Rozdział 1

888 65 4
                                    

HANA

Tak okropnie burczy mi w brzuchu. Boże jestem taka głodna. W sumie chyba już wszyscy śpią w końcu jest grubo po północy. Ale cóż zrobić kocham oglądać seriale do późna. Wstałam po cichu ze swojego ogromnego łóżka a laptopa odłożyłam gdzieś na bok. Następnie zeszłam na palcach po schodach i nareszcie dzielił mnie tylko krok do kuchni. Wykonałam go i o mało co nie przeszłam zawału. Podskoczyłam do góry.

- Tato co ty tu robisz i to w dodatku o tej porze ?! - Krzyknęłam spanikowana.

- O tio powinienem ciebje zapitać - Zaśmiałam się kiedy to powiedział trzymając w ustach paczkę czipsów, zaś w rękach miał duży kubeł lodów oraz dwie łyżeczki i resztę słodyczy. Praktycznie nie miał wolnej ręki. Popatrzyłam na niego krzywo na co on tylko uśmiechnął się - Mamcia zgłodiniała - Udało mu się jeszcze to powiedzieć po czym zniknął na schodach.

Ja od razu wzięłam się za lodówkę i zrobiłam sobie kanapki z nitellą. Potem tak jak tato zniknęłam w swoim pokoju. I odpaliłam kolejny odcinek Sabriny. Nagle usłyszałam głośny huk. Spanikowana wyskoczyłam z łóżka i podbiegłam do okna. No i mogłam się tego spodziewać. Nathan po raz kolejny ześlizgnął się z okna do jego pokoju. Pewnie nie chce aby rodzice wiedzieli gdzie idzie. Ale ja dobrze wiem. Wybiera się na kolejne wyścigi.

- Nie powiem nic rodzicom i będę cię kryła za drobną opłatę ! - Krzyknęłam ze swojego okna a brunet podskoczył ze strachu.

- Jezu nie strasz mnie tak dziecko, o proszę jak się wycwaniła byłaś lepsza kiedy nie umiałaś jeszcze mówić - Fuknął i usłyszałam za sobą chrząknięcie. Odwróciłam się i zobaczyłam mamę.

- Ja zaraz zwariuje! - Krzyknęła zła, posłałam jej tylko spanikowany uśmiech

- No co, gadam sobie do ptaka,taki ładny i elegancki - Wymamrotałam drapiąc się z tyłu głowy, zasłaniając przy tym okno.

- Pamiętaj, ze taka cwana jesteś po mnie i, że nie jestem głupia! - Powiedziała poważnie i zaczęła iść w moja stronę.

- Skacz, złapie cię!- Usłyszałam nagle za sobą.
On chyba ocipiał. Przecież dobrze wiem, że mnie nie złapie, ale z jednej strony nie chciałam zostać złapana przez mamę. Ugh nie chce kolejnego szlabanu.

A co mi tam raz się żyję. Wychyliłam się przez okno i skoczyłam, dostrzegłam wystraszony wzrok mojej mamy. Zamknęłam oczy i zamiast poczuć jak moje ciało zderza się z twarda ziemią nic nie poczułam. Otworzyłam oczka i dostrzegłam, że ten idiota mnie jednak złapał. Kiedy postawił mnie na ziemi popatrzyłam do góry moja mama nadal była wystraszona ale kiedy dostrzegła że nic mi nie jest widziałam jak odetchnęła z ulgą.

Wtedy po raz pierwszy zrobiłam coś tak szalonego. Od tego wszystko się zaczęło...

Nathan chwycił mnie za rękę i zaczął biegnąc totalnie ignorując krzyki naszej mamy. Jestem ciekawa gdzie jest tata. Dziwne już dawno powinien krzyczeć tak jak mama.

- Ei zatrzymaj się ! Nie uważasz, że to jest troszkę dziwne ? Taty w ogóle nie było z mamą. W takim razie gdzie on jest? - Trzepnęłam brunetem. W końcu jest bossem mafii. Jego naprawdę można się bać a z tego co wiem, prawdopodobnie już na nas poluje, zęby potem powiesić nas na kominku

- Daj spokój młoda, pewnie miał już to gdzieś czy coś- Nathan zaczął mnie uspokajać i prowadził dalej. Mimo tego nie słuchałam go ponieważ to zawsze ja mam racje jeśli chodzi o tatę. W przeciwieństwie do tego debila używam mózgu a nasz tata nie raz nas szkolił, jak nie dać się złapać albo jak złapać.

- Jesteś głupkiem, to wszystko twoja wina!- Krzyknęłam- Gdyby nie ty to nadal oglądałabym Sabrine oraz zajadała się kanapkami!

Brunet zaczął się tylko śmiać. I wskazał na auto. Zobaczyłam, że z auta wychodzi Brandon. Najlepszy przyjaciel mojego głupiego brata.
Kiedy blondyn mnie zauważył zaczął się uśmiechać. Po chwili dzieliły nas tylko trzy kroki od auta wtedy nagle  poczułam jak coś chwyta moja rękę. Momentalnie zaczęłam piszczeć, chłopacy zaś podskoczyli a ja chwyciłam to co miałam pod rękę była to gałąź, która leżała na ziemi i uderzyłam tym mojego oprawce.

Czy wolno nam przestać ?Donde viven las historias. Descúbrelo ahora