silver roses

3.5K 156 31
                                    

Violet przygładziła swoją szmaragdową suknię i spojrzała z uwagą na swoje lustrzane odbicie. Uśmiechnęła się słabo do samej siebie i sięgnęła po srebrne sandały na szpilce. Bal zaczynał się za niecałe pół godziny, a ona coraz bardziej rozważała pozostanie w bezpiecznym dormitorium. Z łazienki wyszła Maya, ubrana w olśniewającą suknię również w kolorze szmaragdu, taki był wymóg, dziewczyny musiały mieć na sobie suknię w kolorach swojego domu. Wszystkie Ślizgonki zgodnie uznały, że będzie to szmaragd.

- Znów się wahasz? I tak pójdziesz.- zaśmiała się Richard robiąc dzióbek idealnie umalowanymi ustami. Widząc minę przyjaciółki dodała.- Mam coś dla ciebie.- powiedziała i zawiesiła Violet na szyi delikatny, srebrny naszyjnik, którego główną częścią był wielki szmaragd.

-Dziękuję.- odparła wzruszona Roberts dotykając drogocenny kamień opuszkami palców.

- Chyba powinnyśmy wychodzić.- westchnęła Maya wskazując zegar. Violet ostatni raz przygładziła suknię i ruszyła za przyjaciółką do wyjścia.

- Powiesz mi wreszcie z kim idziesz?- zagadnęła Richard kiedy szły korytarzem do Pokoju Wspólnego. Nikt nie wiedział, że ku zdziwieniu Violet, Tom zaprosił ją na Bal Bożonarodzeniowy.

- Zaraz sama się dowiesz.- westchnęła spoglądając na wejście do Pokoju Wspólnego.

Przy wyjściu z lochów czekało wielu chłopaków, chcących spędzić miły wieczór z wybranymi Ślizgonkami. Wśród nich stali też Abraksas Malfoy i Tom Riddle w czarnych odświętnych szatach wyjściowych. Tom miętolił w palcach pierścień Gauntów. Skoro Violet i tak jest horkruksem to może jej powierzyć kolejny. Czas mu się dłużył chciał zobaczyć Violet, na pewno wygląda pięknie. W przejściu ukazały się sylwetki dwóch dziewczyn. Pierwsza wyszła Maya, która podeszła do Abraksasa uśmiechając się delikatnie. Zaraz po niej na korytarzu pojawiła się Violet. Ubrana w satynową, szmaragdową suknię o prostym kroju, miała delikatny makijaż, a na jej szyi błyszczał srebrny naszyjnik. Chyba po raz pierwszy w życiu zaparło mu dech.  Posłała mu uśmiech i przyjęła jego uprzednio wyciągnięte ramię.

- Wyglądasz ślicznie.- odezwał się kiedy przeszli kilka korytarzy.

- Dziękuję, ty też niczego sobie.- zaśmiała się i spojrzała na niego. Tom zatrzymał się i stanął przed nią.

- Chciałbym ci coś dać.- powiedział wyciągając pierścień z kieszeni i zakładając go na palec dziewczyny.

- Dziękuję, jest naprawdę piękny.- westchnęła dziewczyna i zarzuciła swoje ręce na jego szyję. Riddle musnął jej wargi nie mogąc się powstrzymać.

▪▪▪▪▪▪

Wielka Sala była podzielona liniami które scalały się w kole tworzącym parkiet do tańca. Każdy dom miał własne stoliki w wydzielonej sferze. Stoliki Slytherinu miały zielone obrusy, a na nich srebrne róże. Tom i Violet już mieli zmierzać do tego przy którym siedzieli Maya i Abraksas, ale zatrzymał ich Slughorn ubrany w szmaragdowy garnitur.

- Dobrze, że już jesteście. Prefekci tańczą pierwszy taniec. Musicie się ustawić. Tam za Gryfonami.- profesor wskazał wejście do Wielkiej Sali.

Violet roześmiała się widząc niezadowoloną minę Toma. Splotła swoje palce z jego i pociągnęła chłopaka w stronę Gryfonów. Ustawili się dokładnie w ostatniej chwili. Zaraz potem zabrzmiały pierwsze nuty walca i Riddle poprowadził ją na środek sali. Ułożył jedną dłoń na jej plecach, a drugą chwycił jej prawą dłoń. Słyszała ciche szepty, wiedziała, że ich wspólne przybycie wzbudzi kontrowersje, ale jakoś nie zawracała sobie tym głowy. Tom prowadził ją gładko przez parkiet, cieszył się, że może spędzić z nią ten wieczór. Była jego horkruksem i musiał ją chronić i mieć przy sobie, to sobie wmawiał, tylko żeby zagłuszyć uczucie, którym ją darzył. Na parkiet zaczęło wchodzić coraz więcej par, przez chwilę Abraksas i Maya tańczyli obok nich, ale zaraz potem zniknęli gdzieś wśród innych tańczących.

Usiedli przy jednym stoliku we czwórkę. Abraksas i Tom poszli po napoje, a dziewczyny zostały i mogły przez chwilę spokojnie porozmawiać.

- Wszyscy mówią tylko o was.- szepnęła Maya nachylając się do Violet.

- Wiem, ale szczerze mówiąc mało mnie to obchodzi.- Violet wzruszyła ramionami. Przy stole pojawił się Abraksas z dwoma szklankami.

- Tom oczekuje na ciebie na korytarzu.- zwrócił się do Violet uroczystym tonem konferansjera.

Podniosła się z twardego krzesła i szybko przeszła przez Wielką Salę. Wyszła przez ogromne drzwi i zobaczyła Toma opartego o jedną z monumentalnych kolumn. Uśmiechnął się kiedy tylko ją dostrzegł. Podszedł do niej i zarzucił jej na ramiona swoją marynarkę.

- Proponuję spacer po zamku.- szepnął jej do ucha jednym ze swoich najbardziej przekonujących tonów. Dziewczyna pokiwała głową na znak zgody i złapała jego dłoń.

W przyjemnym milczeniu przemierzali korytarze, aż Tom niespodziewanie wziął ją na ręce. Violet pisnęła i ułożyła ręce na jego karku.

- Jednak potrafisz być spontaniczny.- zaśmiała się kiedy niósł ją w tylko sobie znanym kierunku.

- Zdarza się.- odparł, a na jego ustach zakwitł piękny uśmiech, który poszerzył się kiedy Violet go pocałowała.

Kiedy znaleźli się przed odpowiednimi drzwiami otworzył je zaklęciem i wszedł z dziewczyną do środka. Owiało ich chłodne, nocne powietrze. Na niebie jaśniały gwiazdy i srebrny księżyc w pełni. Na murowanej balustradzie stały dwa puchary wypełnione szampanem. Violet chwyciła jeden i spojrzała na niebo. Tom objął ją ramieniem i przyciągnął do siebie. Upiła łyk i odstawiła puchar na miejsce.

- Tom...- zwróciła się do niego.- Dziękuję.

- Za co?- zapytał spokojnie nie odrywając wzroku od nieba.

Violet już nic nie powiedziała tylko wpiła się w jego usta. Objął ją w talii i oddał pocałunek, który z każdą chwilą stawał się intensywniejszy. Tom wziął ją na ręce i szybkim krokiem przemierzył kilka korytarzy dzielących ich od Pokoju Życzeń.

I can't Riddle Where stories live. Discover now