6. PRZYJAZNE TWARZE

50 0 0
                                    

Słońce już dawno wzeszło, kiedy wreszcie śpiew ptaków i odgłos kapiącej przez dziurawy dach wody zdołały obudzić Rona. W pierwszej chwili spokojnie otworzył oczy i próbował ustalić dlaczego leży na podłodze w jakimś walącym się budynku, jednak kiedy przypomniał sobie o wydarzeniach z poprzedniej nocy i zorientował się, że zarówno on jak i wszyscy jego towarzysze zasnęli, natychmiast poderwał się z przerażeniem na równe nogi. Rozglądał się niespokojnie, jednocześnie nasłuchując jakichkolwiek podejrzanych odgłosów. Na szczęście jedynymi żywymi istotami jakie zobaczył byli jego przyjaciele, którzy wciąż spali spokojnie. Nie usłyszał też niczego innego prócz ptasiego śpiewu i szumu poruszonych wiatrem drzew. Jednak to było za mało, aby go uspokoić. Bez zastanowienia podbiegł do śpiącej grupki i próbował jak najszybciej ich obudzić.

-Hej, hej wstawajcie, szybko! Nie jesteśmy tu bezpieczni!

Mówiąc to zaczął energicznie potrząsać znajdującą się najbliżej niego osobą, chociaż niepotrzebnie ponieważ jego zakłócający ciszę głos wystarczył, aby wyrwać jego towarzyszy z krainy snów. Wszyscy wydali z siebie jęk niezadowolenia i powoli zaczęli otwierać oczy.

- Co jest...? – zapytał półprzytomnie Kevin, który na swoje nieszczęście był właśnie osobą znajdująca się najbliżej Rona.

- Wszyscy zasnęliśmy. – Ron przestał wreszcie potrząsać swoim kolegą.

- Ale... co w tym złego? – Alex próbowała jakoś powstrzymać ziewania.

- Zapomnieliście co się działo w nocy?

Nastąpiła krótka chwila ciszy, podczas której wszyscy zaczęli przypominać sobie ich koszmarną ucieczkę. Teraz do wszystkich przebudzonych dotarło jak poważna jest sytuacja i na jakie niebezpieczeństwo się narazili.

- Rety, pójść spać w takiej chwili... to chyba najgłupszy pomysł na jaki można było wpaść...

Ron powiedział to bardziej do siebie, ale Kevin i tak nie omieszkał się tego nie skomentować.

- Ej! Sam też zasnąłeś.

- Wiem... no wiem...

- Myślisz, że mogą na nas czekać na zewnątrz? – Miley zapytała z niepokojem w głosie.

- Nie słychać nic niepokojącego, ale nie możemy być pewni. Pójdę to sprawdzić i dam wam znać czy jest bezpiecznie.

- Hej, a czemu akurat ty?

Ron zignorował Kevina i ruszył w kierunku dziury w ścianie, przez którą weszli do młyna poprzedniej nocy. Na początku wychylił się ostrożnie i przebiegł uważnie wzrokiem po leśnej gęstwinie, kończąc dopiero w miejscu gdzie zaczynała się wąska, spokojnie płynąca rzeka. Nie zauważywszy niczego podejrzanego zrobił parę kroków na zewnątrz budynku i nasłuchiwał. Gdyby ktoś w ukryciu na nich czyhał i teraz go zobaczył, na pewno już dałby o sobie w jakiś sposób znać, a ponieważ nic się nie wydarzyło Ron uznał, że jest bezpiecznie. Podszedł z powrotem do zawalonej ściany aby poinformować resztę o sytuacji.

- Droga wolna.

Kiedy pozostali dołączyli do swojego przyjaciela, w pierwszej kolejności zaczęli się uważnie rozglądać. Tamtej nocy praktycznie nic nie widzieli i chcieli chociaż trochę poznać okolicę w jakiej się znajdują. Kate uważnie przyjrzała się młynowi. Mimo że w sporej części był zawalony, to jednak niektóre fragmenty budynku były w całkiem dobrym stanie. Strona z kominkiem, w której spędzili noc była zbudowana z jasnych cegieł, zaś druga, większa część z jasnych, gładkich drewnianych desek. Z dachu niewiele zostało, ale z jego szczątków można było przypuszczać, że również był z drewna. Kate zauważyła także sporych rozmiarów koło młyńskie, które jednak leżało zanurzone do połowy w rzece kilka metrów od budowli. Łącząc oczyma wyobraźni te wszystkie elementy dziewczyna stwierdziła, że za czasów swojej świetności ten młyn mógł wyglądać naprawdę pięknie. Jednak teraz nie było czasu na zbyt długie podziwianie okolicy. Sytuacja wciąż była niebezpieczna. Jedyną rzeczą, którą do tej pory udało im się ustalić, albo raczej z którą udało im się wreszcie pogodzić był fakt, że naprawdę znajdują się w tej samej krainie w której wiele lat temu przeżyli swoją przygodę Wirt i Greg. Niestety mimo, że pamiętali sporą część ich opowieści, wciąż nie wiedzieli jak wrócić do domu. Sami gospodarze rancza nie byli pewni jak im się to udało. Dodatkowo nie mogli przypomnieć sobie z historii dziadka Kate żadnej wzmianki o ,,wściekłym tłumie" na usługach Bestii, co wskazywało że są w gorszej sytuacji niż ich poprzednicy. Po kilku minutach wspólnego łączenia wszystkich tych faktów i prób ustalenia jakie podjąć następne kroki, do uszu piątki nastolatków dobiegł dziwny dźwięk – odbijające się echem, delikatne i miarowe stukanie.

Kamu telah mencapai bab terakhir yang dipublikasikan.

⏰ Terakhir diperbarui: Apr 23, 2019 ⏰

Tambahkan cerita ini ke Perpustakaan untuk mendapatkan notifikasi saat ada bab baru!

Over the Garden Wall: Nowe PokolenieTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang