3. ZAKAZANA OPOWIEŚĆ

45 1 2
                                    

Niestety pod wieczór pogoda się popsuła i rozszalała się naprawdę silna burza. W związku z tym nie było już mowy o ognisku, ani o włączonym wi-fi, co dla niektórych było katastrofą porównywalną do końca świata. Gospodarze, aby jakoś zająć i odstresować młodzież (ponieważ co niektórzy nie mogli zrozumieć, że wszelkie trzaski budynku są spowodowane naturalnym funkcjonowaniem drewna, a nie tym że zaraz wszystko się zawali), postanowili zaprosić cały obóz do salonu, gdzie Wirt i Greg mieli opowiedzieć o przygodzie, która się im kiedyś przytrafiła. Wszyscy przyjęli propozycję, ponieważ nawet ci najwięksi ,,twardziele" woleli podczas takiej pogody znajdować gdzieś w niższych częściach budynku, w których nie było aż tak słychać grzmotów, trzasków i innych niecodziennych odgłosów. Kate schodząc po schodach, domyślała się o jaką opowieść chodzi. Tajemnicza kraina, dziewczyna zamieniona w ptaka, rozśpiewana tawerna, latarnia i Bestia- potwór czarniejszy niż noc. Wspomnienie tej opowieści oraz fakt, że prawdopodobnie za moment znów ją usłyszy, napełniały Kate dziwną nostalgią i niepokojem. Jako dziecko bardzo ją lubiła. To właśnie dzięki niej całe to miejsce sprawiało wrażenie przesiąkniętego tajemnicą i historią. Jednak z drugiej strony, opowieść ta była głównym powodem tego, że zabroniono im tutaj przyjeżdżać. Do tej pory Kate myślała, że upór dziadka w utrzymywaniu prawdziwości tych wydarzeń był dla niego jedynie sposobem wywarcia wrażenia na swoich małych wnukach i poruszenia ich wyobraźni, który ,,lekko" wymkną mu się spod kontroli i został źle zrozumiany przez ich rodziców. Jednak jeżeli naprawdę aż do teraz nic się w tej kwestii nie zmieniło i to po mimo faktu jak bardzo ta opowieść zaszkodziła ich relacjom, dziewczyna zaczynała mieć wątpliwości co do swojej dotychczasowej teorii. Nie wiedziała czy powinna mieć żal do dziadka o całą sytuację, o to że nie potrafił się powstrzymać od opowiadania zmyślonych historii dla dobra jego własnej rodziny, czy raczej spojrzeć na to z innej perspektywy i uznać, że skoro przez tyle lat uparcie trwa w swoich przekonaniach bez względu na konsekwencje, to musi się za tym kryć coś więcej. Nie potrafiła zdecydować czy stanąć po stronie ,,zdrowego rozsądku" czy ,,serca". Dlatego postanowiła spokojnie zająć sobie wygodne miejsce i posłuchać jeszcze raz całej opowieści. Może teraz dostrzeże w niej coś, na co wcześniej nie zwracała nawet uwagi i wszystko się rozjaśni. Kuzyni Kate również podejrzewali co usłyszą na tym spotkaniu, ale nie powodowało to w ich wypadku takich rozterek jak u niej. Colin nawet jak gdyby nigdy nic opowiadał Alex i Agnes całe zajście w ich rodzinie związane z tą opowieścią, a Miley na spokojnie potwierdziła Ronowi że chodzi właśnie o ,,tę zakazaną historię". Kate poczuła się przez to trochę osamotniona w swoim problemie, ale postanowiła nic po sobie nie pokazywać i dać dziadkowi jeszcze jedną szansę.

Kiedy salon wreszcie się zapełnił i każdy znalazł sobie wygodne miejsce, Sara poczęstowała wszystkich świeżo upieczonymi czekoladowo - orzechowymi ciasteczkami, po których w bardzo krótkim czasie nie zostały nawet okruszki. To w jaki sposób udawało jej się przygotować tyle pysznego jedzenie w tak krótkim czasie było odwieczną tajemnicą nawet dla jej męża. W momencie kiedy Wirt i Greg weszli do pomieszczenia, całe rozgadane towarzystwo zaczęło powili się wyciszać. Dwójka starszych panów rozsiadła się wygodnie na swoich ozdobionych futrem i jelenimi porożami fotelach, ustawionych w taki sposób aby siedzący mogli ogarnąć wzrokiem całe znajdujące się przed nimi zgromadzenie. Zaraz za nimi znajdował się duży, salonowy kominek, w którym cicho trzeszczał ogień, roztaczając na całe pomieszczenie delikatny, lekko tajemniczy blask i rzucając na widownię ogromne, groźnie wyglądające cienie gospodarzy. Tworzyło to klimat idealny do tego, co zaraz miało być powiedziane. Zapadła niemalże całkowita cisza, przerywana jedynie grzmotami i szumem płomieni. Wszystkie oczy skierowane były na gospodarzy. Wreszcie Wirt rozpoczął opowieść. On mówił, a jego młodszy brat co jakiś czas pokazywał naszkicowane obrazy pojawiających się w historii postaci, co dla Kate i jej kuzynów było całkowitą nowością. Z początku wszyscy słuchali staruszka z zapartym tchem, ale w miarę jak opowieść zaczęła się rozwijać, atmosfera w salonie zrobiła się... dziwna. Wszyscy sądzili, że gospodarze opowiedzą im jakieś wspomnienia ze swojej młodości, a nie bajkę dla dzieci. Przynajmniej wyjaśniła się kwestia ,,pielgrzyma" i ,,pana głodnego", ale to nie złagodziło sytuacji. U każdego zrodziło się jedno i to samo pytanie: czy oni naprawdę wierzą, że to wszystko się im przydarzyło i że my w to uwierzymy? Wśród obozowiczów powstało niemałe zamieszanie. Część z nich wciąż słuchała Wirta, ale zdecydowana większość zwyczajnie śmiała się ze staruszka rzucając pod jego adresem chamskie uwagi i żarciki. Znaleźli się również i tacy, którzy okazywali mu szczere współczucie, tłumacząc całą sytuację tym, że życie na takim odludziu odbiło się na psychice tego poczciwego, starszego człowieka. Oczywiście wszystkie te komentarze i zachowania odbywały się w sposób niedostrzegalny dla gospodarzy, ale nie dało się ich ukryć przed czujnym słuchem Kevina i Colina, którzy co chwilę zerkali ukradkiem na jakiegoś ,,śmieszka" gniewnym spojrzeniem. Miley, Ron, Agnes i Alex dalej słuchali opowieści ignorując wszystko co się działo dookoła, a Kate było po prostu przykro. W tym momencie Wirt w swojej historii dotarł do momentu ostatecznego starcia ze wspominanym co jakiś czas potworem, a Greg odwrócił w stronę widowni obraz bestii. ,,Ta bajka jest straszna!" - dziewczyna siedząca koło Kate wykrzyczała to szeptem do swojej koleżanki. I miała rację. To było straszne. Nawet dla Kate. Nie z powodu treści opowieści, ale z powodu tego, co podczas niej doświadczała. Miała nadzieję, że teraz dostrzeże coś co poświadczy, że ta historia to niewinna bajeczka, że dostrzeże coś czego nie dostrzegała kiedy była dzieckiem. I dostrzegła, ale nie to co by chciała. Sposób w jaki jej dziadek opowiadał był pełen pasji i zaangażowania. Nie da się w taki sposób opowiedzieć przeczytanej bajki, a już na pewno utrzymywać takiego stylu przez tyle lat. To brzmiało jakby opowiadał jakieś poruszające zdarzenie z poprzedniego dnia. I jeszcze te obrazki... Zamiast stracić zainteresowanie tą opowiastką zaangażował się w nią jeszcze bardziej. Dodatkowo wygląd tych postaci był zbyt dokładny, aby mógł być zmyślony. Zresztą czy starczy umysł byłby w stanie wymyślić coś takiego jak chociażby wygląd tego potwora? Wątpliwe. Chociaż był stworzony tylko przez papier i ołówek, na jego widok wszystkich przeszedł dziwny, niewytłumaczalny dreszcz. Autor tych rysunków przelał na nie cząstkę siebie, zupełnie jak Wirt w swoją opowieść i to sprawiało, że była ona... żywa. Kate miała wrażenie, jakby cały przedstawiony przez dziadka świat ją otaczał i przenikał. Nie podobało jej się to. Sądziła, że teraz uda się jej znaleźć jakąś racjonalną odpowiedź na to wszystko, co ją dręczyło przez tyle lat, a znalazła tylko jeszcze więcej pytań. Wreszcie opowieść dobiegła końca. Oczywiście wszyscy bili brawa, ale tylko z powodu ,,bo tak wypada". Burza też już dawno przeminęła i niebo zaczęło się rozpogadzać, ukazując kilka niewielkich, pierwszych gwiazdek zwiastujących początek nocy. Wszyscy obozowicze udali się zwartą gromadą na piętro, do swoich pokoi. Kate próbowała przed pójściem spać jeszcze z kimś pogadać o tym co się działo i o swoich przemyśleniach, ale Colin gdzieś przepadł, przyjaciółek nie chciała w to mieszać, Kevin skoncentrował się na odzyskanym wi-fi i świata poza nim nie widział, a Miley stwierdziła, że Kate przejmuje się tym za bardzo, niczym ,,małe dziecko". Teraz dziewczynie przypomniało się co tak bardzo denerwowało ją w tych konkretnie członkach rodziny. Ale trudno, nikt nie jest doskonały.

Over the Garden Wall: Nowe PokolenieWhere stories live. Discover now