Wróciłem jak najszybciej do domu i zająłem się rannym zwierzakiem. Jego łapka wcale nie wyglądała dobrze, a z rany nadal sączyła się krew, pomimo upływu czasu.
Jako zabójca miałem też doświadczenie w opatrywaniu, więc wiedziałem czego będę potrzebować do zabezpieczenia i odkarzenia. Posadziłem Jimina na oparciu wanny i pobiegłem do piwnicy, w której trzymałem różne preaparaty, ale również bandaże plastry i spirytus (nie ten do picia :')).
Wróciłem, jak najszybciej do łazienki, a kiedy stanąłem w drzwiach, upuściłem trzymane rzeczy, nie dowierzając własnym oczom.
W miejscu, gdzie zostawiłem kota siedział nagi chłopiec o blond włosach i niebieskich oczach. Między blond kosmykami wystawała para kocich uszy, a za samym chłopcem poruszał się ogon.
- K-kim jesteś? Gdzie jest Jimin i jak się tu dostałeś?! - krzyknąłem, badając przenikliwie otoczenie.
- Yyongi Oppa, t-to ja Jimin...- rozkleił się, jego drobne ciało przeszły dreszcze, a on wystawił przed siebie dłoń, która była przebita na wylot, tak jak łapka kocura.
- Jak to jesteś Jimin? On jest kotem.
Widziałem jak drży mu warga, a on sam wyglądał jakby zaraz na nowi miał wybuchnąć płaczem. Ręka musiała przysparzać mu dużo bólu i jak zazwyczaj nic nie odczuwałem, patrząc na cierpinie innych, to w tym wypadku zaczęło boleć mnie serce.
Postanowiłem mu pomóc, może ta sytuacja z kotem się wyjaśni. Podszedłem do niego bliżej, kucając przed nim i złapałem jego zdrową dłoń, między dwie swoje.
- Hej, spokojnie. Zaraz to opatrzymy i będzie lepiej, okej? Tylko proszę, nie płacz już. - podniosłem jedną rękę i kciukiem starłem spływające po jego policzkach łzy.
Spazmy płaczu były coraz rzadsze, a blondynek zaczął wracać do normalnego oddechu, co mnie uspokajało.
Dokładnie opatrzyłem jego rękę, najpierw odkażając spirytusem, na co się skrzywił i zacisnął zdrową dłoń na moim ramieniu sycząc przeciągle.
Obandażowałem ściśle ranę i popatrzyłem w zapłakane oczy blondyna. Przeskanowałem całą jego twarz; był śliczny. Jego duże, niebieskie oczy od razu przyciągały wzrok, mały nosek, który aktualnie był czerwony od płaczu i pełne, malinowe usta, aż prosiły się o pocałunki.
Kucnąłem przed nim i spojrzałem prosto w jego oczy.
- Czy teraz możesz mi wyjaśnić o co chodzi? - starałem się mie brzmieć oschle, co wcale nie było łatwe. Na szczęście chłopak się już uspokoił, a jedynym śladem po płaczu były napuchnięte i zaczerwienione oczy.
- No....bo ja jestem hybrydą! To znaczy, że mogę zamienić się w kotka, ale mogę też być człowiekiem, tyle że z uszkami i ogonkiem.
- Chcesz mi wmówić, że mój kot to ty, tylko że w innej postaci? Proszę cię, mogłeś wymyślić lepszą wymówkę...JIMIN?! - w trakcie kiedy mówiłem chłopaka spowiła błękitna mgiełka, a po chwili na wannie siedział śnieżnobiały kot z zabandażowaną, przednią łapą.
YOU ARE READING
Excellent lovers//yoonmin
FanfictionO kociej hybrydzie, szukającej ciepła i prawdziwego domu lub O zabójcy na zlecenie, który nikogo nie potrzebuje. Enjoy ^^ start 290918 koniec 120119 #2 w yoonmin 070119 #1 w yoonmin 110119 #1 w murder 060219 #3 w kawaii 060419 #4 w kimseokjin 290319...