🏵 trzydzieści dwa 🏵

518 79 34
                                    


Tomasz Cromwell uważał, że poronienie królowej było szczęściem w nieszczęściu. Byłoby wspaniale, gdyby Anna wydała na świat chociaż jednego syna. Choć dzieci, zwłaszcza te kilkuletnie, bardzo często umierały na różne choróbska takie jak angielskie poty, czuliby się spokojniej mając wreszcie następcę tronu. Może pomysł na ożenek lady Marii z bękartem Henryka nie był takim złym pomysłem? Papież, naciskany przez bezpłodnego króla był gotów wyrazić na to zgodę.

Cieszył się jednak, że pozycja Anny znacznie osłabła. Król ostatnimi czasy często mu się zwierzał. I zaczął mu opowiadać, że miał jej dość. I to porządnie! Irytowało go, kiedy marudziła i wściekała się o jego zdrady, lecz dostawał szału także, gdy tańcowała radośnie po parkiecie czy bawiła się z córką. Jej jedynym gwarantem bezpieczeństwa było dziecko w jej łonie, które zmarło. Obecnie łatwo mógł nastawiać króla przeciw niej, zniechęcać go do niej. Zwłaszcza, że odkąd zmarła Katarzyna, przez wielu władców i ludzi był uznawany za wdowca. Nie uznali oni Anny jako królowej i jego żony. Mógłby znaleźć mu jakąś nową kandydatkę. Może ona miałaby więcej szczęścia do dzieci?

– Mógłbyś dyskretnie zorientować się, która księżniczka w królestwie jest teraz w odpowiednim wieku do zamążpójścia. – rzekł Henryk. – I która ma niezłe wiano, wszak mam dużo długów. – zaśmiał się. – Oczywiście, niech ma też nieco urody i odpowiednie biodra. Bo jak będzie tam prosta, to nie przeżyje pierwszego porodu.

– Oczywiście. Może jakaś księżniczka z jakiegoś protestanckiego państwa? To dobry sojusznik dla nas.

– Niech będzie...hej, ty, chłopaczku!

Henryk złapał na drodze jakiegoś służącego i wręczył mu do rąk sakiewkę z pieniędzmi.

– Jedź do Wolf Hall, gdzie pojechała lady Jane Seymour. I wręcz jej te pieniądze.

Cromwell pokiwał głową, spoglądając na to. Warto wiedzieć, którą damę król miał brać do łoża w najbliższym czasie.

***

Lady Rochford, żona George'a, nie miała nazbyt wielu towarzyszy. Czasem, chyba z litości, pomówiły z nią królowa czy Maria Boleyn, jednak nie były to bliskie relacje. Ucieszyła się więc gdy żona księcia Suffolk postanowiła przejść się z nią po pałacowym dziedzińcu.

Szły tak już dobre pół godziny, mówiąc o rzeczach błahych, problemach życia

– Który z pałaców Jej Królewskiej Mości podoba ci się najbardziej? – zapytała Katarzyna, po czym pogłaskała małpkę, którą niosła na ramieniu. Lady Rochford aż wzdrygnęła się. Jak nie brzydziła się trzymać tego na swoim ciele!?

– Chyba Hampton Court.

– Cóż, król dostał go w podarku od kardynała...jak widać, na zbudowanie najładniejszego zamku było stać jedynie kler. – zaśmiała się dziewczyna, ukazując proste, białe, młode zęby, wśród których znajdowały się jeszcze mleczaki.

Wówczas lady Brandon zawahała się, czy na pewno chciała kończyć swoją rozmowę z szwagierką króla tak, jak planowała – kogo król wziąłby za żonę? W Anglii niby reformacja trwała w najlepsze, jednak dochodziły ją słuchy, że Henryk tak naprawdę chciałby wrócić na łono Rzymu. Jak inaczej wytłumaczyć to, że zabronił przerabiać wystawne, pełne bogactw kościoły, na których utrzymanie należało wydać ogrom pieniędzy na proste zbory? Domy boże, służące jedynie do modlitw? Tak to się miało w innych państwach, które przyjęły nowe wyznanie.

– A...ale... – żona brata królowej zaczęła. Jej głos nieco zaczął się łamać. – ...te wszystkie pałace króla są piękne, jednak...jednak w żadnym nie byłam szczęśliwa.

🏵 w głowie Anny Boleyn 🏵 [BYŁA WYDANA]Où les histoires vivent. Découvrez maintenant