Wersal i Polska

52 2 7
                                    

---MARINETTE---

Wróciłam do domu około godziny 16 . Sama nie wiem dlaczego, ale cały czas płakałam. Nie chciałam wyjeżdżać z Paryża. Nie wiem dlaczego ciągle żyłam tą sceną co miała miejsce kilka minut temu. Nie chciałam wyjeżdżać, bo nie chciałam zostać sama.

- Mari, słonko.- usłyszałam głos swojej mamy- Spakowana już jesteś??

- Nie mamo

Chyba zauważyła, że płakałam. Tego nie dało się nie zauważyć. Cała byłam rozgrzana, policzki były zaróżowione, oczy przeszklone i ciągle mokre od łez.

- Słoneczko, co się stało??

Nic nie odpowiedziałam tylko podbiegłam do mamy się do niej mocno przytuliłam.

*DLACZEGO TY PŁACZESZ, PRZECIEŻ KOCHAŻ ADRIENA AGRESTE'A*

No właśnie dlaczego?? Dlaczego płaczę za jakimś durnym dachowcem, który opowiada słodkie suchary. CO.......... Jakie słodkie??????? Co się ze mną dzieje.

-Mari, kochanie co się stało. Przecież wiesz, że mnie możesz powiedzieć wszystko.

-Tak wiem, mamo...... ale..... tego akurat nie mogę.... naprawdę nie mogę....- powiedziałam między łzami.

-Dobrze, skarbie, powiesz mi jak będziesz chciała. Pamiętaj ja cię do niczego nie zmuszam. Tylko powiedz mi dlaczego płaczesz?

-Będę tęsknić za miłością mojego życia.- Znowu wybuchłam płaczem

-Zostawię cię, musisz sobie wszystko poukładać na spokojnie. Przyniosę ci trochę ciastek z czekoladą i mleko czekoladowe, jak pamiętam to twoje ulubione, hm?

-Tak..... mamo, proszę- wycedziłam przez łzy.

Mama mnie puściła z uścisku i poszła na dół po smakołyki, natomiast ja położyłam się na łóżku i przytuliłam się do takiego ogromnego białego misia, który miał jakieś 160cm wzrostu. Bardzo lubię się do niego przytulać przypomina mi o moich 14 urodzinach. Alya zorganizowała przyjęcie niespodziankę i razem z Nino i Adrienem złożyli się na takiego olbrzyma dla mnie. Po części przypomina mi o każdym z nich.

Mama wróciła do mnie z talerzem ciastek i mlekiem na tacce

-Skarbie, chciałam ci powiedzieć, że jedziesz do dziadków do Wersalu.

-To dziadkowie nie mieszkają na wsi - ja nigdy nie zapamiętam tej nazwy, mama z resztą też nie, chociaż to są jej rodzice a ona się tam wychowywała. Nie mam pojęcia jak tej nazwy niezapamiętała.

-Mieszkali, jakiś miesiąc temu przeprowadzili się na osiedle Paris w Wersalu.

-Ok. ..... Mamo... mogę się spakować jutro. Jestem jakoś dziwnie zmęczona.

-Pewnie, słoneczko. Idź się wykąp i się połóż to najlepsze co możesz teraz zrobić.- Podeszła do mnie i ucałowała mnie w czoło.

-Dobrze mamo, dziękuję - powiedziałam, a mama uśmiechnęła się do mnie ciepło tak jak tylko ona umi (napisałam to specjalnie/dop. autorki).

Zeszła już na dół, a zza ramki ze zdjęciem Adriena wyleciała Tikki.

- Będziesz jadła te ciastka?- Zapytała tym swoim głosikiem i zrobiła oczka szczeniaczka.

-Chyba zjem ze dwa, reszta może być dla ciebie.

Ucieszyła się jak dziecko, a ja poszłam po piżamy i poszłam do łazienki. Miałam do wyboru albo prysznic albo wannę. wybrałam wannę. Co z tego, że dopiro 18. Nalałam sobie wody i dodałam olejek lawędowy [mój ulubiony(mój też/autorka)]. Kąpałam się chyba ze 45 minut, przy okazji umyłam jeszcze głowę. Wyszłam z wody, owinęłam siebie i włosy w dwa ręczniki. Ubrałam się w piżamy, umyłam zęby i lekko wysuszyłam włosy. Uczesałam się w masę warkoczyków i wyszłam z łazienki. Muszę przyznać, że mama miała rację to trochę mi pomogło teraz wystarczy się płożyć spać. Jak wróciłam do pokoju Tikki spała na jej poduszeczce, którą dla niej zrobiłam. Ja wzięłam swojego ogromnego misia do łóżka i po chwili usnęłam, chyba było za 15 ósma.

---ADRIEN---

Po powrocie do domu około 17 postanowiłem zacząć się pakować, bo jutro o 9:30 startuje samolot, więc lepiej zrobić to dzisiaj. No ale przy Plagg'u się nie da.

-Dobra, dobra, dobra, dobra..... przestań jęczeć!!! W szufladzie nad biurkiem masz jeden krążek sera, weź go zjedz i skończ jęczeć!!

- Masz serek. Jeeeeej- Podleciał do szuflady i wyjął to śmierdzące coś. Oczywiście wiem, że to Camembert. No ale ludzie, kto chciałby jeść takie paskudstwo na śniadanie, obiad i kolację??!!?!- Adrien??

-Co chcesz Plagg??

-Powinieneś przejść na PLAGGICYZM

-Pllaaaaaaaee co???

-Plaggicyzm to religia, która wyznaje święty serek i oczywiście mnie, bo jak sama nazwa mówi PLAGGicyzm.

-Wiesz... podziękuje. Wolę katolicyzm. A teraz najlepiej  by było gdybyś poszedł spać.

-Dobranoc!

-Dobranoc Plagg.

Położył się pod jedną z moich poduszek. Ten stworek ma dziwne upodobania. Ja włożyłem swoje ulubione bezprzewodowe słuchawki i włączyłem moją playlistę, i zacząłem się pakować. Nagle ktoś wszedł do mojego pokoju.... TATA

-Posłuchaj mnie Adrien. Do Polski lecimy na miesiąc. wrócimy do Paryża pierwszego sierpnia. Ja na następny dzień lecę do Chin na pół roku, więc wrócę jakoś w styczniu. Do Chin lecę z rodzicami jednej z twoich koleżanek, więc ona będzie z tobą mieszkać przez sześć miesięcy. Będziecie sami, Nathali będzie do was przychodzić co tydzień w sobotę, żeby zobaczyć jak sobie radzicie w kolejnej klasie. Nie mam zamiaru słyszeć głosu sprzeciwu.- miał już wychodzić kiedy nagle...

- A która dziewczyna ma ze mną mieszkać?

- Dowiesz się w swoim czasie.- W wolnym tłumaczenie :" dowiesz się pierwszego sierpnia"

-Dobrze tato.

- A teraz skończ się pakować i idź spać, jutro musisz wcześnie wstać.

- Oczywiście.

Wyszedł. No dobra włączyłem odtwarzacz i kończyłem się pakowa. Kiedy skończyłem była godzina za 20 ósma. Postanowiłem odbyć swoją wieczorną rutynę, czyli : prysznic, włosy, zęby, piżama (czyt. bokserki), budzik i sen. Tak też zrobiłem. Kiedy miałem iść spać dochodziła dziewiąta. Chciałem zasnąć, ale nie mogłem. Ciągle myślałęm, która dziewczyna ma ze mną zamieszkać.

No trudno trzeba iść spać.

__________________________

Hejka, nadszedł kolejny rozdział. Miał on być wczoraj, ale jakoś tak wyszło.
Pamiętajcie
🌌➕💬

Miraculous: Od początkuWhere stories live. Discover now