un

1.4K 147 168
                                    

Leżę właśnie w łóżku, nie daję rady się uspokoić. Poduszka jest już całkiem mokra od moich łez. Dziś przesadziłam, już całkowicie. Już wcześniej sprawiałam nieprzyjemności wszystkim dookoła, ale pierwszy raz w życiu doprowadziłam kogoś do płaczu... I może wcale nie przyjęłabym się tym aż tak bardzo, jeśli tym kimś nie byłaby osoba, na której mi tak bardzo zależy.

To nie było dla mnie wcale łatwe, kiedy po raz kolejny musiałam wyśmiać Marinette. Podczas prezentacji na angielskim, dotyczącej naszych zainteresowań, dziewczyna pokazywała kilka swoich projektów. Podobały mi się bardzo i z pewnością większość z nich nawet bym na siebie założyła, ale nie byłabym tą Chloé Bourgeois, którą wszyscy znają, jeśli nie powiedziałabym niczego złego — oczywistym faktem jest, że ta Chloé nie istnieje, jest tylko wyimaginowaną i utworzoną przeze mnie postacią, na moje własne i osobiste potrzeby. Ale wie o tym tylko i włącznie Adrien. I tak m u s i pozostać. Każdy inny kojarzy Chloé tylko z nienawiścią do tej ślicznej dziewczyny w granatowych kucykach, która jest Bogu ducha winna. Ale jest w niej jakaś wina — zagarnęła mój cały umysł, serce i, gdyby tylko chciała, również każdy milimetr mojego ciała.

Uniosłam rękę, po czym zdziwiona Marinette wyciągnęła dłoń w moją stronę, pozwalając, abym zadała pytanie.

— Gdzie szukasz inspiracji na swoje projekty? — zapytałam w języku angielskim i uśmiechnęłam się delikatnie.

Marinette, dalej zaskoczona, że zadałam całkiem normalne pytanie, zaczęła opowiadać o jakiś programach w telewizji, gazetach, książkach, rysunkach i innych takich. Obserwowałam ją uważnie, z lekko zmrużonymi oczyma, naprawdę skupiając się na jej odpowiedzi (bo naprawdę mnie to interesowało), by zaraz dopowiedzieć:

— Ciekawe. Myślałam, że inspirują cię bezdomni i śmietniki.

Oczywiście, że wcale tak nie uważam, ale musiałam wymyślić coś niemiłego. I niech nikt mi nie mówi, że to żałosne i żenujące, bo dobrze o tym wiem.

Dziewczyna zmarszczyła brwi i wykrzywiła usta, zrobiła się cała czerwona na twarzy, po czym wyłączyła prezentację. A ja patrzyłam na nią z udawaną satysfakcją, śledziłam wzrokiem jej sylwetkę zmierzającą ku ławce. Widziałam jak Adrien kręci głową, Nino coś do niego szepcze, Alya kładzie rękę na ramię Marinette i mówi jej coś do ucha. I wtedy...

Uśmiech zszedł mi z twarzy, gdy zauważyłam łzy dziewczyny. Jej oczy naprawdę stały się mokre, a po policzkach poleciały dwie strużki. Och, nie, nie taki był mój cel. Miałam zachować swoją maskę wrednej dziewczyny, a nie doprowadzić Marinette do płaczu...

— Świetny tekst, Chloé — powiedziała Sabrina, szturchając mnie delikatnie w ramię i przy okazji wyrywając z transu patrzenia na delikatnie zaczerwienioną twarz Marinette, która wyraźnie stara się powstrzymać łzy.

Po wypowiedzeniu tych słów przez tę idiotkę Sabrinę, Marinette zerwała się natychmiast z miejsca i wybiegła z sali. Za nią popędziła Alya, wykrzykując jej imię.

— Nie dotykaj mnie, kurwa — syknęłam, odsuwając się od Sabriny.

Dziewczyna natychmiast zabrała swoją rękę i burknęła jakieś przepraszam, a ja w tej chwili usłyszałam od nauczycielki, że ma już mnie dość i mam iść do dyrektora (nie jestem pewna, czy to przez obrazę projektów Marinette, czy też za przekleństwo... A może za oba moje przewinienia?). Wstałam z ławki, zabrałam swoją torebkę i wyszłam. Dla mnie to żadna kara. Mój ojciec wszystko załatwi. Właściwie, nawet lepiej się stało, że nie musiałam w tym uczestniczyć — po pierwsze, nie przygotowałam prezentacji, a po drugie, łzy Marinette są dla mnie największą karą, jaka mogła mnie w ogóle spotkać, także nie usiedziałabym tam ani chwili.

Poczułam, jak moje ciało zaczęło się trząść. Stanęłam w połowie drogi do dyrektora i zaczęłam ryczeć jak chora na głowę (dobrze, że Marinette ani nikogo innego nie było w pobliżu). W tej chwili poczułam, jak bardzo mnie to wszystko boli. W brzuchu coś zaczęło mi się kotłować, sama nie wiem co. Oddech stał się dziwny, taki szybki, jakbym w tej chwili się topiła i próbowała złapać jakoś powietrze w płuca. Wtedy zmieniłam kierunek o sto osiemdziesiąt stopni i zbiegłam po schodach, po czym popędziłam w stronę drzwi wyjściowych. Nie miałam sił na szkołę, a mój ojciec i tak usprawiedliwi mi wszystko, więc dlaczego miałabym z tego nie skorzystać?

Wróciłam do domu na nogach, miałam tylko półtora kilometra. Jednak biegłam tak szybko, że całość pokonałam w jakieś nieco ponad piętnaście minut. Wpadłam do hotelu, biegłam w stronę schodów i zignorowałam Jeana-Gilberta (tak, to jego prawdziwe imię, o którym dobrze pamiętam, ale przecież tego nigdy nie powiem), który zdziwił się na mój wcześniejszy powrót — a może raczej ucieczkę — ze szkoły. Wbiegłam do mojego pokoju, żeby rodzice mnie nie zauważyli, rzuciłam się na łóżko i dalej płakałam w poduszkę jak chora umysłowo. Tak właśnie znalazłam się tutaj.

Nie sądziłam, że dla Marinette jej projekty są aż tak ważne. Jak mogłam je obrazić, skoro są takie piękne? Może powinnam była wymyślić coś delikatniejszego? Z pewnością, tak. Albo w ogóle powinnam była zamknąć mordę. Przecież mam w pełni świadomość, że to jej pasja i nawet takie głupoty bardzo ją bolą. Co ja najlepszego zrobiłam? Doprowadziłam dziewczynę, którą szczerze kocham, do płaczu. To był już wyższy poziom wredności, o wiele za wysoki. Przekroczyłam granicę. Aktor też musi mieć umiar w swojej grze, a ja dziś ten umiar gdzieś straciłam, zostawiłam, zgubiłam. Jeszcze nigdy wcześniej, naprawdę nigdy, tak bardzo nie zawiodłam się na sobie. Jestem nic nieznaczącą porażką.

Chcę z tym skończyć. Pragnę, aby Marinette zrozumiała, że nie jestem takim potworem, bo przeżywam to naprawdę ogromnie. To wszystko g r a. Aktorstwo. U d a w a n i e. Wszystko, co sobą reprezentuję w szkole — i w sumie też poza nią — to k ł a m s t w o... Które pewnego dnia mnie wykończy. Niech ktoś da mi siłę, bym wreszcie mogła wykrzyczeć to wszystko, co kłębi się we mnie od dawna. Być sobą... Nie mogę. Już prędzej zakończę swój nędzny żywot, niż kiedykolwiek pokażę się światu.

theatrum mundi | chloénette || chloé x marinette | {miraculous fanfiction}Dove le storie prendono vita. Scoprilo ora