🔯ROZDZIAŁ 29🔯

11K 895 426
                                    

Perspektywa: Scott

Podszedłem do krat, gdy tylko Dylan zdążył odejść. Potrząsnąłem nimi, ale ani drgnęły. Widocznie były bardzo dobrze zamocowane. Odwróciłem się tyłem, po czym oparłem o nie plecami. Mój wzrok spoczął na blondynie. Wyglądał na nieźle wkurzonego. Siedział w kącie na podłodze i wybijał nerwowy rytm na betonowej ścianie palcami.

Wolałem nic do niego nie mówić.

Rozejrzałem się po małej celi. Po prawej przy ścianie stała metalowa ławka. Odepchnąłem się od krat i przykucnąłem przy niej. Gdyby tak wyrwać ją ze ściany i podłożyć pod zakratowane drzwi, zrobiła by się tzw. dźwignia i można było by wyjąć je z zawiasów, ciągnąc część ławki w górę.

Ale do tego potrzebowałbym pomocy.

Spojrzałem ponownie na Zane'go.

- Gdybyś mi pomógł, wydostalibyśmy się stąd. - zaproponowałem niepewnie.

- Zamknij się, usiądź na dupie i czekaj aż Dyl nas wypuści. - nakazał.

- Można łatwo wyjąć te drzwi z zawiasów. Musisz tylko...- zacząłem.

- Ja pierdole! - wybuchł nagle - Po prostu się zamknij! - zarządał.

Okej, wygląda na to, że normalna rozmowa z nim nie wchodzi w grę.

- Sam się zamknij! Nie będziesz mi mówić co mam robić! - oburzyłem się.

- Tak się składa, że Dyl wyraźnie powiedział, że jesteś pod moją opieką, więc mogę ci rozkazywać kiedy chcę! - oznajmił.

- To od razu mnie zabij! Wolę to niż ciebie słuchać! - wykrzyczałem.

- Kurwaaaa. - przeciągnął z niezadowoleniem - Czemu Dyl nie zamknął nas w swoim seks-lochu? Tam jest dużo rzeczy do zatkania ci mordy. - westchnął.

- Skąd wiesz czy może ja bym ci czegoś wtedy nie wsadził w mordę? - odgryzłem się, na co chłopak zrobił wielkie oczy, a ja z dumą usiadłem na metalowej ławce.

- Wątpię, że miałbyś na tyle odwagi, ułomie. - stwierdził, gdy już wyszedł z szoku.

- Mówi ten, który słucha Dylana jak wierny piesek i nawet nie potrafi mu się sprzeciwić! - prychnąłem.

- Przynajmniej ja potrafię kogokolwiek słuchać, bo ty masz chyba z tym problemy, co zapewne jest związane z twoim brakiem mózgu. - odciął się.

- Brawo, co za cięta riposta. Jestem z ciebie dumny. - zaszydziłem - Ale wracając do tematu, skoro jesteś taki posłuszny, to raczej ja powinienem wydawać tutaj rozkazy, nie ty. Więc rusz dupe i pomóż mi podwadzić te kraty! - nakazałem.

Blondyn wstał i podszedł do mnie szybkim, nerwowym krokiem. Ustał nade mną i w tym momencie naprawdę wydawał się bardzo władczy. Nawet nie wiem kiedy chwycił mnie za kołnierz koszulki i podniósł do góry. Jego twarz znalazła się nagle tak blisko. Szybko zauważyłem, że ma oczy w odcieniu szarości z mało widocznymi niebieskimi kropkami.

- Słuchaj no, ty mały kutasie, wbij sobie do tej swojej tępej głowy, że ze mną się nie zadziera. Jeśli nie będziesz mnie słuchać i traktować z szacunkiem, to obije ci tą mordę, zrozumiano? - wysyczał mi w twarz.

Zdziwiło mnie bardzo to, że właśnie groził mi demon o którym nawet nie wiedziałem do czego jest zdolny, a ja się nie bałem. Mimo wszystko nie przerażał mnie. Raczej jeszcze bardziej rozgniewał. Nie wiem czemu ten chłopak wywoływał u mnie tak wiele złości i chęci pokazania mu swojego miejsca. Przecież z natury jestem spokojny.

Chosen By The Devil (Dylmas)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz