ROZDZIAŁ 41

235 31 24
                                    

         Taemin - tak jak Jongin przepowiedział - kolejnego dnia obudził się z okropnym kaszlem oraz katarem, który nieustannie męczył go podczas treningów oraz licznych odwiedzin u Minho. Wtedy też po prostu kładł się na szpitalnym łóżku obok przyjaciela i nakrywał się chłodną pościelą, układając głowę na dość twardej poduszce. Wtulał się w ciało Minho, ofiarowując chociaż odrobinę wytchnienia swojemu wymęczonemu przez przeziębienie organizmowi.          

      Aczkolwiek jedna z przepowiedni Jongina się nie spełniła - łowcy nie udali się na drugi dzień do Kibuma oraz Jonghyuna, ponieważ Taemina - jak i zarówno przyjaciela jego mamy - czekała masa obowiązków. Okazało się, że pan niedokońcawampir miał parę ważnych spraw do załatwienia na mieście, a dodatkowo pomagał Lee Chaeyoung w papierkowej robocie, dlatego też nie mógł gdziekolwiek udać się z Taeminem. 

      Młody Lee natomiast musiał skupić się na treningach, jeżeli chciał zaliczyć wszystkie ćwiczenia na jak najlepszą ocenę, a rzeczywiście takie było jego pragnienie. Trzeba jednak wspomnieć, że przeziębienie skutecznie mu to uniemożliwiało. 

     Dlatego też od umówionej daty ich sekretnej misji mineły dwa dni, a Taemina - który ostatnio swój wolny czas spędzał w łóżku opatulony kołdrą - ten fakt niezwykle irytował. 

- Cholera - zaklął pod nosem, popijając powoli ciepłą herbatę, którą przygotowała mu wcześniej jego rodzicielka. Napój miał wyjątkowo dziwny smak, sprawiający, że młodzieniec krzywił się za każdym razem, gdy go kosztował. Wierzył jednak w zapewnienia swojej mamy, iż owy napar ma właściwości lecznicze. 

      Chłopak odstawił szary kubek na szafkę nocną, układajac go tuż obok wazonu z różami, które nadal trzymały się całkiem nieźle. Przesunął wzrok na kartonowy pojemniczek i wyciągnął z niego jedną chusteczkę higieniczną, którą od razu wykorzystał. Czuł się fatalnie i domyślał się, że tak również wyglądał. 

     Jedyne, o czym tak naprawdę marzył, to chwila prawdziwego odpoczynku, jednak nawet to nie było mu dane, ponieważ dźwięk natarczywego pukania rozniósł się po jego pokoju, gdy tylko ułożył się wygodnie na boku, mając zamiar iść spać. 

      Taemin jęknął cicho, ponownie przewracając się na plecy i z niechęcią spojrzał w kierunku wejścia do swojej sypialni. Z niezadowoleniem przyłożył dłoń do czoła i przymknął powieki. 

- Prosze - powiedział, nie przejmując się nawet zbytnio tym, komu pozwala na wejście do swojego pokoju. 

      Po chwili usłyszał dźwięk otwieranych drzwi i czyjeś kroki na podłodze, jednak nawet to nie zmusiło go do uniesienia powiek. 

- Oho, chyba ktoś tutaj nie czuje się najlepiej. A ostrzegałem - mruknął nowoprzybyły, zatrzymując się koło łóżka młodego łowcy. Taemin odjął dłoń od czoła i spojrzał na mężczyznę, marszcząc lekko brwi. 

- Jongin? Nie powinieneś siedzieć w gabinecie z moją mamą? - spytał lekko zachrypniętym głosem. 

- Uporałem się już ze wszystkim, dlatego pomyślałem, iż moglibyśmy udać się do przyjaciół Jinkiego, jednakże widzę, że nie czujesz się najlepiej. 

      Taemin na dźwięk słów "przyjaciół Jinkiego" zerwał się do siadu, co zaowocowało mocnym pulsowaniem w skroniach. Młodzieniec jednak zignorował to i spojrzał na Jongina. 

- Możemy iść, już czuję się dobrze - zapewnił, kiwając lekko głową jakby na potwierdzenie własnych słów, jednak jego stwierdzeniu zaprzeczyło głośne kichnięcie. 

- Właśnie widzę i słyszę - mruknął Jongin i sięgnął po leki, które leżały na szafce nocnej obok łóżka młodszego łowcy. Spojrzał na opakowania, czutając z uwagą zawarte na nich informacje, po czym zaczął powoli podawać czarnowłosemu leki. - Weź to i popij wodą. U Jinkiego napijesz się ciepłej herbaty. 

Forbidden love || OnTaeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz