only one night

4.3K 257 59
                                    

Jej usta rościągneły się w ponurym uśmiechu podczas gdy zgrabna, niewysoka tezecioklasistka z burzą rudych loków opowiadała jej jakiś słaby dowcip o Merlinie. Musiała pilnować tych kilku smarkaczy przez parę następnych godzin z czego nie była zbyt zadowolona, biorąc pod uwagę, że dziś w lochach odbywała się dosyć duża i ważna impreza, na cześć Abraksasa, który kończył 17 lat. Nie uśmiechało jej się to, że wparuje do Pokoju Wspólnego dopiero w środku największej biby roku. Westchnęła ciężko zakładając kosmyk blond włosów za ucho i zeskakując z nauczycielskiego biurka. Otrzepała szkolną szatę i ruszyła środkiem klasy, między ławkami z szepczącymi gorliwie smarkaczami.

- Słuchajcie...- warknęła zimnym głosem, dzieci szybko wyprowadzały ją z równowagi.- Albo się zamkniecie, albo potestuje na was Zaklęcia Niewybaczalne.

Dzieciaki wymieniły wystraszone spojrzenia i natychmiast zamilkły, żeby tylko nie narazić się starszej uczennicy, na dodatek dziewczynie Riddle'a. Owa ruda dziewczynka pisnęła nienaturalnie wysoko i ze strachu spadła z krzesła. Nagle przez drewniane drzwi do klaustrofobicznej klasy weszła Prefekt Gryffindoru, Ariana Finningan z nienagannie uczesanym warkoczem i wiecznym, sztucznym uśmiechem.

- Zmieniam cię.- wyjaśniła swoim monotonnym głosem obrzucając dzieci zniesmaczonym spojrzeniem i siadając za nauczycielskim biurkiem.

Violet odetchnęła wychodząc na pusty korytarz. Obrazy już spały opierając się o swe ramy, a przez okna kładły się na marmurowej podłodze smugi księżycowego blasku, który tej nocy miał idealny okrągły kształt. Szybkim krokiem ruszyła do Pokoju Wspólnego mijając puste klasy i wsłuchując się w stukanie własnych butów. Znów obudziła biedny portret Slytherina, który mamrocząc oszczerstwa pod jej adresem odchylił się ukazując duszne wnętrze Pokoju Wspólnego. Przeciskając się między spoconymi i lekko wstawionymi uczestnikami zabawy próbowała nie wdychać drażniącego odoru papierosów i alkoholu. Po jakimś czasie udało jej się dotrzeć do własnego dormitorium. Jedyne o czym marzyła był porządny sen, ale nie mogła odpuścić tej imprezy, więc z głuchym westchnięciem przebrała się w czarną prostą sukienkę i poprawiła wcześniej zrobiony makijaż. Szybko założyła czarne szpilki i chwyciła zapakowany w ozdobny papier prezent dla Malfoya. W drodze powrotnej zdążyła jeszcze tylko rozpuścić związane w koka włosy.

Dotarła do centralnego punktu imprezy, czyli stolika "elity", kiedy towarzystwo ją dostrzegło rozpoczęły się poszturchiwania i szepty, Abraksas podszedł do niej lekko chwiejnym krokiem i przyjął prezent czkając i dziękując na przemian. Również wystawiona Maya podała jej kryształową szklankę z Ognistą Whisky i opadła na kolana Malfoya chichotając i szepcząc coś pod nosem. Maya zawsze szeptała od rzeczy po alkoholu, a czasami udawała nawet jakiegoś wielkiego filozofa pokroju Platona. Violet opadła na wolne miejsce między Tomem, a Avery'm. Pierwszy z nich był w miarę trzeźwy, więc przywitała się z nim krótkim pocałunkiem i włączyła do bezsensownej, ale zabawnej pijańskiej rozmowy.

Było grubo po pierwszej nad ranem kiedy razem z chwiejacą się jak osika Mayą wracała do ich cichego, czystego dormitorium, trochę szumiało jej w głowie, ale w przeciwieństwie do swojej współlokatorki jeszcze trzymała się na nogach i zachowała zdolność powolnego, ale logicznego myślenia.
Zaśmiała się kiedy Richard potknęła się o próg i wyłożyła jak długa na posadzce prawie wybijając sobie przy tym zęba. Wreszcie udało jej się położyć w ciepłym pachnącym nocą łóżku, ale sen jak na złość nie przychodził. Dopiero po kilku godzinach zrozumiała, że jej zegar biologiczny jest rozregulowany jak miesiączka jej współlokatorki, więc z cichym westchnięciem wywlekła się z łóżka i po omacku włożyła szlafrok. W drodze do drzwi boleśnie uderzyła się w duży palec u stopy, musiała przygryźć sobie rękę aby nie wrzasnąć z bólu, który rozsadzał jej ten cholerny palec od środka. Poczuła krew w ustach, więc wyjęła pięść z ust i ze zmróżonymi oczami przyglądała się rozdarcią na skórze, z których obficie kapała szkarłatna krew. Wydęła usta i klnąc pod nosem ruszyła do zdewastowanego Pokoju Wspólnego, w którym, o dziwo, zastała Toma. Splotła swoje palce z jego kiedy tylko usiadła obok. Milczeli przez chwilę, aż w końcu po pomieszczeniu rozległ się jego cichy głos.

- Wiesz Violet, chyba cię...- zawiesił się na moment i westchnął.- Ja po prostu chyba cię kocham...- jego głos cichnął z każdym wypowiadanym słowem, ale ona i tak wszystko dobrze usłyszała i trzeba przyznać, że oniemiała. Spojrzała na Riddle'a, był całkowicie trzeźwy.

- T...Tom...- jej głos zabrzmiał nienaturalnie piskliwie w tej sytuacji.- Też cię kocham.

Spojrzał na nią tak jakoś inaczej, z jakimś takim uczuciem i troską. Poczuła łzy szczęścia na bladych policzkach i uśmiechnęła się delikatnie. Tom za to patrzył gdzieś w przestrzeń, zrozumiał, że to uczucie już na zawsze go zniewoliło, a jednocześnie poczuł się wolny jak nigdy. To było tak dziwne i wspaniałe równocześnie. W końcu udało mu się spojrzeć na Violet, której policzki błyszczały od łez szczęścia i nachylił się całując jej czoło i usta. Oboje byli szczęśliwi jak nigdy. Violet pokreciła głową i zaśmiała się jak zawsze w takich sytuacjach. Widząc zdezorientowane spojrzenie Riddle'a uśmiechnęła się.

- Tom Skała Marvolo Nic Nie Czuję Riddle jednak coś czuje.- powiedziała patrząc w jego brązowe oczy, w których po raz pierwszy dostrzegła krztyne ciepła.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Feb 25, 2018 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

I can't Riddle Where stories live. Discover now