63. Podnieś głowę i spójrz na mnie.

2.3K 111 21
                                    

"Powroty rodzą różne złudzenia, wśród nich to, że przeszłość może gdzieś trwać, cudem zachowana na jakiejś zapomnianej wysepce rzeki czasu. To złudzenie nazywamy nostalgią."


Minął długi i niekończący się tydzień.

Kostek nie odzywał się, jednocześnie nie odbierając żadnych telefonów ani nie odpisując na wiadomości. Trochę mnie to zaniepokoiło, ale nie mogłam zwariować z powodu jednego smsa. Pewnie coś się stało, ale dlaczego nagle przestał się w ogóle odzywać? Owszem, nigdy nie mieliśmy zbyt dobrego kontaktu, ale pomógł mi z Kamilem. To właśnie dzięki niemu, dowiedziałam się o Kaśce i tych wszystkich zdradach... Ufałam mu w jakiś sposób, chociaż moje zaufanie nie było bezgraniczne. Zdawałam sobie sprawę, że każdy mógłby mnie skrzywdzić, ale nie on.

Sprawa Jowity nabrała na sile. Jej twarz pokazywano w telewizji, w prasie i na plakatach. Zdawać się mogło, że Mirek chciał wzbudzić poczucie winy w sprawcy, mając nadzieję, że przyzna się do skrzywdzenia jego najukochańszej córeczki. Wątpiłam to, równie mocno co mój ojciec, który stawał na głowie, aby przyspieszyć działanie prokuratury i zmobilizować policję do poszukiwania potencjalnych oskarżonych. Zdaniem Magdy, nikomu nie chciało się niczego szukać, bo spisali sprawę na straty, już wrzucając ją do archiwum tych „Nierozwiązanych". Tata próbował wykorzystać swoje znajomości, ale każdy wzruszał ramionami, bo nie było żadnych poszlak. Nie było nic!

Problemem okazało się marne życie towarzyskie Jowity. Nie była zbyt popularna, ani zbyt lubiana, bo była typem samotniczki. Uczyła się świetnie, zgarniając stypendium naukowe. Przez profesorów była postrzegana, jako najpilniejsza i najlepsza studentka. Przepowiadali jej szybką karierą lekarską oraz masę tytułów, które mogłaby bezproblemowo zdobyć. Wszystko przepłaciła kosztem przyjaciół, których po prostu nigdy nie miała.

Niby ją znałam, ale minęło trochę lat, a każdy z nas poszła do innej szkoły, wybrała inną drogę. Ja chciałam zostać prawnikiem, a potem adwokatem z prawdziwego zdarzenia, a ona – lekarzem.

Znajomość z Adrianem stała się czysto przyjacielska. Zostaliśmy przyjaciółmi na facebooku, jak to określił sam Superman. Na nic nie liczył, bo każdy jego sms był całkowicie normalny, pozbawiony jakichkolwiek dwuznaczności. Byliśmy po prostu kumplami, wbrew temu, co ubzdurał sobie Maks.

No właśnie... Maks.

Jego krótkie i zwięzłe „Okej" przekreśliło wszystkie szanse, że kiedykolwiek zostaniemy kumplami lub przyjaciółmi. Obiecał, że cała armia Bastków go nie zatrzyma, a poddał się z powodu dwumiesięcznej rozłąki. Potraktował mnie jak niedojrzałą nastolatkę, która ma pstro w głowie i odechciało mi się utrzymywania z nim kontaktu. Nie wiem, może nie powinnam była pisać żadnych smsów, tylko do niego zadzwonić, albo poprosić o przyjazd? Może nawet, udałoby mi się wyjechać na jeden dzień! Oczywiście, zanim wynikła sprawa Jowity...

Znajomość Sabiny i Janka, nabrała rozpędu. Jak tylko wyjechał do Krakowa, praktycznie cały czas do siebie dzwonili, pisali smsy. Pilna i grzeczna Sabina, nagle zaczynała być upominana na lekcjach i wzywana do ostatnich odpowiedzi, które nic nie mogły zmienić, bo już dawno było po konferencji. Miała taki rozmarzony wzrok, że Nastka często się z niej nabijała, pewnie w duchu zazdroszcząc. Może nie Janka, ale tej całej obwódki, którą miała ich znajomość.


W piątek, wyszłam ze szkoły z cichym westchnięciem ulgi, bo wszyscy rozprawiali o studiach, szalonych wakacyjnych imprezach oraz o maturach. Dokładnie za tydzień, mieliśmy się spotkać ten ostatni raz, a potem raptem kilka dni i pierwsze matury.

Szepcząc... zostań [ZAKOŃCZONE]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant