🔯ROZDZIAŁ 28🔯

11.2K 892 349
                                    

Perspektywa: Thomas

Postanowiłem iść za Dylanem i Zane'm. Nie mogłem pozwolić, żeby Scott'a spotkała jakaś kara, tylko dlatego, że wstawił się za mną.

- To ja idę udekorować pokój Zane'mu! - wykrzyczał wesoło Brad i wybiegł na dwór, po chwili wracając z jakimś rulonem różowej tapety w rękach, który prawdopodobnie zabrał z przyczepy.

Wyszedłem z salonu, kierując w stronę schodów, prowadzących do lochów. Nagle z boku pod żebrami złapał mnie okropny ból. Oparłem się o ścianę, ciężko oddychając. Podwinąłem na moment koszulkę i okazało się, że cały bok ciała mam siny.

To pewnie przez bliskie spotkanie ze skalną ścianą.

- Tommy? - usłyszałem, więc uniosłem głowę.

- Gdzie Scott? Co z nim zrobiłeś? - spytałem z pretensją.

- Spokojnie. Jest z Zane'm. Nic mu nie grozi. - zapewnił mnie szatyn, po czym podszedł bliżej - Co się dzieje? - chciał wiedzieć.

- Nic. - burknąłem, odwracając od niego wzrok.

Byłem zły jak cholera, bo już tak niewiele dzieliło nas od wolności, ale ten tyran zapewne znajdzie mnie wszędzie! Chyba jestem skazany na wieczne upokorzenia i kary. Zrobiło mi się strasznie smutno na tą myśl.
Chociaż Liam, Brad i Cody są tu szczęśliwi.

- Nie wygląda jakby nic się nie działo. - obstawał przy swoim.

- Weź ty się odpierdol ode mnie! - wybuchłem, mając już gdzieś to czy dostanę karę za to czy nie, jednocześnie odepchnąłem się od ściany, ale zapomniałem o tym, czemu się o nią opierałem.

Syknąłem z bólu i upadłbym na podłogę, gdyby nie ramiona Dylana. Mimo moich sprzeciwów, wziął mnie na ręce, po czym zaniósł do swojego pokoju. Ostatni raz gdy tu byłem, najpierw przytulał mnie, a potem, kiedy nie chciałem z nim uprawiać seksu, zwyzywał mnie i popchnął na podłogę. To nie były zbyt fajne wspomnienia, więc spiąłem się od razu cały.

Położył mnie na łóżku i okrył od pasa w dół kołdrą. Obserwowałem bacznie każdy jego ruch, bo wiedziałem, że narazie jest miły, a potem znów będzie próbował mi coś zrobić.

- Ta koszulka na nic się nie nadaję. - stwierdził, biorąc między swoje dwa palce kawałek materiału z mojego rękawa - Dam ci jakąś swoją. - dodał, po czym ruszył w stronę szafki i zaczął przebierać w ciuchach.

Rozejrzałem się po pokoju i sam nawet nie wiedziałem czy szukałem w tej chwili drogi ucieczki czy jakichś przedmiotów w pobliżu, którymi będzie mógł mnie torturować.

Dylan szybko wrócił do mnie z granatową koszulką w ręku.

- Wiem, że nie lubisz czarnego, a to jedyna bluzka jaka u mnie w szafie czarna nie jest. - wyjaśnił, przewracając oczami z uśmiechem.

- Dlaczego udajesz? Przestań. - powiedziałem, mając już dość jego fałszywie miłego zachowania.

- Nie za bardzo rozumiem o co ci teraz chodzi, Tommy. - oznajmił powoli, po czym usiadł na brzegu łóżka i chwycił za moją koszulkę, zdejmując ją ze mnie, co nie było trudne, bo i tak już była porwana.

- Udajesz miłego. Czemu po prostu mnie nie ukarasz, tylko grasz w jakąś swoją chorą grę? - zapytałem.

- Tommy, aniołku ty mój, jeśli chcesz, żebym cię ukarał, wystarczy poprosić. Oczywiście, zrobimy to w jak najbardziej przyjemny sposób. - uśmiechnął się lekko, lecz gdy jego wzrok spoczął na moim zasinionym boku, szybko spoważniał - A pytałem czy nie jesteś ranny, tak? - przypomniał z pretensją.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz