15. Noc zapomnienia.

4.6K 218 189
                                    

  Cassandrze bardzo podobało się wspólne dormitorium z przyjaciółką. Największym minusem jest jednak to, ze tutaj nie ma jej kto obudzić.

-Cholera. -syknęła gdy spojrzała na zegarek. Za dziesięć minut zaczynają się zaklęcia. Nawet nie zdąży na śniadanie.

Wbiegła do łazienki i szybko się umyła. Rozczesała włosy i zostawiła je rozpuszczone. Ubrała się w szatę Slytherinu i nawet nie malując się wybiegła z pokoju. Całe szczęście bez makijażu wyglądała ładnie.

Wbiegła do sali zaklęć i przeprosiła za spóźnienie.

-Proszę usiąść i zająć się lekcją. -profesor wskazał jej dwa wolne miejsca: jedno obok Riddle'a, a drugie obok Rosiera. Decyzje podjęła w sekundę. Gdy tylko usiadła obok Chris'a ten zapytał ją szeptem.

-Dlaczego nie było cię na zebraniu Śmierciożerców?

Cas mimowolnie walnęła pięścią w pulpit.

-Panna Wilson chyba ma dzisiaj zły humor. Minus dziesięć punktów dla Slytherinu. -profesor świdrował ją przeszywającym wzrokiem i powrócił do lekcji.

-Dlaczego ja nic nie wiedziałam? Rozumiem ze ostatnio nie mieliśmy okazji do rozmowy. -teraz zdała sobie sprawę ze przed dwa tygodnie nie odzywali się do siebie. -Nadal tam należę wiec powinien mi ktoś powiedzieć! -szeptała, lecz ostatnie słowo prawie krzyknęła.

-Chciałem. Zabronił mi. -wytłumaczył się Rosier.

Cas wypuściła głośno powietrze i zamknęła oczy. Przy pierwszej lepszej okazji postanowiła go złapać.

Lekcje ciągnęły się w nieskończoność. Tom omijał Cassandre szerokim łukiem. W końcu nie wytrzymała.

-Riddle! -krzyknęła za oddalającym się chłopakiem. Ten się zatrzymał ale nie odwrócił.
-Dlaczego nic nie wiedziałam o spotkaniu? -dogoniła go i zapytała ciszej.

-Jakoś wypadło mi z głowy. -syknął niczym rasowy wąż.

-Doprawdy? A Ro... -teraz przypomniała sobie ze mogłaby wkopać chłopaka w niemile kłopoty. -Eee... nie brakowało ci czasem prawej ręki?

Tym pytaniem zakłopotała Riddle'a który wreszcie się odwrócił i spojrzał w jej oczy.

-I tak nie działo się nic ciekawego. -powiedział poirytowany przez zęby i zostawił dziewczynę wziąć myślącą o jego pięknych oczach.

                                       ***

Dzień Balu nadszedł bardzo szybko. Cas nie rozmawiała z Tomem wcale. Natomiast zaczęła spędzać więcej czasu z Rosierem który okazał się być dowcipnym i miłym Ślizgonem. Tak.

Cała czwórka jak zawsze usiadła przy stole Węża. Cassandra coraz bardziej była zła na Mulcibera który nadal nie powiedział Rosie co do niej czuje. Za to Rosa cały czas była pewna ze ona i Rosier bardzo do siebie pasują. Może rzeczywiście był dla niej kimś więcej niż przyjaciel.

-Gotowa księżniczko na Bal? -zagadał Rosier do Cassandry. Uśmiechnęła się.

-Oczywiście. A książę?

-Jasne. Jeszcze muszę wziąć jakiegoś białego trestala.

Cała czwórka głośno się zaśmiała. Razem zjedli śniadanie gdy Rosa oznajmiała:

-Ja pójdę się szykować.

Wszyscy troje spojrzeli na nią w szoku. Cassandra spojrzała na zegarek żeby się upewnić czy dobrze usłyszała.

Magia Czasu || Tom RiddleOù les histoires vivent. Découvrez maintenant