Rozdział 11

8.5K 522 36
                                    

Saro... uciekaj. Teraz!

Te słowa wypowiadane przez mężczyznę, ponaglającym, ciepłym głosem powtarzały się kilkukrotnie w otoczeniu mroku snu, aż do chwili, gdy otworzyłam oczy.
Wystraszona szybko podniosłam się do pozycji siedzącej, co spowodowało chwilowy ból i zawroty głowy.
Nadal byłam w salonie przykryta cienkim kocem, a obok mnie spał David. Nie było Andrè i Clarie, a wokół panowały ciemności nocy rozświetlane jedynie nikłym światłem z ekranu telewizora.

Ten głos w moim śnie... to ten sam, który słyszałam w dniu, gdy pękł mur...

Miałam złe przeczucia.
Wstałam, opatuliłam się kocem i wyszłam po cichu, ostrożnie na zewnątrz. W pierwszej chwili poczułam podmuch chłodnego powietrza i wrażenie jakbym oślepła. Wszystko spowite było mrokiem, przez czarne niebo, na którym nie było ani jednej gwiazdy. Pomimo, że byłam okryta kocem, przez całe ciało przeszedł mnie dreszcz powodując gęsią skórkę. Nadciąga burza i to ta z najgorszych. Później dopiero dostrzegłam w oddali, trzy chyba duże samochody szybko jadące w stronę willi.
Czułam jak moje serce przyśpiesza ze strachu, a całe ciało zastygło w bezruchu, gdy obserwowałam nadciągające zagrożenie.

Magiczni czy wojskowi? Znaleźli nas?

Nagle w połowie drogi skręciły w lewo i po chwili zatrzymały się, a ich światła zgasły.
Odwróciłam się by pobiec do domu i wszystkich zbudzić, ale uderzyłam o kogoś, kto nieoczekiwanie stał tuż za mną. Widziałam tylko zarys jego sylwetki, ale byłam pewna kim jest.

- Nie ma Andrè i Clarr. Myślałem, że ty też zniknęłaś - głos Davida był napięty, nerwowy.

- Co? Jesteś pewny, że nigdzie ich nie ma? - niemal krzyknęłam, czując jak żołądek podchodzi mi do gardła. - Widziałeś te samochody? Musimy szybko ich znaleźć.

- Spokojnie, może wybrali się na jakiś spacer, poszukam ich. A te samochody zatrzymały się przy budynkach mieszkalnych. Niemożliwe aby wiedzieli, że tu jesteśmy - próbował mnie uspokoić, choć był zdenerwowany tak samo jak ja.

- Idę z tobą, tylko pożycz mi jakąś bluzę bo zamarznę.

- Tylko mnie spowolnisz, zostań w domu, szybko wrócę - odparł stanowczo i odrazu zmienił się w wilka.

- Jeśli mnie zostawisz, to sama pójdę ich szukać! - powiedziałam głośno, gdy zaczął biec. - Poza tym nie mogę tu zostać. Ojciec mnie ostrzegł - zatrzymał się i zawarczał, jakby zirytowany. Po czym podszedł do mnie w ludzkiej znów postaci.

- Jak to cię ostrzegł?

- We śnie, kazał mi uciekać. Tylko tyle powiedział.

- Teraz dopiero o tym mówisz? Poczekaj pójdę po bluzę - odparł ostro i pobiegł do domu, a po minucie był już spowrotem.

Szybko założyłam jego grubą, bardzo ciepłą bluzę i zarzuciłam kaptur na głowę, a koc poprostu zostawiłam na ziemi.

- Nawet jeśli ich nie znajdziemy, to nie możemy narazie tu wrócić - powiedział patrząc w mrok, w stronę drogi - Za kilka minut zacznie padać, a wtedy trudniej będzie mi złapać ich trop. Proszę, tylko nie ciągnij tak za sierść, bo to cholernie boli - ostatnie zdanie zabrzmiało jak groźba.

- Przepraszam - szepnęłam ze skruchą.

Westchnął ciężko i zmienił się w wilka, a ja odrazu usiadłam mu na grzbiecie.

Nie wiedziałam dokąd biegnie, ale po kilku minutach zatrzymał się, nastawił uszy jakby nasłuchiwał, a potem zmienił kierunek biegnąc prosto w stronę miasta. Niestety wybrał najgorszą możliwą drogę, po stromym zboczu. Mimowolnie ściskałam go mocno za sierść, gdy zamiast biec przeskakiwał z jednego boku na drugi, jakby coś omijał. Z nieba zaczął padać deszcz, najpierw była to mrzawka, która szybko zamieniła się w ulewe. Wokół rozbrzmiewały grzmoty, choć nie widać było błyskawic.

Nagle usłyszałam potężny huk za nami. Wilk zaskomlał i pokręcił głową jakby go bolała. Za pewne dla niego było to kilkakrotnie głosniejsze niż dla mnie. W chwili, gdy ja odwróciłam głowę i zdążyłam tylko zobaczyć wysoki ogień w miejscu, gdzie powinna stać willa, wilk stracił równowagę na rozmokłej ziemi. Przewrócił się, a ja wraz z nim uderzając mocno o grunt kawałek dalej.
Byłam cała mokra, oblepiona błotem i poobijana, a nad prawą brwią poczułam piekący ból z rozciętej rany, z której spływała krew.
Z trudem podniosłam się, a przede mną stanął wilk i delikatnie otarł nos o mój policzek, skomląc jakby cierpiał.

- Wporządku - powiedziałam, dotykając dłonią jego policzka - A ty nie jesteś ranny? - spytałam z troską, a on tylko zaprzeczył ruchem głowy i spojrzał w stronę płonącego budynku. Ja również.

- Wiedział, że to się stanie? Dlaczego do mnie nie przyszedł? - powiedziałam na głos swoje myśli, ale bardziej do siebie niż do wilka. - To wojsko czy magiczni? - spytałam patrząc na wilka, choć to nie miało większego znaczenia. David nie miał dokąd wracać.

Odwrócił się spowrotem w stronę miasta, dając mi tym znać, że musimy stąd szybko odejść.

****

Pogoda pogarszała się z każdą minutą. Mocno wiejący wiatr i deszcz, który ciął niczym miliony igieł, utrudniał nam obojgu ucieczkę.
Ale gdy niebo zaczęły przeszywać pioruny jeden za drugim, rozjaśniając nieco mrok, zorientowaliśmy się dopiero, że jesteśmy otoczeni.

Tuż przed nami stał ogromny, czarny wilk większy od Davida, a obok niego kilkanaście osób w tym Jeff i Camille. Z prawej strony, gdzie była jedyna możliwa droga ucieczki nadjeżdżały cztery duże, opancerzone samochody, które zatrzymały się kawałek od nas. Żołnierze szybko opuścili pojazdy i zaczęli mierzyć z karabinów w wszystkich obecnych.

Co do cholery? Skąd oni wszyscy tu się wzięli?
David warczał groźnie, szczerząc kły i cofając się. Wiedział, że nie mamy szans, a tu za chwilę będzie krwawa rzeź.
Nadal siedziałam mu na grzbiecie, przerażona jak nigdy dotąd, nie wiedząc co powinnam zrobić.
Jednak to nie był koniec koszmarnych niespodzianek.

Czarny wilk zaczął warczeć groźnie w stronę Davida, jakby zmuszał go do czegoś. Ten w odpowiedzi kręcił głową, szczerząc kły i zniżając się do ziemi, przez co musiałam zejść zanim on mnie zrzuci.

- Twój wilk ci nie pomoże. Musi być posłuszny swojemu alfie - odezwała się szyderczo wampirzyca. - Wasza więź mate jest zbyt słaba, aby mógł się przeciwstawić.

Czarny wilk to Ethan? Co tu się dzieje?

Naznaczona Ogniem Onde histórias criam vida. Descubra agora