Sorge

1.1K 140 16
                                    

Blondyn delikatnie gładzi swoje skronie, w spokoju czekając aż klatka piersiowa zacznie normować gorące uderzenia serca. Kilka sekund przemija mu w ciężkiej ciszy i pustce, dopiero po algorytmie głębokich, topornych wdechów rusza w stronę klasy dziennikarskiej. Na korytarzu nie ma nikogo, doskonale wie, że się spóźnił ale ten dziwny, nerwowy stan zakłócił mu kompletnie zdrowe myślenie. Wchodząc do dusznej sali, z namaszczeniem pochyla się by cicho przeprosić. Stara nauczycielka tylko kiwa serdecznie głową i posyła w jego stronę uspokajający uśmiech. Siada na swoim miejscu, wyjmując książki i artykuł nad którym pracował przez ostatni miesiąc. Odchyla się w bok, ma ochotę przez moment utonąć w ogromnej beznamiętności i zamknąć zmęczone powieki. Wykrzywia osłupione usta gdy zauważa ten lekceważący wyraz twarzy i czarne - węglowe oczy. Chłopak w którego bezczelnie się w gapia, marszczy brwi, poprawiając słuchawki w uszach i odwraca się. Felix przenosi wzrok na nauczycielkę, skrajnie oszołomiony, specyfiką nowej osoby w klasie. Stara Soo podchodzi łapiąc artykuł blondyna w ręce, poprawia okulary i dokładnie go analizuje. Nie opuszcza żadnego detalu, a Lee czuje zawroty głowy i przeklina pocące się ze stresu dłonie. Starał się, ale nie miał pojęcia, że sprawdzi akurat ten jego. 

- Bardzo ładnie, poprawiłeś się. - Wzdycha zadowolona wykładowczyni, przechadzając się po klasie, układając w dłoniach sterty papierów.  Felix uśmiecha się, czując wzrastającą ulgę - którą zaraz traci, ponieważ chłopak po prostu się w niego wpatruje. Spuszcza głowę, w mgnieniu lustruje podłogę by po raz kolejny zerknąć na bruneta. Dalej patrzy się w jego oczy, językiem zwilża dolną wargę. Felixa atakuje niepohamowany kaszel. 



- Cholera.  - Szepcze blondyn, obmywając swoją twarz lodowatą wodą. Jednolicie drży, osuszając się papierowym ręcznikiem.  Nie patrzy na wyrzuconą chusteczkę, na której pojawiły się błyszczące, płatki róży. Którąś minutę z kolei odwleka na powrót do klasy, wpatruje się w niebieską przestrzeń okna, wspominając zmartwioną Jisoo. Nagle do łazienki ktoś wchodzi, a Felix łapie się teatralnie za klatkę piersiową. Nieco się przestraszył, przełknął zalegającą w gardle ślinę, patrząc się w umywalkę. 

- Wszystko okej? - Pyta nieprawdopodobnie miękkim, różanym głosem. Łapie chude ramie blondyna, odwracając go w swoją stronę.

Felix odwraca się, widząc przed sobą tą tajemniczą, piękną twarz. 

- Trochę źle się czuję... - Szepcze, wachlując się dłonią. Odkąd brunet stoi z nim w jednym pomieszczeniu, zrobiło mu się niezwykle parno, zupełnie jakby ściany poczęły przytłaczać. 

- Dasz radę wrócić do klasy? - Gładzi ramię w pocieszającym geście, Lee nie ma pojęcia czemu, ale ma ochotę strącić jego rękę i uciec do toalety, żeby zwymiotować. Pulsowanie w żebrach powróciło.

- J-ja.. - Jąka się. W porę orientując się, że brunet bierze go pod ramię, flegmatycznie prowadząc do sali. 

Wchodzą do klasy razem, brunet przedstawia się i przesiada, żeby siedzieć z nim w jednej ławce. 




Leniwa mżawka sączy się z szarego nieba, gdy Changbin odprowadza blondyna aż pod samą kamienicę. Felixowi robi się niezmiernie głupio, nie wie o nim nic, ale jest wdzięczny. Nie ma pojęcia czy to normalne przeziębienie, czy może coś gorszego. Do szkoły i tak będzie chodził, kompletnie odrzuca myśl by posiedzieć kilka dni w czterech ścianach, swojego małego, skażonego pokoju.

- Dziękuję, czy coś. - Podnosi głowę by spojrzeć mu w oczy, jednak zaraz rezygnuje bo bladą twarz poczynają oblewać, dorodne malinowe rumieńce. 

- Nie ma za co, dbaj o siebie. - Changbin chichocze, a Felix mógłby dlatego śmiechu umrzeć. Jest tak perlisty, świeży, szczery i kwiecisty. Niemalże eteryczny, oczarował blondyna od góry do dołu. Nie tylko swoim fenomenalnym wyglądem, ale i głupimi uwagami którego obsypywał go podczas drogi autobusem. Mówił jak bardzo nieodpowiedzialny jest, że powinien odpocząć i nie wracać do rozdrażniającej szkoły, że ma cenić swoje zdrowie. Był doprawdy zachwycony jego ciszą, tym jak długo potrafił się nie odzywać by za moment wybuchnąć, zmartwionymi słowami. Mimo, iż wcale się nie znali. A ich drogi skrzyżowały się w najgorszej możliwej, łamiącej serce chwili. 

- Mhm, postaram się. Ale nie mam zamiaru siedzieć w domu. 

- Jak chcesz. - Przewraca oczami, by na krótką sekundę przycisnąć swoje ciało do tego drobniejszego, w nic nieznaczącym - przyjacielskim geście. 

Felix po powrocie do mieszkania, ponownie nawiedzony jest nasilonym kaszlem. W papierze, gdyby tylko chciał, mógłby dostrzec białe, kruche płatki pachnących lilii. 

☾ The Crawl  | ChanglixWhere stories live. Discover now