16. Zwyciestwo Ślizgonów.

4K 224 176
                                    

Czas mijał w mgnieniu oka. Tak wiec początek kwietnia zwiastuje drugi mecz quidditcha. Tym razem z Gryfonami.

Cassandra dowiedziała się ze Mulciber wreszcie powiedział Rosie co do niej czuje. Bez zwątpienia są najlepszą parą w szkole. Ale mają rywalizację.

Otóż Rosier wyznał miłość Cas i od tamtego pamiętnego piątku są razem.

-To ma być czysta gra. -oznajmił sędzia i dał znak do startu.

Cas poszybowała nad innych graczy.

-Mulciber przejmuje kafla! Podaje do Dołohowa... i oooo... okropny faul! Rzut dla Ślizgonów!

Ścigająca blondynka ustawiła się do rzutu.

-Amanda Smith będzie wykonywać rzut! Obrońca Gryfonów nie ma szans... I TAAAAK! 10 punktów dla Slytherinu! Auuuu!

Gra toczyła się dalej a złotego znicza nadal nie było. Burgess w wolnym czasie przyjrzała się trybuną. Siedział na nich Rosier w towarzystwie jakiejś Ślizgonki... a obok siedziała Rosa trzymająca kciuki. Ale nigdzie nie było Toma... Stop. On mnie nie interesuje...

-Ścigająca Gryfonów widzi znicz!

Cassandra odwróciła się tak gwałtownie ze prawie spadła z miotły.

-Burgess leci prosto na nią! Lecą ramie w ramie... Cassandra wyprzedza Mathilde... Nurkuje w dół! Czyżby... nie to nie możliwe.

Cassandra zmyliła przeciwnika i zanurkowała w dół. Zwrot Wronskiego wreszcie się przyda.

-Jest coraz niżej... Zaraz się rozbije!

Trybuny zaczęły przeraźliwie krzyczeć. Lecz ona wiedziała co robi. Ćwiczyła to tak długo ze można powiedzieć: jest perfekcjonistką.

-CAL OD ZIEMI ODBIJA! CO ZA WSPANIAŁY ZWROT WROŃSKIEGO! Auuu! Ooo... Mathilda rozbija się na ziemi!

Gwizdek. Na boisko wbiega pani Pomfrey i cuci szukającą. W między czasie Cas patrzy na punkty: 150:100 dla Ślizgonów! Musi złapać znicz!

Gwizdek. Gra wraca do normy. Burgess krąży nad boiskiem i szuka złotej kulki. Jest.

Szarpnęła miotłą. Z zawrotną prędkością ruszyła w pętle przeciwników.

-Burgess widzi znicza!

Gra momentalnie się zatrzymała. Wszyscy teraz patrzyli na Burgess i Mathilde która siedziała jej na ogonie. Wyciągnęła rękę. Cale dzielą ją od znicza.

-TAAAAK! BURGESS MA ZNICZ! 150 punktów dla Ślizgonów! No, taka piękna ściągająca musiała to zrobić...

Krzyki z trybun zagłuszyly komentatora. Zleciała na dół razem z drużyną. Tam ścisneli się i zaczęli śpiewać:

-Gryfoni nie umieją grać! W tym roku Puchar jest nasz! Gryfoni będą czyścić kible! Ślizgoni będą mieć imprezę!

***

W Pokoju Wspólnym Ślizgonów impreza trwała w najlepsze. Dołohow przemycił z Hogsmeade piwa kremowe i Ognistą Whiskey. Drużyna sobie nie żałowała.

Natomiast Riddle wśród imprezy siedział i co chwile zerkał na poczynania młodej Burgess. Aż go skręcało jak widział ją z tym Rosierem...

Cassandra miała taki mętlik w głowie ze nie bardzo wiedziała co się dzieje. Pocałowała Rosiera i usiadła na kanapie. Tam głowa jej się przechyliła i nawet niewiadomo kiedy usnęła.

Riddle westchnął głęboko i wstał. Odłożył książkę i ruszył przez tłum. Doszedł do sofy i przyjrzał się Cassandrze. Po chwili zdał sobie sprawę co robi. Wziął ją na ręce i podszedł do Rosy.

-Gdzie jest wasze dormitorium? -spytał jak zwykle zimno i obojętnie.

-Tam...

-Odłóż ją Riddle!

Tom odwrócił się na pięcie. Gwar ucichł i wszyscy teraz patrzyli to na Riddle'a to na Rosiera.

-Stary uspokój się... -Mulciber próbował uspokoić Chrisa.

-Nie widzisz co on robi?! Trzyma moją dziewczynę...

Nagle ucichł jakby niewidzialna przepaska pojawiła się na jego ustach. Rosa zauważyła o co chodzi. Tom trzymał w górze rękę skierowaną na Rosiera. Zacisnął pieść i Chris upadł na podłogę wijąc się.

-Cholera Riddle! Zabijesz go! -krzyknęła blondynka. Kilka dziewczyn krzyknęło.

Tom opuścił rękę.

-Zaprowadź mnie do waszego dormitorium.

Rosa otworzyła mu drzwi do ich pokoju. Riddle wszedł i ułożył brunetkę na łóżku. Teraz mógł spokojnie jej się przyjrzeć. Miała kruczoczarne lekko falowane włosy. Blada cera... jednak nie tak bardzo jak jego.

Cas zaczęła się wić na łóżku. Jej krzyk wypełnił pokój.

Powoli podszedł do łóżka. Uklęknął i złapał jej zimną dłoń. Nadal krzyczała.

Nie mógł tego słuchać. Wstał i pochylił się nad łóżkiem. Głowę dziewczyny przytulił do swojej klatki.

Przestała krzyczeć i bardziej wtuliła się w tors Toma. Jego klatkę wypełniło przyjemne ciepło...

Jak poparzony wypuścił głowę Cassandry. Znowu się na tym przyłapał...

-Muszę unikać tej dziewczyny... -szepnął do siebie.

Wyszedł z dormitorium cicho zamykając drzwi. Gwar znowu ucichł i patrzył na niego. On zwinnie unikał ich spojrzeń i podszedł do Mulcibera.

-Ogłoś ze najbliższe spotkanie za miesiąc. Nie wcześniej. -syknął cicho.

-Oczywiście Panie.

Magia Czasu || Tom RiddleWhere stories live. Discover now