zéro

2K 168 115
                                    

Mam wrażenie, że moje życie jest jakimś żartem losu. Mam szesnaście lat i wszystko, ale to naprawdę wszystko, co mogę kupić za pieniądze: kosmetyki za kwotę, która nawet nie śniła się osobom w moim wieku, ubrania od najlepszych projektantów, sportowy samochód, którym wozi mnie mój własny szofer, ogromny hotel z basenem... Jednym słowem, moi rodzice są nieprzyzwoicie bogaci, a ja, rzecz jasna, z tego korzystam. I zapewne każdy myśli, że spotkało mnie prawdziwe szczęście — nic bardziej mylnego.

Ludzie albo chcą mnie wykorzystać (jeszcze nie finansowo, ale zapewne to kwestia czasu), albo mnie przez to nienawidzą. A ja równie mocno nienawidzę ich. Nie mogę znieść tego, w jaki sposób mnie traktują — jak przedmiot. Niewiele wart.

Ale zaraz, przecież mam Sabrinę...! Nie, nie mam. Nie jestem głupia i dobrze wiem, że ona również słodzi mi, bo chce zrobić na mnie dobre wrażenie. Trochę to przykre, gdyż nigdy jej się to nie udaje. Zresztą, jak każdej innej osobie, z którą się zadaję (oczywiście, nie licząc tego cudownego dziecka — Adriena Agreste'a). A ja wcale nie jestem dla niej wredna — ona wykorzystuje mnie, a ja wykorzystuję ją.

A i tak każdy powie, że „to Chloé Bourgeois jest tą gorszą pseudo przyjaciółką". Szkoda, że nie widzą również tej drugiej strony medalu.

Natomiast ci, którzy mnie nie lubią (choć podejrzewam, że moi „przyjaciele" również szczerze za mną nie przepadają), po prostu mnie nie znają. Ale trudno mnie poznać, gdy m u s z ę zakryć prawdziwą siebie przed światem, dlatego nie mam im niczego za złe. Myślą, że jestem okrutna — to dobrze, bo tak ma właśnie być.

W sumie, nie wiem, czy to dlatego, że mam taki charakter, czy może przez to, że nigdy nie zasmakowałam d o b r o c i. Nie liznęłam m i ł o ś c i.

Chociaż, to mnie zahartowało. Jestem w stanie znieść wszystko — nienawistne spojrzenia, pogardliwe szepty kiedy się zbliżam, a często nawet i próby ucieczki... A w kontaście przymilanie się i słodzenie, od którego chce mi się wymiotować... Mam to gdzieś. Jest tylko jeden, jeden jedyny, przeszywający wzrok błękitnych oczu, jedne wykrzywione malinowe usta i zmarszczone na mój widok brwi, których znieść nie potrafię. Nie umiem pogodzić się z tym, że Ona mnie n i e n a w i d z i.

theatrum mundi | chloénette || chloé x marinette | {miraculous fanfiction}Where stories live. Discover now