rozgrzanego powietrza wypełniło otoczenie. Ezra przy każdym ciosie wydawał z siebie dziwne a nawet straszne dźwięki a w jego oczach widniało szaleństwo, chęć mordu i.... radość? W końcu odskoczył na dalszą odległość by złapać oddech i nie powiem walka trwała dobre kilka chwil a i ja miałem tego już dość!
Nagle do moich uszu przywędrował złowieszczy śmiech. Spojrzałem na Ezre i przybrałem pozycje obronną.
- Nawet nie wiesz jak długo czekałem na tą chwile – powiedział spokojnie jakby szaleństwo które przed chwilą go opętało nigdy nie istniało... ale nagle jego źrenice przerażająco szybko się zwężyły i krzykną – NAWET NIEWIESZ JAK BARDZO CHCIAŁEM CIE ZABIĆ! - krzyczał a jego głos nie przypominał ludzkiego.
Wtem znów się na mnie rzucił wykonując w powietrzu potężny piruet lecz ja wbiłem w sam jego środek miecz co go zmusiło do stanięciu na nogach w mocno wygiętej pozycji. Przygniatałem go mieczem w nadziei że go przewrócę alewtedy całą siłą odepchną mnie i przyjął pozycje bojową. W tym samym czasie ruszyliśmy biegiem na siebie i skrzyżowaliśmy miecze. Zaczęła się kolejna wymiana ciosów
Hera
- Wszyscy do statków! - wołam – Wynosimy się z tond! - patrzę na zebranych – A gdzie Kannan? - pytam się
- Walczy z Chłopakiem – odpowiada mi były żołnierz Imperium a ja patrzę na niego z niedowierzaniem w oczach – Jak mi nie wierzysz to sama zobacz – powiedział i wskazał palcem na wprost ale w tym dymie ledwo na było coś dostrzec. Widzę Ahsoke walczącą z Inkwizytorem i żołnierzy obu stron wściekle się ostrzeliwujących. Wtem ich dostrzegam choć chyba wolała bym nigdy tego nie widzieć. Szturmowiec miał racje. Walczą. Poczułam jakby coś ukłuło mnie w serce. A więc tak się czuje matka kiedy widzi kiedy jej dzieci zabijają się nawzajem. Szybko się opanowałam. Teraz musiałam być silna. Wpadłam na pewien pomysł – Sabin! - Krzyknęłam a dziewczyna odwróciła się do mnie – Czas abyś zademonstrowała nam trochę swoich artystycznych zdolności – powiedziałam i wskazałam w stronę Kannana i Ezry na co ta lekko posmutniała.
- Już się robi – powiedziała i pobiegła przed siebie
Sloane
- ,,Co to było" - pytam się siebie - ,, Te oczy, ten uśmiech i ten śmiech, co z nim nie tak" - Siedziałam schowana bezpiecznie za sceną i myślałam nad zaistniałą sytuacją - ,, Nigdy więcej się na coś takiego nie piszę" - postanawiam
*Retrospekcja*
- Więc jeszcze raz żebym dobrze zrozumiała – powiedziałam do Kallusa – Ja będę stała w jego przebraniu na scenie i niby grozić mu mieczem – wskazałam na Cienia – W nadziei że w celu ratowania towarzysza wszystko nam wyśpiewają? - spytałam retorycznie

CZYTASZ
Cień [STAR WARS]
FanfictionEzra Bridger - człowiek nienawidzący Imperium które pozbawiło go domu i rodziny. Żądny sprawiedliwości przyłącza się do komórki rebeliantów i szkoli się na Jedi pod okiem swego mistrza Kanana Jarrusa. Wszyscy członkowie załogi traktują go jak członk...