💚Lloyd💚

408 41 7
                                    

Szedłem sobie korytarzem Szkoły Dla Niegrzecznych Chłopców. Trafiłem tu przez mamę.

Porzuciła mnie.

Nigdy nie będę taki jak ona. Ale za to chcę być taki jak ojciec. Zły. Chce być taki jak wielki Lord Garmadon. I jak już dorosnę na pewno taki będę!

Skierowałem się w stronę kuchni. Zawsze tam mają słodycze. Kucharze obżerają się słodyczami, a nam nie dadzą nawet cukierka.

Ale to się zmieni.

Doszedłem do zakrętu. Za nim znajduje się korytarz służby. Czyli kucharzy, sprzątaczy i tak dalej. Wyjrzałem ostrożnie zza zakrętu.

Droga wolna.

Przemknąłem po cichu korytarzem w stronę kuchni. Ostrożnie i cicho uchyliłem drzwi. Nikogo nie ma. Mają przerwę.

Droga wolna.

Wszedłem do kuchni i od razu zobaczyłem pudło ze słodyczami w centralnym miejscu pomieszczenia. Wokół niego leżało pełno papierków i folijek po cukierkach, lizakach i całej reszcie przeróżnych słodkości.

- Co za fleje... - mruknąłem.

Wyjąłem pusty worek z kieszeni spodni i zacząłem upychać słodycze. Gdy skończyłem, podniosłem worek i uciekłem z kuchni.

Po cichu pobiegłem na trzecie piętro, gdzie znajdował się internat. Stanąłem na środku korytarza.

- Kraina Słodkości nadeszła! - wydarłem się.

Z pokoju powychodzili chłopcy i jak mnie dostrzegli patrzyli się na mnie jak na wariata.

- O czym ty mówisz, Montgomery? - spytał zdziwiony i trochę zły Mike, którego włosy wyglądały jak by huragan go czesał. Musiałem go obudzić.

- No? - spytał Justin krzyżując ręce. - Tak się wydarłeś, że zaraz wychowawcy się zejdą.

Spojrzałem na nich z politowaniem.

- Po pierwsze wychowawcy mają przerwę, po drugie przecież Wam mówiłem. - powiedziałem i wywróciłem oczami. - Poszedłem po słodycze do kuchni. - wyciągnąłem worek łakoci zza pleców.

Chłopaków zatkało. Po chwili zaczęły się wiwaty.

- Brawo Lloyd! - krzyczał Freddi.

- Sło-dy-cze - darli się niektórzy.

- Gratuluje odwagi, młody. - powiedział James, który jest z nas wszystkich najstarszy. Ma bowiem 16 lat.

Położyłem worek przed mną i odszedłem kilka kroków. Chłopaki rzucili się na worek. Ja wyjąłem lizaka, którego wcześniej zwinąłem z worka.

Przewidziałem to, że rzucą się na worek. Obserwowałem to jak się przepychają i byłem dumny z tego co zrobiłem.

Nie było to może jakieś wielkie przedsiewzięcie. Ale wiadomo grosz do grosza i tak dalej. Ojciec byłby ze mnie dumny.

Nagle wszyscy usłyszeliśmy krzyk mrożący krew w żyłach.

- Gdzie są słodycze?!?

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

No siemka xD

Trochę krótkie bo tylko 358 słów😕

Pisałam to na godzinie wychowawczej 😂

💚💎💚💎💚💎💚

My Little Ninja Where stories live. Discover now