-Mini fragment nr. 4-

7 0 0
                                    

T: Przestaje się jej przyglądać, bo jeszcze zauważy i uzna to za zachętę do nawiązania kontaktu. 


W końcu docieram do budynku uniwersytetu. Przychodzi owłosione coś w wypłowiałym płaszczu, aby poprowadzić wykład. Doktor habilitowana Drudzka. I ona się uważa jeszcze za kobietę. Góra pofałdowanego tłuszczu w nie zadbanej oprawce z kilku niemodnych szmat zwieńczona szczytem brzydoty w postaci owłosionej twarzy z okularami na czymś, co kiedyś było nosem młodej pięknej kobiety.

I po to się żyje? Gdzie jest pani miłość? Gdzie ideały, wrażliwość estetyczna, godność? Ale tam w środku jeszcze tli się życie, które czasem manifestuje swój bunt jakimś przejawem stłumionej błyskotliwości.

Siadam w ostatnim rzędzie, żeby nie widzieć jej zbyt wyraźnie. Ja tak nie skończę. W życiu chodzi o coś więcej niż tylko o przeżycie, aż do śmierci. Chodzi o wiele więcej innych, pięknych rzeczy. Próbuję słuchać, co dr hab. ma nam dziś do zakomunikowania i usiłuję wyłowić jakieś konkrety z bełkotu stetryczałej kobiety, której płacą już tylko za powielanie osiągnięć przeszłości. Przeterminowane wnioski z badań społecznych sprzed dziesięciu lat. Nieaktualne dane demograficzne.

Po piętnastu minutach coraz bardziej nużącą atmosferę zakłóca wejście do sali wykładowej spóźnialskiej laski. Mówi „przepraszam" i stuka swoimi obcasami przez całą salę, aby usadowić swój kościsty tyłek w ostatnim rzędzie obok mnie. Oddalona tylko o dwa miejsca zerka na mnie po czym zajmuje się już tylko sobą.

Że też nie ma dzisiaj Anki. Wtedy siedziałabym razem z nią i żadna lampucera by nie naruszała mojej odległej samotni u szczytu spadzistej sali. Tym bardziej, że to jakaś gotka czy tam satanistka, bo to jeden czarny syf. Chociaż tej delikwentce trzeba oddać, że ciuchy ma skomponowane z niejakim smakiem, do tego makijaż intrygujący, porusza się z pewnym wdziękiem, słowem aparycja bez zarzutu. Zadbane dziewczę. 

Przestaje się jej przyglądać, bo jeszcze zauważy i uzna to za zachętę do nawiązania kontaktu. W ciągu ostatnich dwóch lat studiów udało mi się ani razu nie zamienić z nią słowa i mam nadzieję, że nie będę musiała tego czynić przed magisterką. Ani też po. Rzecz jasna. Takie dziwadła jak ona mnie nie interesują.

Wpatruję się w mojego discmana i zatapiam w marzeniach o tym, że go włączam i puszczam sobie "Perfect Enemy" Tatu. Wykład osiągnął już bowiem apogeum nieprzydatności intelektualnej i tracenie energii na dalsze słuchanie dukająco-mlaskającej artykulacji szanownej pani doktor nie ma sensu. Why should I welcome your domination? Why should I listen to explanations?



Pamiętnik LesbijkiWhere stories live. Discover now