ROZDZIAŁ 15

448 48 100
                                    

     Droga minęła im niezwykle szybko i to w dosłownym tego słowa znaczeniu. Jinki wydawał się zachwycony pędem, który mógł osiągnąć jego ścigacz, dlatego cały czas poruszał manetką, dodając gazu. Taemina natomiast nie cieszył taki obrót spraw, ponieważ obawiał się każdego zakrętu, wyprzedzenia, czy jakiegokolwiek manewru drogowego, którego wampir się dopuszczał. Jinki nie obawiał się, że ścigacz może wpaść w poślizg, albo, że nie zdoła wyrobić na zakręcie. Wręcz przeciwinie. Brunet w każdej niebezpiecznej sytuacji przyśpieszał, a Taemin - który kurczowo przytulał się do pleców mężczyzny - czuł delikatne wibracje przechodzące przez jego ramiona, co świadczyło o tym, że zaistniała sytuacja niezwykle go bawiła.

     Łowca niemalże całą drogę wtulał się w plecy Jinkiego, a twarz ukrywał w zagłębieniu jego szyi, zaciągając się przyjemnym zapachem wampira, mając nadzieję, że to go w jakikolwiek sposób uspokoi. Ramiona zdrętwiały mu od mocnego ściskania mężczyzny w pasie, a palce również wołały o chwilę ulgi, mając dość ciągłego zaciskania na twardym materiale skórzanej kurtki. Taemin niemalże połamał sobie paznokcie od tejże czynności.

      Aczkolwiek w końcu błagania młodego łowcy zostały wysłuchane i Jinki wjechał ścigaczem na krawężnik chodnika, gasząc po chwili silnik. Czarnowłosy ostrożnie poluźnił uścisk, obawiając się, że lada moment wampir ponownie postanowi zadrwić z młodszego, jednakże gdy pojazd nagle nie odjechał z kostki, opuścił go na drżących nogach i stanął obok niego. Nie rozejrzał się nawet wokół, aby dowiedzieć się, w jakiej dzielnicy się znajduje, a jedynie odetchnął z ulgą, dziękując Bogu za to, że nadal ma możliwość oddychania.

- I jak się podobało? - spytał Jinki, gdy zdjął kask, a na jego ustach - wedle przypuszczeń Taemina - widniał szeroki uśmiech. Mężczyzna pozostawał na ścigaczu, siedząc na nim wygodnie, niemalże emanując spokojem oraz dziwną radością.

- Nigdy więcej nigdzie z tobą nie jadę. Pierwszy raz bałem się o swoje życiu w takim stopniu - oznajmił młodszy niezwykle poważnie, co sprawiło, że wampir roześmiał się głośno, mrużąc przy tym lekko powieki. Łowca zauważył to już jakiś czas temu, iż mężczyzna ma taki nawyk i uznał to za niespotykanie urocze.

     Taemin odpiął kask, odwracając wzrok od osobnika, i zdjął nakrycie z głowy, wolną ręką przeczesując ciemne kosmyki.

- Oj, następnym razem będzie lepiej - zapewnił Jinki, odbierając od młodszego ochronne nakrycie głowy.

     Lee dopiero teraz, gdy pozbył się wszelakich rzeczy związanych z niebezpieczną przejażdżką, mógł ze spokojem rozejrzeć się wokół. Pierwsze, co zauważył, to fakt, iż dzielnica, w której się znajdowali, była zamieszkiwana przez majętne osoby. Po obu stronach wąskiej ulicy ciągnęły się dwupiętrowe mieszkania z zadbanymi ogródkami. Wszystkie wyglądały niemalże tak samo, nie wliczając w to jednego, przed którym Taemin aktualnie się znajdował.

- Tutaj mieszkasz? - spytał, spoglądając z zaciekawieniem na wyróżniający się dom.

     Za nowocześnie wyglądającą furtką znajdował się budynek, tak różny od wszystkich, które łowca dotychczas widział. Do drzwi mieszkania prowadziła kamienna ścieżka, a po obu jej stronach były posadzone krzewy róż, a o rodzaju kwiatów świadczyły opadłe płatki. Dróżka prowadziła do werandy, na której stały dwa wiklinowe krzesła z poduszkami, a pomiędzy nimi został ustawiony mały, szklany stolik, na którym ktoś pozostawił książkę w twardej oprawie oraz filiżankę z zaciekami od kawy.

- Nie lepiej, żeby weranda znajdowała się za mieszkaniem? - spytał Taemin, nie mogąc oderwać spojrzenia od magicznie wyglądającego budynku. Dom był utrzymany w szarych barwach, jednakże ściana za werandą została wykonana z cegły.

Forbidden love || OnTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz