4. PRZEBUDZENIE

34 1 0
                                    

,,... smutek i strach odchodzą w zapomnienie, gdy władzę ma nad tobą ziemi kat."

Słowa złowrogiej, dalekiej, operowej pieśni rozbrzmiewały echem w uszach Kate. Jednak chociaż je słyszała, nie docierały one do jej świadomości, znikając gdzieś w połowie drogi. Wiedziała tylko, że ktoś śpiewa. A to kto, jak blisko i dlaczego było całkowicie nieistotne. Był to tylko mały, krótki przebłysk świadomości i wkrótce tak szybko jak pieśń się zaczęła, tak szybko się urwała, pozostawiając dziewczynę po raz kolejny w mroku i głuchej ciszy.

Ciężko powiedzieć jak długo była nieprzytomna. Jednak w końcu przez otaczającą ją ciszę przedarł się dźwięk, który w pełni świadomie rozpoznała - śpiew ptaków. Im dłużej leżała wsłuchując się w tą melodię, tym bardzie wyraźnie zaczęła odbierać całe otoczenie. Kolejną rzeczą którą poczuła był delikatny podmuch wiatru na jej twarzy, wraz z którym do śpiewu ptaków dołączył się szum liści. Zorientowała się też, że wciąż oddycha, aczkolwiek towarzyszyło temu dziwne uczucie ciężkości. Spróbowała delikatnie poruszyć palcami swojej prawej dłoni i wyczuła coś miękkiego, delikatnego, przypominającego małe, grube niteczki - trawa. Leży na trawie. Znając już mniej więcej swoje otoczenie postanowiła pójść o krok dalej i powoli, z niemałym wysiłkiem otworzyła oczy. W pierwszej chwili poraziło ją ostre światło, przysparzając jej tym samym lekkiego bólu głowy. Jednak chwilę potem jej wzrok zaczął się przyzwyczajać, a kiedy wreszcie całkowicie się wyostrzył, Kate dostrzegła błękitne niebo, przesłonione gałęziami liściastych drzew. Leżała tak jeszcze parę sekund, przeskakując wzrokiem z gałęzi na gałąź i próbując poukładać w całość wszystko, co do tej pory się wydarzyło, a kiedy jej świadomość wreszcie całkowicie do niej powróciła, poderwała się gwałtownie do pozycji siedzącej. Był to błąd. Całe jej ciało ogarną przytłaczający ból, jakby spadła z jakiejś sporej wysokości, obijając się po drodze o kamienie czy inne twarde przedmioty. Najbardziej dawały o sobie znać żebra. Siedziała więc przez chwilę w bezruchu z nadzieją, że moment spokoju złagodzi ból. Nie myliła się. Kiedy wreszcie była w stanie się ruszać, rozejrzała się dookoła i stwierdziła, że znajduje się na jakiejś małej polance w środku lasu. Przed nią w górę pięła się ściana wysokich drzew, a kiedy się odwróciła zauważyła za sobą niewielkich rozmiarów staw. Była całkowicie zdezorientowana. Nie miała najmniejszego pojęcia jak się tutaj znalazła. Próbowała sobie przypomnieć wszystko, co się dzieło zanim straciła przytomność, ale w pewnym momencie jej wspomnienia po prostu się urywały. Jej bitwę z pamięcią przerwał dobiegający ze znajdujących się przy początku lasu zarośli cichy jęk. Dziewczyna zamarła na chwilę zaniepokojona, a po dłuższej chwili ciszy niepewnie zapytała:

- Czy ktoś tu jest?

Zaraz po tym pytaniu zarośla zaczęły się poruszać i wkrótce powoli wychylił się z nich młody chłopak. Początkowe przerażenie Kate ustąpiło miejsca zdziwieniu, kiedy rozpoznała charakterystyczną, czarną sportową kurtkę marki ADIDAS. Szybko podbiegła z zatroskaną minął do chłopaka.

- Kevin! Jeju wszystko w porządku? Co się stało?

- Też chciałbym to wiedzieć. - powiedział, trzymając się za głowę i powoli wstając - Ale ogólnie w porządku, prócz faktu, że wszystko mnie boli.

- Mam to samo...

Kevin rozejrzał się dookoła, zupełnie jak Kate po przebudzeniu. On również nie miał zielonego pojęcia jak się tutaj znalazł i szczerze liczył, że skoro jego kuzynka była tutaj pierwsza, to może już się czegoś jednak dowiedziała. Już miał jej zadać jakieś pytanie, kiedy nagle od strony jeziora doszedł do nich jakiś dziwny bulgot, a na tafli wody pojawiło się sporo bąbelków. Stojąca na brzegu parka wstrzymała oddech, nie wiedząc czego się spodziewać. To mogło być jakieś groźne zwierzę, jakiś krokodyl albo jeszcze coś gorszego. Oboje byli gotowi w każdej chwili do ucieczki. I właśnie w tej chwili z wody gwałtownie i głośno łapiąc powietrze wynurzył się jakiś człowiek, a konkretnie chłopak. Było to tak szybkie i hałaśliwe, że Kevin aż podskoczył z zaskoczenia, a Kate schowała się odruchowa za swojego kuzyna, niemalże wskakując mu na plecy. Tymczasem ,,niespodziewanym gościem" okazał się być nie kto inny jak Ron we własnej osobie. Próbował jakoś złapać równowagę i jednocześnie wyciągnąć coś z wody. Tym ,,czymś" okazała się być półprzytomna Alex, którą chłopak trzymał za przedramię, starając się utrzymać ją nad powierzchnią wody, chociaż sam ledwo sobie z tym radził. Dosłownie parę sekund po wynurzeniu się Alex, z wody (równie gwałtownie co jej poprzednik) wyłoniła się spanikowana Miley, a próbując się złapać czegokolwiek, zawiesiła się Ronowi na szyi, nieświadomie utrudniając mu jeszcze bardziej utrzymanie się na powierzchni. Całe trio, kaszląc i panicznie łapiąc powietrze zaczęło mozolnie zmierzać w stronę brzegu, podtapiając się co chwilę. Ich wędrówki nie ułatwiała zalewająca im oczy brudna woda oraz nierówne, muliste dno sadzawki. Kate i Kevin, otrząsnąwszy się z szoku bez słowa rzucili się na pomoc swoim towarzyszom. Wbiegli na płyciznę, gdzie woda sięgała im niewiele powyżej kolan oraz gdzie bez problemu mogli dosięgnąć topiącej się grupki i tak oto wspólnymi siłami udało im się bezpiecznie dotrzeć do brzegu. Ron, Alex i Miley leżeli teraz roztrzęsieni na trawie. Kaszląc i wypluwając wodę, której się nałykali, próbowali jakoś uspokoić się po szoku jakim było dla nich przebudzenie się na dnie jeziora.

Over the Garden Wall: Nowe PokolenieWhere stories live. Discover now