Rozdział 33

24.8K 844 248
                                    


Tradycyjnie przepraszam za to, że znów kazałam wam czekać!

Kochani życzę wam miłego czytania i jak zawsze czekam na wasze opinie!

Jesteście cudowni! <3


Laura

Cały romantyczny i beztroski nastrój w momencie wypowiedzianych przez Bruna słów, prysnął. W sumie mogłam się tego spodziewać, ten wieczór był by zbyt piękny, żeby mógł być prawdziwy.

Na jego słowa momentalnie cała się spięłam i myślę, że on doskonale to wyczuł...

– Bruno musimy sobie psuć ten wieczór? – pytam, mając nadzieje, że na tym etapie skończymy ten temat. Może da się jeszcze jakoś uratować, ten całkiem romantyczny wieczór.

– Pytałaś o moje marzenie więc ci je powiedziałem, a po za tym nie możesz wiecznie unikać tego tematu... – doskonale o tym wiem, ale co ja mam mu niby powiedzieć? Moje zdanie do niego absolutnie nie trafia. Mam się przyznać, że przez cały czas go okłamuje? Przecież gdy to zrobię Bruno wpadnie w szał.

– Ale możemy teraz na ten temat nie rozmawiać? – przekręcam głowę i całuję go w usta, licząc, że tym go udobrucham.

– Zdajesz sobie z tego sprawę, że teoretycznie w najbliższym czasie może się okazać, że już jesteś w ciąży? – pyta, kładąc dłonie na moim brzuchu, a ja  przez moment nie jestem w stanie nic z siebie wydusić...

– Zdaje. – odpowiadam przez zaciśnięte gardło, ledwo łapiąc powietrze. Całe szczęście, że nie muszę teraz patrzeć mu w oczy... Nie wiem czy potrafiłabym skłamać mu patrząc w te przenikliwe hebanowe tęczówki.

– Za jakiś czas zrób test... – rozkazuje, szepcząc mi do ucha i mocniej splatając swoje dłonie z moimi. Co ja mam zrobić? Bruno nie odpuści tego tematu, a ja nie będę mogła kłamać w nieskończoność. Mój mąż nie jest idiotą i prędzej czy później zorientuje się, że coś jest nie tak... a wtedy nawet boję się pomyśleć do czego może być zdolny.

– Dobrze zrobię... ale Bruno od dzisiaj będziemy się zabezpieczać i zaczniemy uważać. – mówię zdecydowanym tonem, choć nie było mi się łatwo na niego zdobyć. Cały czas gardło mam ściśnięte...

– Nie ma mowy skarbie, nie zgodzę się na to. – całkowicie lekceważy moje słowa.

– Ja nie żartuje... nie pozwolę ci się więcej dotknąć jeżeli nie zaczniemy się zabezpieczać. – przełykam niespokojnie ślinę, która z ledwością przepływa przez moje zaciśnięte gardło i czekam na jego odpowiedź.

– Nawet niech nie przechodzi ci przez myśl, zażywanie tabletek... – ostrzega mnie a ja czuje, że zaraz serce wyskoczy mi z klatki piersiowej.

– Bruno ja nie mówię, że w ogóle nie chce mieć z tobą dzieci. Kiedyś może i tak ale na pewno nie teraz... – może to go przekona, choć raczej  na to nie liczę. Bruno bierze głęboki oddech i przez dłuższy czas milczy, co jeszcze bardziej zaczyna mnie stresować. 

– Obiecuje, że zostaniesz panią architekt, ale lojalnie cię uprzedzam, że nie zamierzam czekać na dziecko, aż ty skończysz studia. – mówi to tak dosadnym tonem głosem, że mimowolny dreszcz przechodzi przez moje ciało. Znam ten ton głosu i wiem, co on oznacza.

Nie wiem jeszcze kiedy to nastąpi, ale rozpęta się między nami wojna... Mogę Brunowi ustępować na każdym kroku i we wszystkim ale nie ustąpię w tej kwestii... choćbym miała brnąć przez cały czas w kłamstwo, to będę to robić.

Przyzwyczaj się do mnieWhere stories live. Discover now