PROLOG

104 2 3
                                    


Nieznandia, 40 lat po powrocie Wirt'a i Greg'a.

Wraz ze zniknięciem Bestii w Nieznandii wreszcie zagościł spokój. Mieszkańcy krainy nie bali się wychodzić z domów, spędzać czas na wieczornych spacerach i wyprawach do lasu czy nawet odwiedzać sąsiednie wioski/miasta. Zniknęło to okropne, ogarniające każdego poczucie bycia obserwowanym i lęk przed zapadającym zmrokiem. Wędrowni kupcy wznowili swoje interesy, podobnie jak nieliczni rabusie, którzy na szczęście nie stanowili zbyt wielkiego zagrożenia. Nie zabrakło też wszelkiego rodzaju sztukmistrzów, kuglarzy, magików i innych uzdolnionych w podobnym kierunku osób, którzy nie mogąc usiedzieć w miejscu postanowili dzielić się swoimi talentami z całym otaczającym ich światem, a przy tym też nieźle zarabiać. Miejsc do popisów im nie brakowało, ponieważ w ciągu tylu lat do Nieznadii przybyło wielu nowych mieszkańców i powstało wiele nowych miast, wsi i tawern. Innym słowem kraina stała się naprawdę idealnym miejscem dla zbłąkanych wędrowców i wciąż się rozwijała. Nikt nie obawiał się spać w nocy, nikt nie obawiał się, że ujrzy między drzewami blade, zimne światło mrocznej latarni, ani że usłyszy którąś z dobrze znanych, zwiastującą śmierć pieśni odbijających się echem po całym lesie. Te czasy już minęły. Każda noc niosła ze sobą spokój, ciszę i odpoczynek. Każda... prócz tej jednej.

W mroku, przez leśne gęstwiny w szaleńczym biegu przedzierał się młody mężczyzna. Kilka metrów za nim podążał wściekły tłum, którego uczestnicy trzymali w ręku przeróżne narzędzia, od kilofów i wideł po chochelki i widelce. Wyglądało to tak jakby każdy w pośpiechu złapał to co miał akurat pod ręką. Kilku uczestników pościgu trzymało pochodnie i oświetlało drogę. Zgiełk który im towarzyszył skutecznie zakłócał nocną ciszę. Z ich okrzyków dało się tylko co jakiś czas zrozumieć co głośniejsze ,,ŁAPAĆ ZŁODZIEJA" czy ,,OSZUST". Jeżeli ktoś ujrzawszy to widowisko w pierwszej chwili nie uciekł gdzie pieprz rośnie i przysłuchał się uważnie, bez trudu mógłby zrozumieć o co chodzi. Tłum uparcie ścigał młodzieńca, który z każdą chwilą (na jego szczęście) coraz bardziej się oddalał. Swój podobny do cylindra kapelusz zgubił już na początku biegu. Porzucił też swoją purpurowo - czerwoną pelerynę, która w tej sytuacji tylko go spowalniała. Jego dotychczas biała koszula była cała potargana przez chaszcze i poplamiona mieszanką błota z jakimiś leśnymi jagodami, które były zbyt miękkie aby przetrwać uderzenie rozpędzonego człowieka. Podobny los spotkał czarne spodnie i wysokie do kolan buty. Jego związane w luźny kucyk (albo raczej to co z niego zostało) jasno – brązowe włosy pełne były liści i połamanych gałązek. Jednak młodzieniec nie przejmował się teraz swoim wyglądem. Nie myślał też o pozostawionych w gospodzie rekwizytach, swoich tresowanych papugach i małpkach. Teraz myślał tylko aby ratować własną skórę. Zeskoczył z głównej ścieżki sądząc, że w gęstym lesie zgubi prześladowców. Nie mylił się. Złowrogie okrzyki wkrótce zaczęły słabnąć, aż całkiem ucichły. Ale nie zatrzymał się. Jeszcze nie. Bał się, że go znajdą, wytropią jak ranną zwierzynę. Więc biegł dalej, przez ciemny las, nie widząc gdzie biegnie, nie wiedząc dokąd. Wreszcie, wyczerpany potknął się o jakiś kamień i upadł na pokrytą rosą trawę. Nie miał siły się podnieść, więc leżał tak, ciężko dysząc i nasłuchiwał. Poza biciem swego serca, pluskaniem wody i szumem drzew nie usłyszał żadnych kroków czy krzyków. Podniósł się lekko na drżących rękach i powoli rozejrzał dookoła. Nie dostrzegł nic prócz czarnej ściany drzew i przebijającego się z góry światła księżyca. Żadnych pochodni, które mogłyby świadczyć, ze ktoś jest w pobliżu. Odetchnął z ulgą i podniósł się z ziemi, jednak zmęczenie powaliło go z powrotem, więc siedział tak na zroszonej trawie w ciemnościach, sam, w środku lasu. Jednak dopiero teraz, kiedy jego szaleńczy bieg dobiegł końca, dopadli go inny prześladowcy- myśli i emocje. Gniew łączył się ze strachem, poczuciem beznadziei i niesprawiedliwości. Próbował przeanalizować całą sytuację, znaleźć gdzie popełnił błąd.

Over the Garden Wall: Nowe PokolenieWhere stories live. Discover now