30. Szkolenie

5.8K 447 95
                                    

LARISSA

Blondynka zwana Lusy podchodzi do Clary i przytula ją. Po chwili jednak odwraca się w moją stronę i marszczy nos. 

- Wampir. - syczy i zasłania Clary własnym ciałem.

- Lusy, uspokój się to mate Lucasa. - przepycha blondynkę i uśmiecha się do mnie ciepło. - Larissa, proszę znajdź mojego męża i przyprowadź go do mnie jak najszybciej. - przytula mnie i jeszcze raz uśmiecha.

- Dobrze. - mówię i opuszczam salę, a następnie budynek szpitalny. 

Na zewnątrz już nie czuję się tak bezpiecznie jak w środku. Jest tu tyle zmiennych, że wręcz nie widzę wolnej przestrzeni. Podchodzę do pierwszego zmiennego i pytam gdzie mogę znaleźć Alfę, jednak on zbywa mnie warknięciem i odchodzi. Nie pasuję tu. Nie jestem jedną z nich. Oni nigdy mnie nie zaakceptują. Pomimo, że jestem związana z Lucasem, to i tak nic to nie da. No właśnie Lucas, to jest temat ciekawy. Ciekawe gdzie on jest i co robi? Zostawił mnie samą i nawet nie raczył powiedzieć słowa, zresztą po jego reakcji, kiedy go dotknęłam, to chyba nawet lepiej, że go tu nie ma. 

Czuję się zraniona przez niego i to mocno. Myślałam, że będzie mnie bronił, że jestem dla niego ważna, ale widocznie się myliłam. 

Nagle zauważam Cassie i szybko do niej podbiegam. Ostatnia nadzieja w niej chyba, że ona też się ode mnie odwróciła.

- Cassie! - krzyczę doganiając ją.

- Lari? - patrzy zdziwiona. - Wróciłaś? - pyta.

- No tak jakby, ale to nie ważne teraz. Pomożesz mi znaleźć Alfę? - pytam prosto z mostu. - To bardzo ważne. - dodaję.

- Taa, jasne. - odpowiada widocznie zdziwiona. - Jest na końcu placu treningowego. Jeśli się nie mylę, to właśnie odbywają się walki. - tłumaczy i wskazuję palcem na tłum zmiennych.

- Nie ma innej drogi? - pytam nie chcąc przeciskać się przez tłum wilkołaków i koto-łaków, którzy szczerze mnie nie lubią, a wręcz nienawidzą. 

- Raczej nie, a co? - patrzy znowu zdezorientowana.

- Nie, nic nic. - odpowiadam i ruszam w paszcze lwa.

Każdy patrzy na mnie z byka i marszczy nos na mój widok i zapach. Za mną podąża ciekawa Cassie, z jednej strony to nawet dobrze, bo jak na razie to tylko ona jedyna jeszcze na mnie nie warczy. W końcu docieram na środek polany, gdzie rozgrywa się walka pomiędzy dwoma wilkołakami. Potężny Alfa walczy z mniejszym ale za to szybszym szarym wilkiem. 

Tłum zaczyna krzyczeć kiedy pierwsza krew ścieka na ziemie. Alfa wgryza się dość głęboko w szyję przeciwnika, jednak szary wilk nie daje za wygraną, bo walczy dalej. Koniec końców pada, a Alfa wyje głośno i długo. 

To moja szansa podchodzę do bestii i próbuję coś wykrztusić, ale kiedy jego ślepia na mnie spoglądają to zamieram w miejscu.

- Czego chcesz? - słyszę warczenie w głowie, co jeszcze bardziej mnie paraliżuję. 

- Luna cie wzywa. - wykrztuszam w końcu, po czym natychmiast słyszę warczenie.

- Moja żona leży w śpiączce! Jak śmiesz?! - dosłownie kilka centymetrów od mojej twarzy znajdują się ostre kły, po których nadal ścieka krew przeciwnika, który nawiasem teraz zostaje ciągnięty przez innych w stronę szpitala. 

- Wybudziła się i prosi abyś jak najszybciej do niej przyszedł. - mówię zamykając oczy. Nagle czuję jak ziemia wibruję, a gdy otwieram powieki widzę jak czarna bestia mknie w stronę szpitala. Szkoda, że dla Lucasa nie jestem tak ważna jak Clary dla Alfy. 

CLARY

Rozmawiam z Lusy o jej ostatnich miesiącach, gdy nagle do sali wpada nagi Yuri.

- Yuri, do jasnej cholery nie świeć gołym tyłkiem przed Lusy! - syczę na co on tylko podchodzi do mnie i przytula mocno.

- Moja Lirsha, nie rób mi tego nigdy więcej. - powarkuje w moje włosy.

- Uspokój się i przede wszystkim ubierz coś na siebie. - odpycham się po czym widzę niesmak w oczach Lusy.

- A teraz mi kurwa powiedz, jakim prawem zataiłaś informację o dziecku!? - wrzeszczy nagle, że aż podskakuję słysząc ostry ton.

- Nie krzycz na mnie! To po pierwsze, a po drugie to wiedziałam jak zareagujesz! - odgryzam się.

- No jak zareagowałem?! - nadal krzyczy.

- No właśnie tak! Krzyczysz na mnie i nie dajesz nic wyjaśnić. - łapie się instynktownie za brzuch w którym rośnie nasze drugie maleństwo.

- Przez tego idiotę, nasze dziecko nie żyje! Jak mam niby reagować? - pyta już spokojnie.

- Nie prawda. Nasze maleństwo żyje. - łapie jego rękę i przykładam w miejscu w którym przed chwilą to ja trzymałam rękę. - Czujesz drgania? - pytam, a po chwili widzę jak jego źrenice się rozszerzają. 

- To niemożliwe. Edgar mówił że... 

- Bla bla bla. On wie swoje, a ja swoje. - mówię i uśmiecham się kiedy Yuri klęka i całuję mój brzuch. 

LARISSA

Błąkam się po domu głównym od kilku godzin i nie wiem co ze sobą zrobić. Do Clary nie pójdę, bo odkąd Alfa dowiedział się, że jego mate wstała, to nie odstępuje jej na krok. Siadam na schodach, gdy nagle koło mnie siada ta cała Lusy. Jest naprawdę ładna. Wysoka, wysportowana i przede wszystkim jest między swoimi.

- Nie pasujesz tu. - odzywa się po chwili milczenia.

- Dobrze o tym wiem, więc nie musisz mi o tym przypominać. - przecieram twarz dłońmi.

- Mało mnie interesujesz, ale skoro Clary kazała cie wyszkolić to musisz być ważna. - odwracam głowę nie dowierzając co słyszę. Jakie szkolenie?!

- Słucham? - pytam ze skrzywioną miną. 

- Zapraszam na szkolenie. - wstaje i pokazuje drzwi.

Moi kochani mamy rozdział. Larissa zaczyna szkolenie, ale z kim? Jak Lusy zareaguję na wiadomość o tym że szkoli córkę zabójcy własnej bliźniaczki?😜Może odrobinę opóźniony, ale jest.😘😍 Mam nadzieję, że to wybaczycie, ale ostatnio ciężko z czasem, dlatego jest taka nieregularność. 😕Jednak postaram się zmienić. Obiecuję!!🙃😜😂

Przez NIENAWIŚĆ do MIŁOŚCIKde žijí příběhy. Začni objevovat