|26|A ten przystojny Pan to ??

651 69 7
                                    

POV Brook

Z samego rana razem z moim chłopakiem poszliśmy na cmentarz do mojego ojca.
Ubrany byłem w garnitur który miałem na sobie wczoraj A Jack w czarną koszule oraz ciemne spodnie.

- Zostawie was samych- powiedział gdy byliśmy już prawie na miejscu.
Złapałem go za dłoń i nie pozwalając mu uciec podszedłem do świeżego nagrobka.

-Dzień dobry tato- przyrzegnałem się, druga reka cały czas ściskając dłoń Jacka. Byłem bardzo szczęśliwy że jest przy mnie w takich momentach.

-Tęsknię za Tobą wiesz? - zapytałem dobrze wiedząc że I tak nie uzyskam odpowiedzi

- Mam nadzieję że Ci tam lepiej niż tu u nas i że się tam trzymasz- otarłem łze z policzka i kontynuowalem - Chciałem ci kogoś przedstawić, to jest Jack tato. Jack Duff, mój chłopak- usmiechąłem się a chłopak zacisnął moją dłoń bardziej- Nie musisz się martwić, jest dla mnie dobry. Wy już się poznaliście więc wiesz jaki z niego chłopak. Dba o mnie, a przedewszytskim jest. Na pewno byście się polubili..

Monolog do ojca prowadziłem jeszcze około dziesięciu minut po czym oboje opuściliśmy cmentarz.

- Jack, poszedłbyś jutro ze mną też?

- Jasne kochanie- objął mnie ramieniem i pocałował w czubek głowy co nie było trudne ponieważ był dużo wyższy ode mnie

-Może ty dzisiaj zostaniesz u mnie?- zapytałem na co pokiwał głową i spojrzał na zegarek w telefonie

-O mój Boże..

-Coś się stało?- Zapytalem widząc zdziwienie chłopaka

-Zapomniałem że mam na dzisiaj do pracy- krzyknął chowając go spowrotem do kieszeni

-Zobaczymy się później- pocałował mnie przelotnie, chcąc zacząć biec lecz go powstrzymałem

-Pójdę z Tobą poczekaj, I tak to pięć minut nie zrobi różnicy- wzruszyłem ramionami po czym ruszyliśmy do obecnego domu chłopaka

Pov Jack

- Andy pożyczam auto!

-A ty nie w pracy?- zapytał wychodząc z za rogu pokoju będąc w samych bokserkach

-Byliśmy na cmentarzu i zapomniałem że mam na inne dni niż wcześniej

- Jasne weź se, są w przedpokoju - mrunkął I wrócił do pokoju z którego przyszedł

Szybko odpaliłem samochód i razem z Brooklyem ruszyliśmy w stronę mojego zakładu pracy, w którym byliśmy po około siedmiu minutach jazdy.

Kawiarnia była już otwarta.. super czyli napewno szefowa jest I ja stracę pracę..
Szybko poszedłem się przebrać a Brookowi wskazałem miejsce na którym zawsze zasiadał Ryan jak do mnie przychodził.

-Cześć Jack - usłyszałem damski głos

-Alex? Alex! Boże to ty otworzyłaś kawiarnie?

- Tak, pracuje na zmianę razem z Tobą. Dostałam te prace!

-Super, cieszę się! -przytuliłem ją i pogratulowałem, przy okazji mówiąc że już nie będę się spóźniał i nie musi się o to martwić

-A ten przystojny Pan to kto?- zapytala kiwajac głową w stronę pięknego blondyna który nadal miał na sobie garnitur i rozglądał się po lokalu

-Ohhh to jest Brooklyn, mój chłopak- powiedziałem na co pokiwała tylko głową i życzyła nam szczęścia

-Brooklyn to jest Alex- moja koleżanka, Alex to jest mój chłopak -Brooklyn-powiedziałem na co blondyn podniósł się z krzesła i przytulił dziewczynę na przywitanie

-Bardzo miło mi Cię poznać- odparł ukazując szereg białych zębów

-Mi Ciebie również- uśmiechała się i wróciła do obsługiwana dwójki klientów którzy właśnie przyszli

- Jack gapisz się- zaśmiał się blondyn gdy faktycznie zagapiłem się lustrujac jego ciało raz po raz

-Przepraszam, to silniejsze ode mnie. Nie moja wina że wyglądasz w tym tak dobrze

Chłopak rozpiął marynarkę i zdjął, zawieszając ją na oparciu krzesła posyłając mi kolejny uśmiech

-Chcesz coś pić? A może ciasta?- zapytałem biorąc od Alex kartkę z zamówieniem zaczynając przyrządzać jedną kawę lette oraz herbatę

- Chętnie, poproszę- zaśmiał się podwijając rękawy koszuli

Widziałem jak cały czas mnie obserwuje I jakoś mi to nie przeszkadzało.
Gotowe zamówienie podałem Alex, a sam wróciłem do mojego chłopaka podając mu jego ulubioną herbatę oraz kawałek najlepszego ciasta jakiego mieliśmy

-Dziękuję, wiesz co Jack? Bardzo często tu bywam I nigdy wcześniej nie widziałem cie tu żebyś pracował- powiedział nabijając kawałek ciasta na widelec przystawiajc mi go do ust, więc posłusznie zjadłem.

-Pracowałem tylko kilkanaście godzin w tygodniu, może dlatego- odparłem

-Możliwe- powiedział jedząc kolejny kawałek otwierając szeroko oczy gdy ktoś wszedł do lokalu mówiąc miłym głosem 'dzień dobry'

- Co jest?- zapytałem nie wiedząc o co chodzi

- Jack.. to moja matka..- powiedział łapiąc się za głowę dodając- ona nie może mnie tu zobaczyć

- Spokojnie stamtąd cię nie widać- odparłem I poszedłem ją obsłużyć

POV Brook

Patrzyłem z niepokojem jak Duff obsługuje moją matkę..
Była taka miła.. kogo ona chce oszukać? Chyba samą siebie..
Nagle zadała jakieś pytanie, nie słyszałem dokładnie jakie Ale za to widziałem zamieszania Jacka na twarzy.
Wysłuchał jej do końca I ukradkiem spojrzał na mnie po czym zaprzeczył głową podając mojej 'mamie' kawę na wynos po czym opuściła kawiarnie

- Co od Ciebie chciała? - zapytałem

-Pytała o Ciebie Brook..

"HERO" | JACKLYN |Where stories live. Discover now