90. Zniknęły wszystkie powody, przez które musiałem wyjechać.

2.3K 113 10
                                    

"Jest w nim coś. Może ten uśmiech, może oczy, a może fakt, że słucha kiedy mówię. Cokolwiek to jest, cholernie przyciąga."


– Przepraszam – powtórzyłam, bo Maks wyglądał na niewzruszonego. Wpatrywał się we mnie i byłam przekonana, że za chwilę zrobi prawdziwą awanturę. Należało mi się, bo mogłam do niego nie dzwonić.

Zresztą, co mu miałam powiedzieć? „Zwolniło się miejsce, bo zerwałam z Kostkiem, więc możesz skorzystać"? Czy nie brzmiałoby to samolubnie? I czy przypadkiem, Nastka właśnie tego nie miała na myśli? Nie miałam głowy do zastanawiania się nad tym, bo musiałam szybko wybrnąć z tej sytuacji, a nie miałam zbyt wiele czasu, który wściekle pędził do przodu, doprowadzając mój żołądek do okropnych skurczy.

– Przepraszam, Maks – powtórzyłam ponownie, a ramiona bezwładnie mi opadły. – Nie chciałam...

Nie dokończyłam, bo podniósł dłoń do góry, kręcąc głową. Wychylił się i odsunął mi krzesło obok siebie.

– Usiądź – poprosił, patrząc na mnie wyczekująco. – Zuzia, proszę.

Na miękkich nogach, podeszłam do krzesła i usiadłam na nim, wstrzymując powietrze. Ułożyłam dłonie na udach, nerwowo je zaciskając i rozluźniając.

– Nie chciałam... – spróbowałam, ale znowu mi przerwał, tym razem ciężkim westchnięciem. – Gdybym...

– Twój tata nie chciał mi nic powiedzieć, bo podobno niechętnie z nim rozmawiałaś przez ostatnie kilka tygodni – powiedział z wyczuwalnym wyrzutem. – Co się dzieje?

Próbował mi spojrzeć w oczy, ale spuściłam głowę, bawiąc się palcami.

– Nic.

– Dlaczego zadzwoniłaś?

Wzruszyłam ramionami.

– Nie wiem.

Westchnął ciężko, a potem gwałtownie wstał i stanął za mną, obracając moje krzesło w swoją stronę. Kucnął. Zaskoczona, spojrzałam na niego, doszukując się w jego wyrazie twarzy jakiś oznak złości albo zniecierpliwienia, ale zobaczyłam tylko roztopioną czekoladę w tęczówkach.

– Gdzie jest Kostek?

Odwróciłam wzrok, czując okropny dyskomfort sytuacji. Nie wiedziałam, jakich słów mam użyć, aby nie wyjść na ostatnią i najgorszą zołzę.

– W Gdańsku.

– Delegacja? – zapytał z nadzieją brunet, uważnie przyglądając się mojej twarzy. – Wróci niebawem. – Zamknął moje dłonie w swoich, otulając je ciepłem. – Kilka dni i wróci, zanim się obejrzysz.

– Sęk w tym, że zamieszkał tam na stałe – powiedziałam z ciężkim sercem, powoli obracając głowę w jego stronę. – Nie wróci już tutaj.

– Dlatego zadzwoniłaś? – zapytał zmartwiony. – Dlaczego mi nic nie powiedziałaś?

Przygryzłam wargę, aby się nie rozpłakać.

– Trzy miesiące temu z nim zerwałam – wyszeptałam.

Maks otworzył usta, ale szybko je zamknął, na koniec mocno zaciskając zęby.

– Co się wtedy stało? – zapytał, siląc się na spokój.

Zacisnęłam mocno usta, patrząc na niego ze strachem. Nie miałam zamiaru mu tyle mówić, ale przyparł mnie do ściany i znów uniemożliwił jakąkolwiek ucieczkę. Tyle nosiłam w sobie ból po rozstaniu i tęsknotę... Potrafiłam sobie z tym poradzić po mocnym treningu, kiedy bolały mnie wszystkie mięśnie. Nie mogłam sobie pozwolić na dopuszczenie do siebie tamtego uczucia beznadziejności.

Szepcząc... zostań [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now