5. ❝Twoja siostra jest szurnięta❞

85 11 22
                                    

Ponieważ Edgar już niejeden raz wyskoczył z pomysłem założenia brygady detektywów i biegania po mieście szukając zagadek, to Arysa nie była tym aż tak zaskoczona, jak niewtajemniczeni. Czyli wszyscy, którzy nie znali Eda zbyt długo lub zbyt dobrze. Czyli głównie Viserys. Znaczy, tylko Viserys. Sama Sand była niesamowicie obojętna w stosunku do tego, co opanowało siedzących w domku na drzewie nastolatków. Nigdy nie przepadała za zagadkami, serialami kryminalnymi, czy zastrzykami energii, które wszystkich dookoła doprowadzały do euforii. Jej wystarczały codzienne bitwy z siostrami, jakieś gry komputerowe od których jej serce waliło... ponoć miała tak dlatego, że jeśli napotkała coś dla siebie przyjemnego, to ekscytowała się tak bardzo, że aż bolało. Przynajmniej tak to tłumaczył jej ojciec. Arysa taka była. Przeważnie do bólu spokojna, a gdy przechodzili do walk, to pierwsza zrywała z siebie ubranie, malowała na twarzy bojowe barwy i szła wybijać zęby cegłami. Agresja i spokój mieszały się w jej mózgu, czasami doprowadzając otoczenie do paniki, bo nikt nie wiedział, jak zamierzała zareagować w danym momencie. To psychologowie nazywali brakiem kontroli nad emocjami, Ellaria Sand zaś... no, byciem pociągającym, ewentualnie femme fatale. Arysa szczerze miała to gdzieś i uważała, że skoro facetów pociągają niezależne, silne babki, które zechcą usidlić, to niech sobie szukają gdzie indziej. Ona wolała dziewczyny, dziękuję bardzo.

Ale jej orientacja kompletnie nie miała tu nic do rzeczy, kiedy siedziała pod ścianą, patrzyła jak Viserys ochrzaniał i wyzywał kompletnie niewzruszonego Edgara (co swoją drogą wyglądało dosyć zabawnie, bo Targaryen był niższy od Greyjoya o co najmniej pół głowy), a pozostała część ekipy również wydawała się tym nie przejmować. Przynajmniej tyle wywnioskowała z tego, że Theon patrzył na ekran telefonu i najprawdopodobniej pisał ze swoim chłopakiem, a Domeric i Mimir już kompletnie przestali zauważać pozostałych i zaczęli gadać ze sobą w dziwnym języku, znanym jako "język vine'ów i memów", co polegało w skrócie na tym, że pokazywali sobie nawzajem dziwne filmiki i się z nich chichrali. Arysa szanowała to, szczerze lubiła wyobrażać sobie, że Mimir i Domeric kiedyś skończą jako para w domu w górach z masą psów i zerem dzieci, bo nienawidzili ich, a Bolton się ich bał.

A Sand się szczerze nie dziwiła, dzieci były przerażające jak cholera.

Uwagę dziewczyny zwrócił podejrzany łomot, a gdy spojrzała w tamtą stronę, tylko cudem powstrzymała się od powstania i przywalenia tym dwóm dzieciom w skórze nastolatków, z czego jeden był w drugim zakochany. Bo Viserys pchnął Edgara na podłogę i chyba próbował go udusić. Ed zaś niespecjalnie się tym przejmował, bo miał przewagę wzrostu i zwyczajnie zrzucił z siebie jasnowłosego, narwanego chłopaka. Ale Arysa, jak to ona, nie mogła czegoś takiego tolerować. Żyła w przemocy codziennie, bo miała przecież osiem sióstr. Nie musiała jej znosić też w gronie przyjaciół... a jeśli już jakaś była, to Sand zawsze znajdowała sposób, by jej zaradzić. Dlatego taki Theon na przykład nie próbował jej poderwać. Nikt nie próbował jej poderwać. Ostatni taki amant skończył w szpitalu z wybitą szczęką.

Arysa nienawidziła przemocy w gronie przyjaciół, dotykających kobiet amantów, co myśleli, że wszystko mogą i bólu kostek, które zawsze jej się przytrafiały, kiedy wybijała takim podrywaczom zęby. A kiedy podeszła do walczących chłopaków, Mimir, która to zauważyła szturchnęła Domerica. Theon podniósł głowę.

- Hej, Ed - rzucił, a jego brat na moment oderwał się od przepychanki ze swoim zauroczeniem, w trakcie której udało się mu już posiniaczyć i siebie i Viserysa. Ale żaden z tych pożałowania godnych wojów nie odpuszczał swojej przegranej potyczki.

- Co?! - No, przynajmniej dopóki nie zobaczył zbliżającej się Arysy. Wtedy Edgar przełknął ślinę i zdążył wypowiedzieć jedno słowo: - Cholera.

obłąkani ekscentrycy ✧ gra o tronWhere stories live. Discover now