Prolog

213 14 6
                                    

Od autora

Choroby psychiczne charakteryzują się szeroką gamą odcieni, jednak niezależnie od nazwy danej przypadłości, za każdą kryje się smutek i upadek czyjegoś świata. Świata, który od zarania dziejów stanowi maskaradę, w której każdy z nas – często wbrew własnej woli – bierze udział. Przywdziewamy maski, nosimy kostiumy, stawiamy na pozory. Wszystko po to, aby nie odczuwać własnej inności, aby nie paść ofiarą braku empatii.

Oto mój hymn do wszystkich zbłąkanych dusz, które wolą pozostać w cieniu. Do wszystkich anorektyczek o pięknym ciele, którego nie zauważają w lustrze. Do wszystkich cierpiących na depresję, których uśmiech byłby w stanie rozświetlić najgłębsze otchłanie ludzkich serc. Do każdego, który czuje wagę moich słów.

Pamiętajcie, nie jesteście swoim schorzeniem. Jesteście indywidualnością, która ma takie samo prawo do życia, jak każda jednostka na tej planecie. A przede wszystkim, pamiętajcie, że to właśnie wy widzicie więcej – i to stało się waszym przekleństwem. Świat potrzebuje waszej wrażliwości, z której będzie mógł czerpać pokłady dobroci potrzebnej do rozkwitania. 

Świat potrzebuje was, więc kwitnijcie.

Powieść dedykuję każdemu, kto zmierza się z własnymi demonami, niezależnie od wieku, czy pochodzenia; a także rodzinie i przyjaciołom tych zagubionych, aby zwrócić uwagę na nieustanną walkę, którą toczą wasi bliscy.

Walkę, która rządzi się własnymi prawami. Tu nie ma zwycięzców – są jedynie ocalali.




PROLOG



Anioł we mnie



Od zawsze ludzie gdybali nad czymś, czego do końca nie potrafili pojąć swoimi rozumami – tak bardzo ludzkimi i nic nieznaczącymi wobec ogromu wszechświata. 

"Mamo, spójrz! Ta chmura wygląda jak anioł" — woła z ekscytacją wątłej postury dziewczynka, wskazując palcem wprost na przestworza. 

Każdej nocy ktoś ściska mocniej poduszkę do snu, marząc o swoim przysłowiowym niebie. Wierzymy w Niebo i wierzymy w Piekło, traktując je jako nasze zbawienie, albo przekleństwo. Wierzymy też w życie wieczne, które uraczy nas potępieniem, lub wynagrodzeniem za nasze uczynki. Figurka anioła, stojąca samotnie na szafce nocnej, przypomina nam o tym, że nie jesteśmy sami. A co jeśli wszystko, w co wierzy ludzkość, tak naprawdę jest mitem, którego można obalić jednym gestem? Jedyne piekło jakie zaznałam, rozgrywało się w moim sercu. Piekło jest dla mnie stanem zawieszenia pomiędzy niebiosami, a bluźnierczymi płomieniami, które powoli trawią moją duszę.

 Dobro zderzające się ze złem, anioł tańczący z demonem. Tańczyłam tango z samym diabłem, zlepiając nasze spojrzenia w spójną całość. Nie było innego wyjścia – rzuciłam się w ogień, z sercem na dłoni. Dałam sobie podciąć skrzydła, nie pierwszy już raz. Prawdziwe anioły nie są figurkami, w które święcie wierzymy. Pojawiają się jako niepozorne sylwetki wśród tłumu szarych twarzy, zatajając swoją nadprzyrodzoną naturę. 

Nikt nie powiedział, że rodzą się z aureolą i skrzydłami, majestatycznie rozpościerającymi się nad zarysem ich ciała. Ich piękno tkwi w dobroci, która oświetla nawet najgłębsze czeluści piekieł. Niektóre anioły jednak wracają do swojego domu i choć jest to bolesny powrót, to szczęście potrafią zaznać tylko w miejscu, do którego należą już od początku. 

Jednak... Zyskałeś coś więcej niż zwykłe wspomnienie – swojego dozgonnego Anioła Stróża, któremu skradłeś serce, a nawet aureolę.

Skradziona AureolaWhere stories live. Discover now