Rozdział 42

2.4K 167 93
                                    

Naruto

Robienie zakupów zawsze było u nas powodem do nieporozumień. Sasuke nigdy nic się nie chce, a ja nie mam tyle czasu, żeby zająć się wszystkim. Jeszcze jego argumenty, że "w sklepie jest dużo ludzi, denerwuje mnie to". No naprawdę, czasami zachowuje się jak dzieciak, to po pierwsze, a po drugie, jak można być tak aspołecznym? Poszliśmy na kompromis i ustaliliśmy, że będziemy robić zakupy wspólnie. Ja nie będę się nudził (stanie samemu w długich kolejkach potrafi być męczące) ani martwił, że nie kupiłem czegoś, na co Uchiha miał ochotę, a on... W końcu się na coś przyda.

W sumie to nie wiedziałem, o czym myśli, bo raczej trudno było mi coś wyczytać z pokerowej twarzy. I tak zostawił wszystko mnie, po prostu za mną podążał. Czasem czułem się trochę jak jego mama. Gdy tylko o tym pomyślałem, mimowolnie zachichotałem.

- Co cię tak bawi? - zapytał mnie, za pewne nie domyślając się, jak uroczy, nieporadny i dziecinny potrafi być, a ja wolałem nie dzielić się z nim tą informacją.

- O-och, nie, nic.

Spojrzałem szybko na listę zakupów, bo nie chciałem, aby zrobił się bardziej dociekliwy.

- Mamy już jajka? - zapytałem, nie podnosząc wzroku, na co Uchiha krótko mruknął potakująco. - Okej. Teraz... olej.

Ruszyłem przed siebie, popychając wózek i uparczywie próbowałem zlokalizować produkt. Po chwili zorientowałem się jednak, że brunet nie poszedł za mną.

- Sasuke?

Wyglądał na zamyślonego. Gdy tylko usłyszał swoje imię, podszedł do mnie. Chciałem zobaczyć, na co się tak patrzył, ale zasłonił mi widok swoimi szerokimi barkami i polecił, żebyśmy szli dalej. Nie zastanawiając się nad tym dłużej, kontynuowałem zakupy. Akurat byłem w humorze i nieźle nadawałem, ale jemu chyba to nie przeszkadzało, chociaż zacząłem mieć wątpliwości, czy mnie faktycznie słuchał.

Sasuke

Nie mogło mi się wydawać. Rude włosy, wąsiki na twarzy jak u Naruto... Nie chciałbym go spotkać, powinniśmy się pospieszyć. Naruto mówił o jakimś filmie, który powinniśmy wspólnie obejrzeć, a ja marzyłem już tylko o tym, żeby wrócić do domu.

- O, mój braciszek.

Usłyszałem dobrze mi znany głos. Odwróciłem się i zobaczyłem Itachiego. Wyglądał starzej i gorzej, jak na swój wiek. Poważnie, nawet mu się zmarszczki porobiły. Ubrany był w ciemny płaszcz, a obok niego stała kobieta, która wyglądała na jeszcze starszą od niego. Chyba nawet już ją kiedyś widziałem.

- Nii-san.

- Co za okrutny los, że muszę wyjść do sklepu, aby spotkać moją rodzinę. Zapomniałeś już o mnie?

Irytował mnie i irytowało mnie jego tandetne poczucie humoru. Zawsze udawał zmartwionego starszego brata, co miało się nijak do rzeczywistości. Nie to, że go nienawidziłem, ale nie obchodziliśmy siebie nawzajem.

- Mógłbym powiedzieć to samo - odpowiedziałem zdenerwowany.

- O, Itachi - powiedział Naruto, który zauważył nas dopiero teraz. Wyglądał na zmieszanego, zawsze tak się zachowywał przy mojej rodzinie, czasem nawet przy znajomych. Jego nieśmiałość chyba nigdy nie zniknie. - Cześć. Dawno się nie widzieliśmy - posłał mu życzliwy i promienny uśmiech, a to było kolejnym powodem do niechęci do mojego brata. Nie wiem, dlaczego Uzumaki zawsze jest tak dla wszystkich miły.

- Cześć - wymienili uścisk dłoni. - Widzisz? To jest normalna relacja - zwrócił się do mnie, na co przewróciłem oczami. - Żałuję, że to ty nie jesteś moim młodszym bratem, Naruto - dodał po chwili, a Uzumaki posłał mi przepraszający uśmiech.

Przyjrzałem się dokładnie kobiecie, która towarzyszyła Itachiemu. Miała długie, ciemne włosy i mocny makijaż. Spod rozpiętej kurtki widoczna była zielona, krótka sukienka, która nie pasowała jej do niczego. Naruto również zawiesił na niej wzrok, co najwyraźniej nie umknęło uwadze brata.

- Kurenai, moja dziewczyna - przedstawił ją.

Uśmiechnęła się niewyraźnie i przywitała. Teraz ją pamiętam. Nii-san kręcił z nią dawno temu, kiedy co miesiąc miał nową dziewczynę. No i jest nauczycielką.

- K-kurenai-sensei?! - zapytał zdziwiony blondyn. - Tak mi się wydawało, że skądś panią kojarzę. To ja, Uzumaki Naruto. Uczyła mnie pani w gimnazjum.

- Och, Naruto, pamiętam cię - uśmiechnęła się zaskoczona. - Byłeś najlepszym uczniem. Niedowiary, jak się zmieniłeś.

Cała trójka postanowiła urządzić sobie wspominki, z których zostałem wykluczony. Nie wiem nawet, czy Kurenai mnie pamiętała, całkiem olałem szkołę, chociaż właśnie z tego powodu byłem rozpoznawalny.

Nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Naruto nie wyglądał, jakby miał zaraz skończyć rozmowę. Postanowiłem nie tracić cennego czasu tak jak on i dyskretnie się ulotniłem. Miałem ochotę na coś słodkiego, więc zgodnie z moim życzeniem, udałem się na dział słodyczy. Sięgnąłem po moje ulubione ciastka, których zostało już ostatnie opakowanie, ale najwyraźniej osoba stojąca obok mnie miała taki sam zamiar i nasze dłonie zatrzymały się na produkcie. Spojrzałem na swojego konkurenta i prawie się we mnie zagotowało. Niemalże poczułem w swoich żyłach przepływ wszystkich skrajnych emocji - od szoku, na zdenerwowaniu kończąc.

- Przepraszam, ale byłem pierwszy - poinformował mnie.

W tym momencie podniósł wzrok znad produktu i przeniósł go mnie. Zaniemówił, mocno marszcząc przy tym brwi. Teraz widząc jego twarz z bliska, choć na przestrzeni lat zdołała nabrać męskich i starszych rysy, nie miałem żadnych wątpliwości.

Naruto

W końcu udało mi się odnaleźć Uchihę, który zniknął w nieznanym mi momencie.

- Sasuke - zawołałem go, zbliżając się do niego. Spostrzegłem, że patrzy na stojącego przed nim... mężczyznę, którego widziałem po raz pierwszy. Charakteryzował się intensywnie rudymi włosami, które przypominały pewien odcień czerwonego.

Wymawiając imię bruneta zobaczyłem, że wyraz twarzy nieznajomego znacznie się zmienił. Wyrażał zaskoczenie, a już po chwili jego kąciki ust uniosły się w sympatycznym uśmiechu.

- A więc jednak się nie myliłem - powiedział.

Hm? Kim jest ten człowiek?

- Bardzo... się zmieniłeś, Sasuke.

- Ty też - odpowiedział mu po dłużej chwili.

Rudy przeniósł wzrok na moją osobę, co mnie nieco skrępowało. Musiał mnie tak lustrować od stóp do głów bez żadnego pohamowania? Wydawało mi się to niegrzeczne.

- To twój chłopak? - spytał, a jego uśmiech nie zniknął z twarzy.

- E... - wyrwało mi się, bo w tej chwili kompletnie mnie zatkało.

Nadomiar złego, poczułem, jak się rumienię, cofając się przy tym o krok. No bo skąd mogło przyjść to do głowy całkiem obcej osobie? Czy ja mam na czole napisane, że jestem w związku z mężczyzną? Co to ma być?!

Nieznajomy wybuchnął głośnym i niepohamowanym śmiechem. Miałem wrażenie, że wszyscy się na nas patrzą, ale jemu najwyraźniej to nie przeszkadzało. Złapał się za kolana i nie mógł nabrać tchu. Minęło kilko chwil, zanim się uspokoił i otarł łzy, które zebrały mu się w kącikach oczu.

- Ta reakcja daje mi jednoznaczną odpowiedź.

Sasuke nie wyglądał na zadowolonego. Chciałem się odezwać, znając jego nieprzewidywalny charakter i zapobiec niepotrzebnemu konfliktowi, jednak nie wiedziałem, co mógłbym powiedzieć. Nawet nie wiedziałem, kim on jest.

Wybacz, Zakochałem Się W TobieWhere stories live. Discover now