Rozdział I

146 13 7
                                    


I

Kolejna noc z rzędu, kolejny przypływ dreszczy, zalewających mnie od stóp do głów. Czułam je we wszystkich kończynach, przechodzących od stanu odrętwienia, aż po autentyczne uczucie palenia. Ostatkami sił rzuciłam się na zimne kafelki w łazience, barykadując drzwi całym ciężarem roztrzęsionych pleców. Zaczęłam krzyczeć. 

Całe powietrze, które udało mi się zgromadzić w płucach, ulatywało ze mnie z każdym rozpaczliwym wołaniem rzuconym w eter. Tak bardzo chciałam uciec od tego. Nachodziło mnie to każdej nocy, zakradając się w zakamarek mojego pokoju i wlepiając we mnie swoje przeszywające ślepia. 

Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę nie boimy się ciemności bez powodu. Boimy się tego co kryje się pod osłoną nocy. Boimy się tego, czego nie znamy, ponieważ wiemy, że nieznane waży najwięcej, zduszając naszą klatkę piersiową z każdym kolejnym głosem wkradającym się w zakamarki umysłu. Chciałam uwolnić się, odlecieć w przestrzeń. Przecież mam skrzydła, dopiero je widziałam je w lustrze. Czyżby?

Powoli przeczołgałam się na czworakach w stronę umywalki, podpierając się o meble znajdujące się w zasięgu moich dłoni. Ktoś mógłby pomyśleć, że jestem na kacu, bo z pewnością nie wyglądałam na osobę spełna rozumu. Ja po prostu starałam się uciszyć to, wyłączyć myśli choć na moment. Z trudem podniosłam głowę, ciężko przełykając ślinę, która przekształciła się w sporą gulę w moim gardle. Nie jestem człowiekiem. Nigdy nim nie byłam. Przede wszystkim... Nigdy się nim nie czułam. Gdybym była choć odrobinę ludzka, nie patrzyłabym teraz na tak żałosną kreaturę, splątaną własnym strachem. 

Opuszkami palców przesuwałam po cienkiej tafli lustra, próbując wybadać, kto tak naprawdę spogląda na mnie z odbicia. Jedyne, co byłam w stanie dostrzec to puste oczy anioła z rozpostartymi skrzydłami. A ja myślałam, że anioły są odważne. 

"Skup się, Ava, ta w lustrze to nie Ty. Ocknij się. Uszczypnij się do cholery. Zrób coś". Mrugnęłam kilka razy, ale przy każdym ruchu powiekami, ta druga wciąż stała po drugiej stronie i wlepiała we mnie wzrok. Wyciągała do mnie zachęcająco dłoń i szeptała, że zabierze mnie do domu, tam skąd pochodzę. Przez moment byłam niemalże pewna, że owe szepty pochodziły z czeluści mojej głowy, lecz z sekundy na sekundę, coraz bardziej zaczynałam wierzyć w faktyczne istnienie tajemniczej postaci.

—Czym jesteś? — wyszeptałam, z trudem siląc się na spokój w głosie. Nie chciałam okazać strachu przed samą sobą.

— Jestem Tobą. Twoim lustrzanym odbiciem, które ukazuje prawdę o Tobie— tajemnicza postać nie tylko przemówiła moim głosem, ale w dodatku był on tak realny, że przez chwilę zakręciło mi się w głowie i musiałam zacisnąć mocniej palce na umywalce—Uwierz w siebie. Możesz uciekać, ale stojąc przed lustrem, widzisz tylko i wyłącznie rzeczywistość. Obnażoną prawdę o sobie, w najbrutalniejszej odsłonie.

Przełknęłam głośniej ślinę na sam dźwięk tych słów. Tak naprawdę nigdy nie chciałam poznać siebie. Zdecydowanie byłam osobą, która wolała przyglądać się nieznajomym na ulicy, niż analizować własne niedoskonałości, których potrafiłam wyliczyć multum, po czym wygrzebać wszystkie niechlujnie na światło dzienne. Teraz natomiast stałam w milczeniu, utrzymując kontakt wzrokowy z własnym odbiciem.

— Chcę Cię zabrać do domu. Pozwól mi — dłoń tajemniczej istoty wciąż była skierowana w moją stronę, wręcz kusząc, bym zbliżyła swoją. Gwałtownie się odsunęłam, wpadając na ścianę za mną w desperackim akcie ucieczki. Jednak... Nie było dokąd uciec. Zaczęłam jeszcze głośniej krzyczeć niż na początku, uderzając w ścianę, aby ktoś z zewnątrz mnie usłyszał i wyciągnął z obłędu. W jednej chwili poczułam mocne szarpnięcie za ramię. Skierowałam wzrok ku górze i zauważyłam bladą jak ściana twarz matki. Ku mojemu przerażeniu wcale nie znajdowałam się w ciasnej łazience na podłodze, lecz pod puchatą pierzyną, w moich znajomych czterech ścianach, z zatroskaną mamą tuż obok mnie. Po jej minie widziałam, że ewidentnie boi się o mnie, jak nigdy dotąd.

Skradziona AureolaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz