zuerst

1.5K 155 27
                                    

Blondyn jedzie zatłoczonym autobusem, z trudem utrzymując swoje ciało w pozycji pionowej. Jest bardzo zmęczony, nie dał rady przespać nocy. Nie mógł zmrużyć powiek, jego oczy obciążała wieczna agonia i tęsknota. Słyszał jak Jisoo krzątała się o świcie po kuchni, jak to miała w zwyczaju. Słyszał każdy jej krok, gotowanie wody na kawę, odpalaną zapalniczkę i cierpiętnicze westchnięcia. Widział ją gdy w skupieniu pakował zniszczone zeszyty do plecaka,  czarne włosy luźno opadały na blade ramiona, w ustach dzierżyła papierosa i Felix widział jak się zadręczała. Robiła to nieustannie. Nieważne jak bardzo  prosił by przestała, nieważne jak bardzo próbował - by wyrzuciła z głowy  głupie oskarżenia. Ostatecznie po prostu pocałował jej zapadnięty policzek i wybiegł z obskurnej kamienicy. 

Wysoka postać na końcu autobusu przykuła jego uwagę. Ocuciła nieco zmysły. Na początku myślał, że to tylko wytwór jego wyobraźni. Złudzenie albo zjawa, nikt bowiem nigdy nie jeździł tym starym gruchotem, oprócz niego - samo to wydawało się dla niego żałosne. Wbrew pozorom mieszkania na przedmieściach, znał każdego. Zmarszczył brwi lustrując chłopaka ubranego w czarną bluzę z kapturem na głowie.  Co chwilę ziewał, zupełnie jakby uczył się całe noce, albo jakby wyrzuty sumienia męczyły go aż do ranka. Miał słuchawki w uszach i starał się przysnąć, osuwając się po tylnych siedzeniach.  Zdziwił się podwójnie gdy wychodząc na szkolnym przystanku, nieznajomy to powtórzył. Szkoła nie była mała, mimo to wiedział jak wielkim fenomenem będzie nowy uczeń, kroczący w cieniu owej elity klasowej. Nie widział go zbyt długo, odprowadził go wzrokiem aż do szafek. Był piękny, jego twarz oblewała melancholia, nie wyrażała zupełnie nic oprócz względnego spokoju. Chyba to ciągnęło go najbardziej, cały brunet go przyciągał. Jego postać owiewała dziwna aura, osobliwa i groźna. Jak czarna dziura z której nie dasz rady uciec na ziemię. Z daleka wyglądał na kogoś nietuzinkowego, kogoś kto słucha starej muzyki, pali papierosy w garażu - grając Nirvanę na gitarze. Stwarzał wrażenie mola książkowego, który potrafi spędzić godziny analizując Moliera, przygniecionego stertą francuskiej poezji. Wyglądał na kogoś wolnego, niezepsutego teraźniejszą polityką, nauką, egzaminami i złamanym sercem.  Felix nie wiedział wtedy, że tajemniczy nieznajomy stanie się powodem jego śmierci, a błysk w jego oczach nie oznacza gwiazd, ale bezkresny ocean. Skrzywił się gdy jego żebra zaczęły boleśnie pulsować. 


a/n  potem będzie fajniej i swear. to tylko głupie wprowadzenie or something

☾ The Crawl  | ChanglixWhere stories live. Discover now