Rozdział 6

730 62 21
                                    

HANA

Otworzyłam oczy i zaczęłam szybko oddychać. Byłam spocona a przede mną dostrzegłam Archiego. Był tak samo wystraszony jak ja. Prawdopodobnie to on mnie obudził.

- Wszystko okej? Strasznie krzyczałaś- Wymamrotał w moją stronę kucając przede mną.

Dopiero teraz zorientowałam się, że zasnęłam w salonie na kanapie. Powoli zaczęłam się uspokajać. Przetarłam twarz, dostrzegłam wtedy, że mam mokre oczy.

- To tylko zły sen- Powiedziałam- Dzięki, że mnie obudziłeś

- Luz, każdy zrobiłby to na moim miejscu, krzyczałaś jakby cię obierali ze skóry. Poza tym o mały włos nie dostałem przez ciebie zawału!- Fuknął znikając w kuchni.

- Która jest godzina ? - Rzuciłam w jego stronę.

- Już prawie dziesiąta- Wykrzyczał- Tak w ogóle co ci się przyśniło? Widziałem, że płakałaś

- Zwykły głupi sen- Wymamrotałam.

Ruszyłam w stronę kuchni. Chciałam napić się wody. Niestety kiedy otworzyłam lodówkę nie znalazłam w niej nic do picia a tym bardziej do jedzenia. Trzeba wybrać się na zakupy.

- Chcesz mi wmówić, że ryczałaś przez jakiś głupi sen? - Zapytał wychodzący z łazienki.

- Czy możemy o tym już nie gadać i wybrać się na jakieś zakupy? Lodówka jest kompletnie pusta a mi się chce pić. - Powiedziałam, a chłopak tylko się skrzywił.

- W sumie to by się przydało coś kupić- Dodał po chwili.

Stwierdziłam, że wezmę szybki prysznic. Po około dwudziestu minutach było po wszystkim. Wpakowałam się wraz z Archim do samochodu i ruszyliśmy w drogę.

W sklepie rozdzieliłam się z blondynem. Przechadzając się między półkami, dostrzegłam na najwyższej moje ulubione płatki. Próbowałam po nie sięgnąć, ale byłam niestety za niska. Przeklęłam pod nosem i kiedy już miałam się poddać, zobaczyłam jak czyjaś męska ręka po nie sięga. Na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Odwróciłam się i wtedy z mojej twarzy momentalnie zniknął uśmiech. Przede mną stał Aron.

- I co teraz skrzacie ? - Wymamrotał, machając mi przed twarzą opakowaniem.

- Oddawaj to, to moje !!- Syknęłam i wyciągnęłam rękę w stronę pudełka.

- Jest moje w końcu to ja po to sięgnąłem. Chyba, że...- Powiedział i arogancko się uśmiechnął

- Chyba, że co?- Zapytałam.

- Ładnie poprosisz to dostaniesz - Na jego twarzy pojawił się jeszcze większy uśmiech.

Wyśmiałam go. Bez wahania wskoczyłam do jego ręki, która trzymała moje całe życie. Niestety chłopak przewidział moje ruchy i zrobił unik. Przy okazji podniósł rękę wyżej.
Usłyszałam jego głośny śmiech kiedy próbowałam podskoczyć.

- Dlaczego tak bardzo ci zależy na tych czekoladowych płatkach?- Mruknął i przybliżył się do mnie, a ja cofnęłam się do tyłu.

Zobaczyłam w jego oczy i przypomniałam sobie mój sen. Gorączkowo spojrzałam na jego ręce. Jedyne co dostrzegłam to moje cholerne płatki. Boże ogarnij się! Przecież to był tylko zwykły sen.

- Co ci ? - Usłyszałam jego głos. Był zdziwiony.

- Chce moje płatki, więc z łaski swojej grzecznie oddaj mi opakowanie- Syknęłam i usłyszałam w odpowiedzi tylko śmiech.

- Rozwalasz mnie- Przybliżył się jeszcze bliżej.

- Jak się ode mnie nie odsuniesz, zacznę krzyczeć a wtedy wszyscy tutaj przybiegną- Fuknęłam, mimo to on miał to gdzieś.

Czy wolno nam przestać ?Where stories live. Discover now