23. Czysta prawda

6.5K 480 79
                                    

LARISSA

Clary mknie między drzewami jakby się palił grunt pod łapami, ale wcale się nie dziwię. Z każdą sekundą zbliżamy się do nieuniknionego. Na końcu tej drogi będzie czekać tylko śmierć i krew. Gdy przedzieramy się przez ostanie krzewy już widzę to czego się spodziewałam. Na polanie stoi armia ojca i jego we własnej osobie naprzeciwko Alfy i Lucasa. 

- Zeskakuj! - nakazuję mi Clary, a sama wybiega przed Lucasa i ryczy na wampiry.

Jednak ojciec nie cofa się nawet o krok, a tylko ściąga kaptur z głowy i uśmiecha się groźnie.

- Witaj córko. - zwraca się w moim kierunku.

LUCAS

Czy on powiedział córko?! Larissa wychodzi zza zebranych i podchodzi do tej gnidy.

- Witaj ojcze. - mówi do niego, a ja czuję się jakby ktoś wbił mi złoty sztylet w serce. To jest jej ojciec? Czemu mi nie powiedziała?

- Przetrzymywaliście moją własność! - pijawka zwraca się do moich rodziców.

- Była tu z własnej woli. - odpowiada moja matka wracając do ludzkiej formy.

- Oj Clary, widzę że buźka nadal się nie wygoiła. - śmieje się ta gnida na co warczy ojciec. - Ucisz kundla albo sam to zrobię. - spogląda na ojca.

- Wypatroszę cie za zabicie mojej siostry! - warczy mama.

- Chodzi ci o tą marną sukę, która próbowała mnie zatrzymać? - mama zaciska pięści.

- Zabiję cie! - czuję gniew matki, jest aż tak ogromny.

- Wątpię Clary. Nie jesteś już taka jak kilkanaście lat temu. Brak ci motywacji, a po drugie czy ty myślisz, że jakiś murek obroni ciebie i twoją marną rodzinę? - podchodzi do Larissy i patrzy na nią srogo. - Zawiodłaś mnie córko, ale z tobą rozprawię się w domu. - mówi do niej po czym znów spogląda na mamę. - Stałaś się słaba Clary.

- Słaba? To ty użyłeś mojej krwi do ożywienia własnego dziecka! - czy ja dobrze słyszę? O co tu chodzi? 

- Clary już dawno ci powiedziałem, ty sporo rzeczy nie wiesz i nie masz pojęcia czym wy tak naprawdę jesteście. - Larissa nawet na mnie nie spojrzy. Dlaczego mi to zrobiła?

- No czym jesteśmy? My tylko próbujemy żyć, ale to ty masz problem! - krzyczy mama.

- Gdybyś wtedy zrobiła co ci kazano, to nikt by nie zginął. - odpowiada pijawka. 

- Twojego ojca powinnam jako pierwszego zabić. - syczy mama, a Giovannio obnaża kły.

- Jak śmiesz!?

- Dorwę cie! Nie dziś to jutro, tego możesz być pewien. - Larissa spogląda na mnie i widzę jej ból.

- Chyba nie zabijesz ojca mate twojego syna. - skąd on wie? 

- Nie obchodzi mnie kim jesteś dla Larissy i tak odpowiesz za to co zrobiłeś. - Larissa patrzy przerażona to na mnie to na moją matkę.

- I co pozbawisz ją ojca? Jedynej rodziny? Chyba dobrze wiesz jak to jest nie mieć rodziny i na dodatek nawet ich nie pamiętać. - podchodzi do Larissy i głaszczę ją po głowie.

- To twój ojciec mi to zrobił, to on założył blokadę i to przez niego nic nie pamiętam. - zwraca się do pijawki, a Larissa patrzy na moją matkę tak jakby nad czymś myślała.

- Zrobił to co musiał. - spogląda na mnie. - Ma twoją krew. Jest silny, nawet silniejszy od ciebie. - mówi, gdy mama mnie zasłania swoim ciałem.

- Precz od mojego dziecka! - warczy, a ja zaczynam wszystko rozumieć. Nagle Król przechyla głowę Larissy i patrzy wściekłym wzrokiem na znak po ugryzieniu.

- Jak śmiałeś dotknąć tego co nie twoje! - syczy w moją stronę po czym z całej siły uderza Larissę w twarz, która upada na ziemię. Próbuję do niej biec, ale mama chwyta mnie mocno i kręci głową. - No dalej chłopcze spróbuj jej pomóc. - zachęca mnie śmiejąc się histerycznie.

- Mamo proszę. - błagam matkę by mnie puściła.

- Nie teraz synu. - mówi oschle.

- No córko wołaj swojego księcia by cie uratował. - podnosi Larissę na szyję. - No co? Straciłaś głos? - ściska jej gardło bardziej. - Mówiłem ci, że jesteś tylko marną podróbką wampira, to mnie nie słuchałaś. - puszczą ją, a ona upada trzymając się za gardło.

- Wynoś się, zanim cię wypatroszę. - odzywa się mama mocniej mnie trzymając.

- Mamo, błagam cie! Ona nie może z nim pójść! - krzyczę.

- Jeszcze tu wrócę Clary, ale następnym razem po ciebie. - zakłada kaptur i łapie Larissę za rękę.

- Larissa! - krzyczę do niej, ale ona tylko szlocha.

- Wybacz mi Lucas. - słyszę jej piękny głos. 

- Lirsha, błagam! - to nie może się tak skończyć.

W jednej chwili wampiry znikają pośród drzew, a ja czuję jak serce rozrywa mi się na pół. Straciłem ją. Próbuję ruszyć za nimi, ale mama tylko mocno mnie łapie, po czym mnie przytula.

- Mamo!

- Wiem, Lucas. - wtulam się w ramiona matki. - To boli, ale to jej decyzja. Gdyby chciała, to by została.

- Ale ja ją kocham! 

- Wiem. - nigdy nie czułem takiego bólu. To jak stracić część siebie, tą lepszą część. 

- Dlaczego mnie zostawiła? - pytam mocniej ściskając mamę.

- Synu, gdyby powiedziała choćby słowo, to zabiłabym tą pijawkę na miejscu, ale to jej decyzja i nie mogę nic zrobić, a w dodatku widząc, że to jej ojciec, to nie mogę tego zrobić. To jej jedyna rodzina. Nie mogę go zabić wiedząc, że zostanie sama. Ja wiem jak to jest i ona nie zasługuję na taki los. - tłumaczy mama.

- Ale on jest nienormalny. Nie wiadomo, co on jej zrobi. - mama ściera moje zły i widzę jak ojciec stoi nad matką.

- Wiem synu, ale to jej decyzja.

- Tato, proszę. Ty dobrze wiesz co on zrobił mamie. - spoglądam na ojca.

- Lucas, nie możesz się narażać. Wie o tobie i twojej sile. - tata patrzy na mnie współczująco. - Ale wiem synu, co przeżywasz. 

- To co mam robić? - pytam rodziców.

Moi kochani, oto mamy powrót Giovannio.😈😈😈💥🔥 Mam nadzieję, że rozdział się spodoba i nie jest krótki.😂😂 Miłego czytanka jak zawsze.😘😘😍❤

Przez NIENAWIŚĆ do MIŁOŚCIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz