Rozdział 8.

2K 184 13
                                    

- Ugh - ciężko westchnął Lance, zmuszając się do żwawego marszu na pokład główny, gdzie podobno czekał na niego Coran. Czego chciał ten wąsacz i czy nie mógł chcieć tego kiedy indziej? Aktualnie niebieski paladyn nie pogardziłby odpoczynkiem. Bezruchem. O, jak nie chciał się ruszać! Niestety, dopóki był w kosmosie, nie było to możliwe, chyba powinien już się do tego przyzwyczaić przez ten ostatni rok.

- Wreszcie jesteś, Lance! - krzyknął Alteańczyk, kiedy Latynos dotarł do miejsca, w którym ten się znajdował. Kiedy nikt mu nie odpowiedział, rudzielec odwrócił się i spojrzał na skrzywionego nastolatka. - Coś nie tak, mój ulubiony paladynie?

- Nie, wszystko w porządku, Coran. Czemu chciałeś mnie widzieć?

- Aktualnie, potrzebuję twojej wiedzy o Ziemianach.

- Czemu akurat mojej? - zapytał Lance, wydając przed tym przeciągłe jęknięcie. Dlaczego on? Przecież na tym statku było więcej Ziemian? Posłał po niego Shiro, a przecież mężczyzna także pochodził ze wspomnianej planety...

- Jesteś moim ulubionym mieszkańcem twojej planety, to chyba jasne. Ufam w niezachwianą prawdziwość twoich informacji - Mieszkaniec swojej planety wysłał powątpiewające spojrzenie w stronę mieszkańca innej planety. Mieszkaniec drugi pogładził się po swoich wąsach, jakby musiał coś przemyśleć. - Numer piąty zajęty jest czymś w jej pokoju, a duży psuje moje potrawy w kuchni. Pół-Galra, jak wiesz, jest niezbyt mobilny w tym momencie, a Shiro...

Lance uśmiechnął się pod nosem na wieść o niezbyt mobilnym Keith'ie, a wytłumaczenie za niewybranie Takashi'ego nie nadeszło. Westchnął więc tylko i ostrożnie oparł się o ścianę obok kosmity. Ten zrozumiał, że może już przejść do konkretów i zaczął zadawać pytania, na które potrzebował odpowiedzi do niezrozumiałej przez McClaina rzeczy.

****

Niebieski paladyn nieprzytomnie szedł przez korytarz w stronę swojego pokoju. Coran przeprowadził z nim wywiad życia, chyba nawet dłuższy od tego, z jakim musieliby się zmierzyć wszyscy członkowie drużyny Voltrona po powrocie na Ziemię. Lance nie miał zielonego pojęcia, po co mu były wszystkie te informacje i ani razu nie otrzymał odpowiedzi, kiedy kilka razy zadał takie pytanie. No ale trudno, teraz był po prostu zmęczony i fizycznie, i psychicznie. Jedynym, co chciał teraz zrobić, było położenie się na swoim łóżku i niewstawanie z niego przez kilka dni.

Rodzina. Przypomniał sobie wszystkich. O, jak on za nimi tęsknił! Nie widział już ich cały rok... to o wiele za długo. Nawet będąc uczniem Garnizonu przez te kilka lat, spotykał się ze wszystkimi najpóźniej co miesiąc. Czy istnieje możliwość powrotu na Ziemię? Czy Galranie nie mogą po prostu dać im spokoju?

- Hej, Lance! - krzyknął bardzo znajomy głos osoby przy kości, która klepnęła go mocno w plecy. W jednej chwili wzdrygnął się z niespodziewanego bólu, po czym jakimś cudem udało mu się odwrócić.

- Hunk, stary, bez przemocy, proszę - odpowiedział Kubańczyk, mierząc Samoańczyka nieprzychylnym spojrzeniem. Ten podniósł ręce w uspokajającym geście i powiedział, by Lance trochę wyluzował. Po tym się uśmiechnął i ruszył za z powrotem idącym przyjacielem.

- Gdzie byłeś?

- U Corana. Dorwał mnie na krótki wywiadzik i chciał się dowiedzieć wszystkiego o Ziemi. Co go nagle na to wzięło? Przecież żyjemy razem już jakiś rok? - odpowiedział McClain, szukając wzrokiem... czegoś. Chyba tak po prostu skanował wzrokiem okolicę, może w poszukiwaniu jakichś bezsensownych pułapek, które nie miałyby logicznego sensu w bytności w tutejszej okolicy. Może po prostu chciał czymś zająć swoje myśli.

- Nie chodzi mi o dzisiaj. Gdzie byłeś w nocy? Bo nie w swoim pokoju - doprecyzował Hunk. Jego kolega w jednej chwili się wzdrygnął, lecz szybko odpowiedział:

- Znalazłem jakiś pokój na niższym piętrze i tam mi się tak jakoś przysnęło.

- Uhuh. A co u Keith'a? - Garrett nagle zapytał i wyskoczył z tym pytaniem jak Filip z Konopi. Partner jego rozmowy wyraźnie się wzdrygnął, po raz kolejny w ciągu kilku minut. Oprócz tego wyraźnie się zająknął w swojej następnej wypowiedzi. Wybitnie podejrzanie zachowanie.

- C-czemu mnie o niego pytasz?

- Spędzałeś z nim więcej czasu niż ktokolwiek inny, to chyba normalne, że pytam ciebie. A myślałeś, że z jakiego powodu? - To ostatnie pytanie brzmiało, jakby osoba, która je zadała, znała na nie odpowiedź. Jak zresztą prawdopodobnie było. Lance zamiast odpowiedzieć, doskoczył do drzwi swojego pokoju.

- Idę spać, do później - powiedział tylko, zanim zniknął w swoim kąciku. Hunk przez chwilę stał w miejscu, uśmiechając się sam do siebie, po czym ruszył trochę dalej wgłąb korytarza, ku pokojowi czerwonego paladyna. Zapukał do drzwi, po czym je otworzył, kiedy usłyszał niewyraźny głos, który pozwolił mu na wejście.

Zauważył Koreańczyka leżącego na łóżku, zakopanego we własnej pościeli. Jego spojrzenie spotkało się z fioletowymi tęczówkami starszego chłopaka, który patrzył się na niego z deczka nieprzytomnie. Chyba musiał się przed chwilą obudzić. Ale wyraźnie wyglądał już dużo lepiej. Może to choróbsko już mu przeszło?

- Wszystko z tobą w porządku, Keith? - zapytał po chwili Hunk, przesuwając się do przodu o kilka kroków. Odpowiedziało mu ciche potwierdzenie, brzmiące trochę jak... mruknięcie? Po tym czerwony paladyn z powrotem zamknął oczy, jakby przegrał ze snem. Garrett uśmiechnął się na ten widok. Czerwony paladyn zazwyczaj wyglądał, jakby prawie w ogóle nie sypiał, a teraz przynajmniej mógł trochę odpocząć. Ciekawe, czy Lance mu w tym wcześniej nie przeszkadzał... Nie, nie jest przecież aż taką wredotą, by pogarszać stan swoich chorych przyjaciół.

Samoańczyk cicho wyszedł z pokoju i zamknął za sobą drzwi, uważając, by znowu nie zbudzić Kogane'a. Niech sobie dobrze wypocznie. A tymczasem trzeba wracać do poprawiania pokładowego menu.

.

.

.

Hullo, ludziska! Więc mamy kolejny rozdzialik tejże książki, jak prosiła taki_losiek. Jutro prawdopodobnie pojawi się jeszcze rozdzialik "Stronger than You, Tailor", a jak nie, to najpóźniej do środy :D

Tak więc to tyle na teraz ^^

Do przeczytania! ;)

Help (Klance) - zakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz